Janusz Palikot, chce przekonać rząd, że kolejna reforma administracyjna da duże oszczędności. Projekt ustawy w tej sprawie jest na ukończeniu. Nieoficjalnie wiadomo, że rządząca PO jest skłonna rozmawiać, jednak nie o likwidacji, a o łączeniu powiatów.
Projekt Ruchu Palikota może już w marcu trafić do Sejmu. – Pracują nad nim eksperci – przyznaje rzecznik RP Andrzej Rozenek. Jego zdaniem 22 zadania, jakie wykonują powiaty, można przekazać do województw lub gmin. – Widziałem ankietę, którą przesłał do samorządu świętokrzyskiego Ruch Palikota. Zapytali o liczbę pracowników, którymi są również np. nauczyciele. Interesuje ich wykazanie, że jesteśmy ogromną biurokracją – mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich.
W ocenie ekspertów RP likwidacja tych struktur samorządu przyniosłaby 4 mld zł oszczędności rocznie. Poseł Artur Dębski, który pilotuje ustawę, podkreśla, że największy problem to ocena skutków dla społeczeństwa, np. odległości do urzędów. Już same plotki o możliwej likwidacji wywołują poruszenie w samorządach i wkrótce dotrą na poziom parlamentu, gdzie staną się elementem gry. Tym bardziej że postulat likwidacji powiatów Palikot położył już na stole politycznych negocjacji z PO. W grudniu oświadczył publicznie, że w zamian za poparcie projektu likwidacji jego posłowie zagłosują za kluczowymi ustawami dla rządu, m.in. wydłużeniem wieku emerytalnego. Jak wynika z nieoficjalnych informacji DGP, z podobną ofertą zwrócił się też bezpośrednio do polityków PO. Ci oficjalnie zapewniają, że nie ma o tym mowy, a Platforma jest przeciwna likwidacji powiatów. Nieoficjalnie, że głosowanie z Palikotem to byłaby absolutna ostateczność. Jednak z drugiej strony PO głosem ministra Michała Boniego mówiła już o konieczności przyjrzenia się reformie samorządowej z 1999 r. Za kulisami toczy się zresztą także dyskusja wewnątrz partii. Jak wynika z naszych informacji, podczas jednego z ostatnich spotkań władz PO pojawił się wątek nie likwidacji, ale scalania powiatów. – Chodzi o łączenie w większe organizmy – przyznaje polityk z kierownictwa PO.
Nie wszyscy politycy jednak mówią w tej sprawie jednym głosem. – Powiaty spełniają ważną rolę choćby w systemie bezpieczeństwa. Likwidacja komend powiatowych policji oznaczałaby powstanie innych struktur, ale już poza kontrolą samorządu, a wyłącznie MSW – mówi przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych i administracji Marek Biernacki. Plan likwidacji około 50 komend powiatowych był gotowy już jesienią ub.r., ale przepadł ze względu na wybory parlamentarne. – Najpierw plan likwidacji komend policji, potem sądów. Trudno nie mieć wrażenia, że rząd zmierza do skasowania powiatów – mówi polityk koalicyjnego PSL, które sprzeciwia się likwidacji małych sądów.
Nie jest jasne, jakie będzie ostateczne stanowisko ludowców. PSL było przeciwne tworzeniu powiatów w 1999 r. Ale po ich utworzeniu stało się jednym z głównych beneficjentów. – Jeśli PO będzie chciała w tej sprawie coś zmieniać, czyli np. łączyć te struktury, to niech pokaże, że jest odważna, i zlikwiduje wszystkie powiaty – ironizuje polityk z władz Stronnictwa.
OPINIA
Prof. Michał Kulesza
twórca reformy samorządowej z 1999 roku
Likwidacja powiatów oznaczać będzie ograniczenie mieszkańcom dostępu do podstawowych usług: ochrony zdrowia, policji, edukacji, pomocy rodzinie i do administracji. Jeśli takie są zamiary polityków, to niech otwarcie złożą taką deklarację, a nie powtarzają bez sensu, że powiaty są zbyt drogie. Jedyna oszczędność, jaką widzę, to likwidacja demokracji lokalnej i utrata na tym szczeblu obywatelskiej kontroli nad wydawaniem publicznych środków, co stanowiłoby naruszenie konstytucyjnego ustroju państwa. Jest sto powodów, dla których powiaty są ważne dla Polski i trzeba je wzmacniać, a nie ma żadnego argumentu za tym, by je zlikwidować. W skali społecznej powiat jest podstawowym modułem organizacji życia zbiorowego. Przeciętny powiat liczy ok. 80 tysięcy mieszkańców, czyli tyle samo, ile ma przeciętne miasto na prawach powiatu – po odrzuceniu Warszawy, Krakowa i Łodzi, które wyrastają znacząco ponad tę miarę. Właśnie pod tę uśrednioną skalę krojone są instytucje: samorząd, skarbówka, sądy, prokuratury, komendy policji, licea i straż pożarna. W 1975 roku podobny eksperyment przeprowadził wielki reformator Edward Gierek. Konsekwencją był dramatyczny upadek miast powiatowych i zwycięstwo polski resortowej. To samo czekałoby nas obecnie.
Komentarze (29)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeczęść zadań powiatów mogą przejąć na powrót gminy , np. wydziały komunikacji , szkolnictwo średnie - które i tak już prowadzi niejedna gmina
co do innych zadań mogą je przejąć samorządy wojewódzkie lub gminy mogą przecież zawierać ze sobą porozumienia dotyczące tych zadań .
przed reformą samorządową istniały urzędy rejonowe które wykonywały zadania z zakresu administracji specjalnej i w zasadzie ich siedziby pokrywały się z siedzibami obecnych powiatów , tylko że zatrudniały wielokrotnie mniej urzędników , tak wiec odpada argument oddalenia urzędu od obywatela .
po likwidacji struktur powiatowych odpadałyby też koszty utrzymania rad , zarządów i struktur z nimi związanych .
Sposobem na dodatkowe pieniądze na inwestycje, służbę zdrowia itp.
jest likwidacja lub drastycznie zmniejszenie liczby powiatów ,województw.
49 powiatów w byłych miastach wojewódzkich , 6-8 województw w takich miastach jak Kraków , Wrocław ,Poznań i już będą widoczne oszczędności Gminy poradzą sobie bez biednej administracji powiatowej , której pieniędzy nie brakuje tylko na wypłaty. Mniej radnych ,mniej urzędników -mniej wydatków na biurokrację.
Powiaty w obecnym stanie są przechowalnią polityczną dla tych co z różnych
przyczyn nie załapali się na intratne posady rządowe, poselskie , partyjne.
Ilość biurokracji jaką spotyka przeciętny obywatel, przedsiębiorca na swojej
drodze powoduje zastoje inwestycyjne.
Im więcej pieczątek trzeba postawić na dokumencie, tym bardziej wydłuża
się droga do sukcesu . Powierzenie wielu spraw obecnie załatwianych przez
starostwa powiatowe gminom, ułatwi życie każdego obywatela.
Droga do gminy jest o wiele krótsza niż do powiatu ,województwa, gdzie
petent powinien zawitać tylko w naprawdę ważnych sprawach ,a nie jak to się dzieje obecnie- za tablicą rejestracyjną , pozwoleniem na budowę itp.
Do tego dochodzą jeszcze konflikty społeczne związane z zabiorczą polityką
miast stolic względem gmin wchodzących w struktury danego samorządu.
W myśl tak pojętej samorządności, wszystko co ważniejsze musi się mieścić
w mieście powiatowym , wojewódzkim. Takim sposobem wycina się
dobrze działające instytucje w podległych gminach.
Pewnie mało kto wie, że opłaty administracyjne związane np. z rejestracją
pojazdu wpływają nie do kasy powiatu tylko do kasy urzędu miasta w którym
jest siedziba starostwa. Takim to sposobem gmina siedziba starostwa kosztem
pozostałych może u siebie remontować np. ulice.
Temat trudny do realizacji ze względu na obawę o utratę głosów wyborców,
szczególnie dlatego, że urzędnicy są raczej aktywni przy urnach.
To temat dla odważnych polityków, a za takiego Pana uważam.
radni ,,bezradni,, skrocic o 70-75 procent
straz miejska-wiejska,-rowy kopac w gminie
rozne RADY OKRADAJACE-NADNADNAD KRADNACE WEK
W SEJMIE TYLKO 80-100DUSZ DUSZ RZADZACYCH
SENAT RAUS albo z 25-40 osob
NIE ROBTA MNIE ZA OSŁA rzadzace nieukiii
no coz ja zrobie jak pachołki was wybrały!!!
Dość tej biurwy nędzy wyciągania od nas pieniędzy!!! Dość kawek i przekładania papierów z kupy na kupę, możecie je sobie wsadzić głęboko w pupę!!!
Kochani pieniędzy nie ma, bo korupcja biurokracji je pożera. Rzeczywistość polska pokazuje że np. parking z pieniędzy publicznych kosztuje miljony a prywatnie wystarcza na tą inwestycję kilka tysięcy. Po co nam te powiaty, czas zlikwidować dziurę budżetową - czyli defraudacje (=złodziejstwo na wielką skalę).