Samorządy chcą wspierać miejscowych producentów i stwarzać im dogodne warunki do sprzedaży i promocji. Umożliwia to kolejne rozdanie Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.
Nabór wniosków na budowę i modernizację targowisk prowadzi właśnie Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego. Gminy, powiaty lub ich związki mogą je składać do 9 grudnia. A jest o co walczyć, bo tym razem do rozdania jest ponad 8,4 mln zł. Warunek jest tylko jeden: inwestycje muszą zostać zrealizowane w miejscowościach liczących nie więcej niż 200 tys. mieszkańców, a wartość dofinansowania nie może przekroczyć 1 mln zł. To oznacza, że zainteresowane wsparciem jednostki samorządu muszą wygospodarować z własnych środków 36,37 proc. kosztów kwalifikowanych projektu. To całkiem sporo, ale w poprzednich edycjach programu okazało się, że dla gmin nie jest to barierą. Bo, jak wyjaśniają samorządowcy, tego rodzaju inwestycje to konieczność, a nie fanaberia.
Powrót do łask
– Z rozmów z przedstawicielami gmin, w których powstały targowiska, wiemy, że obiekty te cieszą się dużym zainteresowaniem zarówno wśród kupujących, jak i sprzedających – mówi nam Beata Krzemińska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego Województwa Kujawsko-Pomorskiego. I wylicza, że z PROW na lata 2014––2020 w regionie powstało 16 targowisk, w tym dziewięć zupełnie nowych. To sporo więcej niż w poprzedniej edycji, gdzie nowych było sześć, a pięć zostało zmodernizowanych. Kwota przeznaczona na ten cel wyniosła wówczas 9,4 mln zł. W tym rozdaniu już wydano 10,5 mln zł.
Podobnie jest w innych województwach. Na Mazowszu z PROW 2014–2020 przeprowadzono dwa nabory wniosków, a wsparciem objęto 23 umowy o dofinansowanie, z czego siedem targowisk już powstało. – Na remonty i budowy poszło 21,5 mln zł – informuje Marta Milewska, rzecznik prasowy Mazowieckiego Urzędu Marszałkowskiego. Zaznacza, że zainteresowanie było znacznie większe, bo wpłynęło w sumie 36 wniosków na łączną kwotę ponad 32,3 mln zł.
W Zachodniopomorskiem trwa właśnie weryfikacja merytoryczna sześciu wniosków, które wpłynęły do urzędu podczas wrześniowego naboru. W pierwszej edycji, która miała miejsce we wrześniu i w październiku 2017 r., podpisano 12 umów o dofinansowanie na kwotę blisko 10 mln zł. Pięciu beneficjentów zrezygnowało jednak z dotacji ze względu na problemy związane z wyłanianiem wykonawców.
Z kolei w Lubelskiem proces został już zakończony – do końca listopada podpisano kolejne cztery umowy na zmiany lokalnych targowisk. Dotychczas samorząd podpisał ich już 14, w sumie powstanie 10 nowych targowisk, a 8 zostanie przebudowanych. Plan został też wykonany w Wielkopolsce – w ostatnim czasie zmiany przeszło 16 targowisk, a kosztowały w sumie 10 mln zł.
Jak więc widać, skala inwestycji związanych z budową, rozbudową czy modernizacją targowisk nabiera tempa. Dlaczego? Przyczyn jest kilka. Przede wszystkim są to miejsca, gdzie można znaleźć lokalne produkty, z którymi ich producentom trudno wciąż przebić się na półki największych sieci handlowych. – Dzięki targowiskom mieszkańcy mają możliwość zakupu świeżych i tańszych wyrobów, a lokalni wytwórcy łatwiej znajdują nabywców – przyznaje Piotr Całbecki, marszałek województwa kujawsko-pomorskiego. I informuje, że nowy nabór wniosków zostanie ogłoszony już w styczniu 2020 r.
O tym, że budowa nowych targowisk ułatwi dystrybucję produktów rolnych, jest również przekonana Izabela Mroczek, dyrektor departamentu rozwoju obszarów wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego. Według niej producenci tych towarów zyskują możliwość ich sprzedaży, co prowadzi do rozwoju lokalnej przedsiębiorczości. A wszystko to na dużo bardziej opłacalnych dla nich warunkach, bo targowiska to najkrótsza droga pomiędzy producentem a odbiorcą końcowym. Wytwórcy unikają pośredników, co z kolei przekłada się na brak kosztów pośrednich. Przy okazji zyskują konsumenci, bo kupują świeże towary, wiadomego pochodzenia.
Miejsca pracy i miejsca spotkań
Ale na tym lista powodów, dla których samorządy zaangażowały się w odbudowę rynku targowego, się nie kończy. Jak tłumaczą, robią to również w celu tworzenia miejsc pracy, choćby w związku z obsługą targowisk czy podtrzymania tradycji kupieckich. Kierunek zmian pochwalają eksperci, podkreślając, że odbudowa lokalnych targowisk i bazarów jest konieczna także z innego powodu. – Przybywa seniorów w polskim społeczeństwie, a domeną osób starszych jest robienie zakupów na powietrzu, gdzie chodząc od stoiska do stoiska, mogą nie tylko aktywnie, ale i miło spędzić czas – mówi Bartosz Bolecki, starszy analityk handlu detalicznego w PMR. Z badania konsumenckiego przeprowadzonego przez tę firmę wynika, że zakupy na bazarach i targowiskach w ciągu 30 dni poprzedzających pytanie zrobiło 34 proc. respondentów w wieku 55+. W młodszych grupach wiekowych ten odsetek utrzymuje się w zakresie 26–28 proc. Oprócz funkcji ekonomicznej targowiska spełniają ważną rolę kulturową, są miejscami spotkań, wokół których kształtuje się lokalna tożsamość. Sprzyjają też personalizacji klientów, co wzmaga w osobach starszych poczucie, że nie zostaną oszukane.
Zmiany wymusza rynek
Zdaniem ekspertów modernizacja targowisk może też zahamować trend ich zamykania. Dekadę temu w kraju działało 2256 stałych targowisk. W ubiegłym roku, według najnowszych danych GUS, już o 100 mniej. – To konsekwencja tego, że obiekty te utkwiły w poprzedniej epoce. Dzięki inicjatywom podejmowanym przez samorządy mają szansę skończyć z wizerunkiem miejsc nienowoczesnych, bez udogodnień – mówi Bartosz Bolecki. I tak się faktycznie dzieje, bo nowe targowiska nie mają nic wspólnego z bazarowym klepiskiem. Mają utwardzoną powierzchnię, są oświetlone, przyłączone do sieci wodociągowej, kanalizacyjnej i elektroenergetycznej, wyposażone w odpływy wody deszczowej. Sporą część powierzchni handlowej zajmują też zadaszone stoiska. – Muszą też dysponować miejscami parkingowymi oraz urządzeniami sanitarnohigienicznymi – wyjaśnia Izabela Mroczek, dyrektor departamentu rozwoju obszarów wiejskich Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego.
Ale zmiany to także konieczność. – Inaczej targowiska nie przetrwają w obliczu ogromnej konkurencji ze strony galerii handlowych – dodaje Tomasz Starzyk, analityk z Bisnode Polska. Szczególnie że przybywa dużych sieci super- i hipermarketów oraz nowych galerii, zwłaszcza tych mniejszych – osiedlowych. Wraz z nimi rośnie liczba markowych sklepów, w tym przede wszystkim z odzieżą i obuwiem. Tymczasem jak wylicza Tomasz Starzyk, najszybciej kurczy się rynek bazarowych stoisk i straganów właśnie z tym asortymentem. Na szczęście inicjatywy podejmowane przez samorządy przynoszą efekt. Tempo likwidacji bazarów stałych z każdym rokiem jest mniejsze. W 2018 r., według GUS, ich liczba spadła już tylko o 0,8 proc. Co więcej, były takie województwa jak mazowieckie czy wielkopolskie, gdzie ich przybyło. Dla porównania w 2017 r. rynek skurczył się o 1,2 proc., podobnie jak w 2016 r.
Zdaniem ekspertów do przetrwania i dalszego rozwoju targowisk potrzebne jest jeszcze zniesienie opłat targowych. Przypomnijmy: gminy mają prawo do podejmowania decyzji o poborze lub rezygnacji z poboru opłat lokalnych i do ustalania stawek tych danin. Ich maksymalną wysokość określa rozporządzenie ministra finansów, a konkretne stawki podejmowane są uchwałą przez radnych. Jednak w ostatnich latach coraz więcej gmin i miast rezygnuje z opłaty targowej. Tak zrobiły m.in. Warszawa, Łódź, Lublin czy Bytom. Pytanie, czy w sytuacji, gdy samorządy narzekają na stan swoich finansów i mówią, że budżety na przyszły rok zamykały z dużym trudem, nie zechcą z tego źródła dochodu znów skorzystać.