Brak pomocy psychologicznej i zawieszone szczepienia przeciw pneumokokom to część z projektów, z których wycofują się gminy
Miasta ograniczają lub wręcz wycofują się z dotychczas oferowanych mieszkańcom programów zdrowotnych. Jak tłumaczą: wszystko zjada oświata. O problemach finansowych samorządy mówią od dawna. Wczoraj w DGP pisaliśmy o gminie, która nie wypłaca nauczycielom pensji – ze względu na konieczność zapewnienia minimalnego wynagrodzenia i dodatku za wychowawstwo na poziomie co najmniej 300 zł oraz ze względu na obowiązek zapewnienia średniej płacy, która wzrasta wraz z podwyżkami.

Najłatwiej oszczędzić na zdrowiu

Samorządy oszczędzają, gdzie się da. Marta Bartoszewicz, rzeczniczka prasowa Urzędu Miasta Olsztyna, mówi: – Zostaliśmy zmuszeni do zawieszenia szczepień przeciwko pneumokokom dla seniorów, na co szło ponad 148,4 tys. zł rocznie oraz przeciw grypie dla osób po 70. roku życia, co kosztowało 100 tys. zł. Dodatkowo zrezygnowaliśmy z utworzenia mobilnego punktu pierwszej pomocy psychologicznej. Miała to być pomoc udzielana mieszkańcom Olsztyna, w miejscu zdarzenia, w sytuacjach nagłych, traumatycznych, powodujących kryzys psychiczny. Planowaliśmy na to wydać 30 tys. zł.
Podobnie postąpiła Częstochowa, już w tym roku zrezygnowała z kontynuacji programu profilaktycznego w zakresie grypy. – Środki, które w ubiegłym roku zarezerwowano na ten cel, częstochowski samorząd zmuszony jest przeznaczyć m.in. na oświatę. Ponad 125 mln zł zabraknie w budżecie miasta z powodu negatywnych działań większości parlamentarnej i polityki rządu PiS. Choć program polityki zdrowotnej decyzją radnych i na wniosek prezydenta miasta miał być kontynuowany w latach 2019–2022, to jednak nie będzie realizowany – tłumaczy Sylwia Bielecka z biura prasowego Urzędu Miasta Częstochowy.
Inne miasta wciąż się zastanawiają. W Lublinie trwają prace nad budżetem na 2020 r. Dopiero po ogłoszeniu jego projektu będą znane kwoty zarezerwowane na poszczególne działania. W tym roku, jak tłumaczą władze miasta, udało się wygospodarować większe pieniądze na działania profilaktyczne. Było to 3 mln zł, wobec 1,7 mln zł w 2018 r. Miasto przyznaje jednak, że 360 tys. zł pochodzi z dofinansowania z Narodowego Funduszu Zdrowia. Z tych pieniędzy jest finansowany program profilaktyki próchnicy zębów oraz program opieki paliatywnej i hospicyjnej.
Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich przyznawał w rozmowie z DPG, że również powiaty realizują coraz mniej programów zdrowych. – One mają bardzo trudną sytuację finansową – mówił i dodawał, że „dobija je oświata”.
Samorządy narzekają, że oprócz kosztownej edukacji największe spustoszenie w samorządowych budżetach spowodują: obniżenie stawki w podatku dochodowym od osób fizycznych, podwyższenie płacy minimalnej oraz wzrost cen energii.
Choć – jak piszemy w tekście obok – wpływy z PIT mają być w przyszłym roku wyższe o prawie 900 mln zł, samorządy twierdzą, że to i tak zbyt mało na pokrycie wszystkich wydatków.

Realnie stracą

Na przykład Olsztyn wyliczył, że w 2012 r. subwencja oświatowa stanowiła 70,8 proc. wydatków samorządów bieżących na oświatę, a w roku 2018 już tylko 61,2 proc. Tylko z tego powodu budżet straci 38 mln zł. Z powodu zmniejszenia stawki PIT z 18 na 17 proc., podwyższenia kosztów uzyskania przychodu i zwolnienia z PIT osób do 26. roku życia dochody Olsztyna spadną o ponad 37,8 mln zł.
I choć nie wszystkie samorządy szukają oszczędności w zdrowiu, to wszystkie dostrzegają problem.
Wciąż jeszcze udaje się oprzeć Poznaniowi, który realizuje trzy programy polityki zdrowotnej. Na razie miasto chce je kontynuować w 2020 r. – na program profilaktyczny w zakresie grypy zostały po prostu zabezpieczone już środki w miejskim budżecie aż do 2023 r. Podobnie jak program w zakresie profilaktyki zakażeń wywołanych wirusem brodawczaka ludzkiego. Nie wiadomo, jakie będą koleje programu polityki zdrowotnej leczenia niepłodności metodą zapłodnienia pozaustrojowego. Pieniądze są tylko do 2020 r.

Ile kosztują podwyżki

Marek Wójcik ze Związku Miast Polskich wyliczał, że podwyżki dla nauczycieli z lat 2018–2019 były niedoszacowane o 2,1 mld zł. Ministerstwo Edukacji Narodowej przekonuje jednak, że szkoły dostają wystarczające środki na wynagrodzenia nauczycieli, a subwencja była najwyższa w historii. MEN podkreśla, że w projekcie ustawy budżetowej na rok 2020 zaplanowano subwencję oświatową w wysokości 49,7 mld zł (w obecnym roku było to 46,9 mld zł). I według resortu pieniędzy powinno wystarczyć.
Kto ma rację? Jak analizowaliśmy, faktycznie subwencja oświatowa na 2019 r. była wyższa niż w poprzednich latach. Wzrosła o 3,8 mld zł. I jest nominalnie najwyższą subwencją w historii. Sęk w tym, że rośnie ona niewspółmiernie do tempa wydatków – w 2004 r. subwencja nie pokryła blisko jednej trzeciej wydatków; w 2018 r. samorządy otrzymały 43 mld zł, a wydały 76 mld zł. Wydatki własne samorządów na oświatę wzrosły więc niemal trzykrotnie.
Poznań jest wyjątkiem: realizuje aż trzy programy polityki zdrowotnej