DGP dotarł do wyliczeń samorządowców dotyczących ich sytuacji finansowej. Wynika z nich, że aż 317 JST było w zeszłym roku pod kreską. Rząd konsekwentnie odpowiada, że samorządy w ostatnich latach się bogacą
DGP
Władze lokalne, przeciwne zmianom w PIT wdrażanym przez PiS, sięgają po nowe argumenty w dyskusjach z rządem. Tym razem próbują pokazać, jak ich zdaniem wygląda prawdziwa sytuacja finansowa JST.
W tym celu przedstawiają wyliczenia obrazujące poziom nadwyżki operacyjnej brutto i netto. – Nadwyżka netto to są wszystkie te pieniądze, które samorządowi zostają po uchwaleniu wszystkich wydatków w budżecie, z uwzględnieniem spłat kredytów i pożyczek – tłumaczy Eugeniusz Gołembiewski, wiceszef Unii Miasteczek Polskich.
Tymczasem rząd, pokazując poziom nadwyżki operacyjnej JST, operuje na wartościach brutto, które, jak tłumaczą samorządowcy, są dużo bardziej optymistyczne niż wartości netto. Według nich w ostatnich latach aż 98–99 proc. samorządów wykazywało nadwyżkę operacyjną w zakresie dochodów i wydatków bieżących. Kilka miesięcy temu włodarze poprosili oczywiście Ministerstwo Finansów o domyślne przedstawianie zestawień w wartościach netto. – Udostępnione przez MF dane pozwalają na tworzenie dowolnych zestawień. Jednostki samorządu terytorialnego mają więc możliwość dokonywania własnych wyliczeń, w zależności od potrzeb – oznajmił im resort.

Gigantyczne różnice

Dlatego samorządowcy sami usiedli do tabelek. Podstawowy wniosek, do jakiego doszli, to ogromne różnice pomiędzy nadwyżkami brutto i netto. I tak np. na koniec zeszłego roku cały sektor JST odnotował nadwyżkę operacyjną brutto rzędu 23,2 mld zł. Ale po przeliczeniu na netto okazało się, że kwota ta spadła do 14,4 mld zł. Podobnie było w poprzednich latach. „Z porównania danych na temat nadwyżki operacyjnej brutto i netto widać, że nadwyżka operacyjna netto jest o ok. 30–40 proc. niższa” – wynika z tych wyliczeń, wykonanych na zlecenie Unii Miasteczek Polskich.
W dokumencie czytamy, że oprócz samorządów zamożnych są też takie, które już teraz mają ujemną nadwyżkę operacyjną netto. Z danych za rok 2018 wynika, że takich jednostek było aż 317. Nadwyżkę operacyjną netto w wysokości mniejszej niż 1 mln zł miały 882 jednostki – wśród nich aż 573 posiadały nadwyżkę operacyjną netto niższą niż 500 tys. zł (zdecydowana większość to gminy, ok. 50 proc. nadwyżki operacyjnej wypracowują powiaty grodzkie i ziemskie oraz województwa, a więc ok. 380 jednostek). „Nie oznacza to jednak, że wszystkie powiaty są bogate. Na 320 powiatów ziemskich nadwyżkę operacyjną netto w wysokości ponad 5 mln zł ma tylko 101. W tej najbogatszej grupie występuje także duże zróżnicowanie dochodowe, bowiem nadwyżkę operacyjną netto większą niż 10 mln zł ma tylko jedna trzecia z nich” – wynika z obliczeń samorządowców.

PIT gwoździem do trumny

W omawianym materiale samorządowcy przewidują krach finansowy wielu gmin w sytuacji, gdy rząd wdroży zapowiedziane obniżki w PIT czy zmusi je do współfinansowania wrześniowych podwyżek dla nauczycieli. „Jeśli nie zostanie wdrożony program finansowego wsparcia nie tylko dla jednostek o ujemnej nadwyżce operacyjnej netto, ale także dla tych o bardzo niskich dochodach własnych, nie będą one w stanie uchwalić swoich budżetów na rok 2020. W skrajnych przypadkach niektóre z nich mogą stracić płynność finansową jeszcze w tym roku” – przekonują samorządowcy.
– Pieniądze z nadwyżki netto można byłoby wykorzystać na inwestycje czy funkcjonowanie coraz droższej oświaty. Ja chętnie uruchomiłbym w swojej gminie rządowy program „Maluch plus”, założył żłobek, ale jak ognia boję się wydatków związanych z utrzymaniem takiej inwestycji – dodaje Eugeniusz Gołembiewski.
Przytaczane argumenty, związane z sytuacją finansową JST, pojawiły się kilka dni temu na rządowo-samorządowej debacie poświęconej temu zagadnieniu. Z czarną wizją przedstawianą przez samorządowców nie zgadza się minister finansów Marian Banaś. – Co by nie mówić, to sytuacja w samorządach poprawiła się w latach 2014–2019. Dochody ogółem wzrosły, łączny wynik jest pozytywny, mamy niewielki deficyt w 2017 r., a rosnący deficyt w roku 2018 i planowany na rok 2019 związany jest z uruchomieniem inwestycji. Nominalna wielkość zadłużenia JST spada, co oznacza, że są w stanie zmniejszać swoje zobowiązania – wskazywał minister. Zwrócił też uwagę, że tylko w okresie 2014–2019 dochody JST mają wzrosnąć ze 194 mld do 263 mld zł. – Nie można mówić o niewystarczających środkach finansowych, jeśli wydatki majątkowe JST są na bardzo wysokim poziomie. W 2016 r. zwiększyły się one o 36,3 proc., zaś wydatki inwestycyjne o ponad 37,1 proc. – dodał minister. Samorządowcom przypomniano również o sowitych transferach z budżetu centralnego – choćby w ramach uruchomionego Funduszu Dróg Samorządowych (nawet 6 mld zł rocznie dla gmin i powiatów, z dofinansowaniem inwestycji do 80 proc.) czy funduszu, za pomocą którego przywracane mają być linie autobusowe (docelowo 800 mln zł z budżetu państwa).

Gorące rozmowy

Być może część rozbieżności na linii rząd-samorząd uda się wyjaśnić 7 sierpnia, gdy w MF zbierze się specjalny zespół roboczy złożony z przedstawicieli obu stron. W pierwszej kolejności omówione zostaną cztery zagadnienia: spadek dochodów JST w związku z obniżkami PIT, wzrost wydatków na oświatę, pogarszająca się sytuacja szpitali oraz wzrost kosztów energii elektrycznej.