Samorządy hurtowo wpisują do rejestrów dłużników mieszkańców zalegających z różnymi opłatami. Łączne zobowiązania tych osób sięgają już 13 mld zł. Sposób jest skuteczny: długi reguluje 60‒70 proc.
Tak wynika z danych, jakie na naszą prośbę przygotował BIG InfoMonitor. Jak mówi przedstawicielka spółki Diana Borowiecka, samorządy idą tym samym w ślady firm komercyjnych. ‒ Taki wpis to informacja dla dłużnika, że trudniej mu będzie wziąć kredyt, kupić coś na raty czy podpisać umowę na telefon i internet ‒ dodaje nasza rozmówczyni.
Informacje o dłużnikach najaktywniej przekazują samorządy z Mazowsza, Śląska, Dolnego Śląska, Wielkopolski i woj. łódzkiego. ‒ Z danych zgromadzonych w naszym rejestrze wynika, że łączna zaległość przekazana przez jednostki samorządu terytorialnego w Polsce, należąca do 428 tys. osób, wyniosła na koniec marca 2019 r. prawie 12,7 mld zł ‒ podlicza Diana Borowiecka. To średnio daje niemal 30 tys. zł długu na głowę.
Najliczniejszą grupę stanowią dłużnicy alimentacyjny. Jest to wynik zaostrzonych w 2008 r. przepisów, nakładających na gminy obowiązek wpisywania ich do wszystkich biur informacji gospodarczej. Z danych na koniec marca 2019 r. wynika, że samorządy przekazały do rejestru prowadzonego przez spółkę informacje o prawie 304 tys. osób niepłacących alimentów. Ich łączna zaległość wynosi ponad 11,8 mld zł.
Ale to nie jedyny rodzaj zgłaszanych długów. Dochodzą do tego m.in.: nieopłacone umowy na dostawę wody i odprowadzanie ścieków, jazda na gapę komunikacją miejską, brak wniesionych opłat za wywóz śmieci czy dostawę energii cieplnej. Ich wartość sięga 310 mln zł. Oprócz urzędów miast czy gmin swoje należności zgłaszają także zarządy transportu miejskiego, zakłady komunalne i inne miejskie podmioty.
Czasami wystarczy przekazanie przez gminę listy dłużników celem rozesłania im wezwań do zapłaty. To działanie poprzedzające etap wpisywania kogoś do rejestru. ‒ Często samorząd, który wyśle za pośrednictwem naszej firmy wezwania, zwiększa zatrudnienie w działach windykacji z powodu wzmożonej liczby osób, które chcą wyjaśnić zadłużenie, o którym dowiedzieli się właśnie z wezwań. Wtedy następuje największy spływ należności, średnio 67 proc. z nich jest wtedy spłacana ‒ podaje Diana Borowiecka.
Na takim etapie są właśnie władze Krakowa. ‒ W ramach podjętej w 2019 r. współpracy z BIG InfoMonitor S.A. urząd miasta zamierza przekazać do rejestru dłużników dane dotyczące ok. 2 tys. osób zalegających z opłatami cywilnoprawnymi. Obecnie firma wysyła na zlecenie urzędu wezwania do dobrowolnej spłaty świadczenia. Wezwanie takie zawiera również ostrzeżenie o możliwym potencjalnym wpisie do rejestru dłużników ‒ informuje Dariusz Nowak z biura prasowego krakowskiego magistratu.
Ale na niektórych dłużnikach wezwania do zapłaty wrażenia nie robią. Wtedy trzeba sięgnąć po ostrzejsze środki ‒ czyli upublicznienie informacji. Jak mówi nam skarbnik Bydgoszczy Piotr Tomaszewski, miasto zgłasza wszystkie zaległości z tytułu niezapłaconych czynszów komunalnych, wynajmu lokali użytkowych, dzierżawy gruntu i użytkowania wieczystego gruntów ‒ te wymagalne co najmniej od miesiąca, w kwocie nie niższej niż 200 zł (w przypadku osób fizycznych) oraz od 500 zł (dotyczy już podmiotów gospodarczych). ‒ Obecnie wpisanych jest 2958 dłużników na kwotę zaległości wraz z odsetkami 51,9 mln zł. Skuteczność windykacji tych należności, łącznie z działaniami związanymi z rejestrem, takimi jak wezwanie do zapłaty z zagrożeniem wpisu i zgłoszenie dłużnika do rejestru, wynosi 74 proc. ‒ podaje skarbnik.
Nie zawsze udaje się osiągnąć podobną skuteczność. Wrocław w okresie 2013‒2018 do rejestru wpisał 202 dłużników. Jak słyszymy, zaledwie ok. 17 proc. z nich uregulowało swoje zobowiązania po wpisaniu ich na „czarną listę”, a kilku kolejnych podjęło negocjacje z urzędnikami co do ujawnionej kwoty zaległości.
A co jeśli sytuacja dłużnika to nie efekt uciekania od odpowiedzialności, lecz trudnej (być może chwilowo) sytuacji życiowej? W Krakowie takie osoby mają możliwość złożenia wniosku o udzielenie ulgi w spłacie należności cywilnoprawnych (tj. rozłożenie na raty, odroczenie terminu płatności lub umorzenie należności). ‒ Sprawy takie w każdym przypadku rozpatrywane są indywidualnie, a informacja o ewentualnej uldze ujawniana jest w rejestrze dłużników, jeżeli dane wnioskodawcy zostały uprzednio tam przekazane ‒ wyjaśnia Dariusz Nowak z urzędu miejskiego w Krakowie.
Z kolei w Bydgoszczy urzędnicy wskazują na jeszcze inne rozwiązania, jak np. możliwość odpracowania długu za lokal mieszkalny. Wówczas osoby zalegające z opłatami mogą wykonywać drobne prace remontowe, ogrodnicze czy porządkowe.
Na największą kwotę, 11,8 mld zł, składają się długi alimenciarzy