Gdy w ostatnich latach płonęły hałdy śmieci, zatruwając okolicznych mieszkańców, wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mówili, że nie mieli wpływu na to, gdzie odpady są magazynowane. Decyzja – jak podkreślali – nie przechodziła przez ich ręce. Nowe możliwości daje im projekt rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie przedsięwzięć mogących znacząco oddziaływać na środowisko. Jego wnioskodawcą jest Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska.
Teoria kontra praktyka
Projekt zakłada, że decyzję środowiskową będą musiały uzyskać niemal wszystkie nowe instalacje odpadowe, a jej wydania władze gminy mogą po pewnymi warunkami odmówić. Teoretycznie więc dostaną w ręce narzędzia, które mogłyby zablokować niechciane instalacje odpadowe, na przykład magazyny śmieci. Nie będzie to jednak proste.
Mecenas Katarzyna Dudziak z kancelarii prawnej Ziemski&Partners podkreśla, że odmowa dotyczy tylko określonych ustawowo przypadków. – Jednym z nich jest niezgodność lokalizacji inwestycji z planem miejscowym. Dlatego najbezpieczniejszą formą uregulowania lokalizacji nowych składowisk odpadów jest objęcie terenu miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego – podkreśla mecenas. – Gdy planu nie ma – zaznacza Katarzyna Dudziak – organy mają bardzo ograniczone możliwości odmowy ustalenia środowiskowych uwarunkowań. Kolejna podstawa to brak ujęcia instalacji przeznaczonej do przetwarzania określonego rodzaju odpadów w wojewódzkim planie gospodarki odpadami – dodaje.
Tymczasem gminy nie są skore do uchwalania planów miejscowych. Kontrolerzy NIK wskazują, że samorządy unikają tego w obawie przed kosztami: koniecznością wykupu terenu pod publiczne inwestycje i ewentualnymi odszkodowaniami. Planami jest pokrytych jedynie 30 proc. powierzchni kraju. W dodatku objęcie planem miejscowym terenu, na którym inwestycja już powstała, nie jest proste. Na przykład nie jest objęty planem teren dawnych zakładów Boruta w Zgierzu, gdzie w ubiegłym roku dym unoszący się z płonących śmieci truł okolicznych mieszkańców.
Mecenas Katarzyna Dudziak zwraca także uwagę, że decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach nie stanowi zezwolenia na realizację inwestycji – jest etapem wstępnym i określa wyłącznie wpływ planowanego przedsięwzięcia na środowisko oraz wymagania, jakie powinny być spełnione, by zminimalizować skutki negatywnego wpływu na środowisko czynników dla niego szkodliwych. To przestrzeganie prawa w przypadku wysypisk śmieci jest kluczowe – mówią eksperci. Pożar w Zgierzu w ubiegłym roku wybuchł przecież w obiekcie, który w wyniku decyzji starosty nie mógł funkcjonować.
Grzegorz Kubalski ze Związku Powiatów Polski, zaznacza, że pożary hałd śmieci były konsekwencją liberalnych przepisów dotyczących magazynowania odpadów. – W szczególności również w zakresie wysokości zabezpieczenia wymaganego od właścicieli, jak i braku możliwości skutecznej interwencji w przypadku stwierdzenia naruszenia warunków magazynowania odpadów. Na te problemy rozwiązania należy poszukiwać gdzieś indziej niż we wprowadzaniu obowiązku sporządzania raportu oddziaływania na środowisko – dodaje.
Wydłużona procedura uzyskania pozwoleń na nową instalację śmieciową może natomiast uruchomić lokalne ruchy mieszkańców. – Będzie mógł do postępowania przystąpić na przykład właściciel pobliskiego gospodarstwa domowego – zwraca uwagę Krzysztof Gołębiewski z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie. Wciąż jednak możliwości lokalnych społeczności pozostaną ograniczone. Będą mogli w toku oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko złożyć uwagi i wnioski, które rozpatrzy organ prowadzący postępowanie. – Jednak ich sprzeciw wobec inwestycji nie może być podstawą odmowy ustalenia środowiskowych uwarunkowań. Nawet jeśli inwestycja nie podoba się lokalnej społeczności – nie można wyłącznie na tej podstawie odmówić decyzji środowiskowej – podkreśla mecenas Katarzyna Dudziak.
Dostaną rykoszetem
Istnieje także ryzyko, że konieczność uzyskania decyzji środowiskowej uderzy przede wszystkim w uczciwe firmy, które działalność zamierzają prowadzić legalnie. – Nie dotknie to „mafii śmieciowych”, które i tak nie przestrzegają przepisów, działając zwykle bez żadnych decyzji – uważa mecenas Joanna Kostrzewska z kancelarii prawnej Ziemski & Partners.
Jak informuje Krzysztof Gołębiewski, tylko w ciągu dwóch ostatnich tygodni do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska wpłynęło sześć informacji o możliwości magazynowania odpadów niebezpiecznych lub ich porzuceniu.
Gminy mogą wydawać decyzje o usunięciu odpadów i jeśli właściciel się do niej nie zastosuje, usunąć śmieci na własną rękę, a właściciela obciążyć kosztami. Na usunięcie odpadów samorządy mogą otrzymać dotację Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Etap legislacyjny
konsultacje projektu