Gminne organy podatkowe nie mogą żądać opłaty targowej od osoby, która przekazywała znajomej kwiaty z okazji Dnia Matki, bez dogłębnego zbadania, czy to była sprzedaż – uznał Naczelny Sąd Administracyjny.
Sprawa dotyczyła kobiety, która 26 maja na Rynku Kleparskim w Krakowie (to najstarsze targowisko w mieście) umówiła się z koleżanką, by przekazać jej kwiaty, które miała złożyć na grobie matki. Panie robiły to co roku.
Pech chciał, że w tym samym czasie w pobliżu Kleparza interweniowała straż miejska. Strażnicy uznali, że kobieta prowadzi sprzedaż kwiatów „z ręki”. Wylegitymowali ją i przekazali do urzędu miasta informację o handlu dokonywanym w miejscu do tego niewyznaczonym. Na tej podstawie prezydent miasta wszczął postępowanie w sprawie opłaty targowej. Zdobył notatkę strażników, a potem kolejną, którą sporządzili 14 miesięcy później, na prośbę organu. Wydał decyzję, w której zażądał od kobiety 500 zł tytułem opłaty targowej.
Spór sprowadzał się do rozstrzygnięcia, czy prezydent miał prawo nałożyć opłatę. Prezydent oraz samorządowe kolegium odwoławcze wskazały, że oferowanie nawet marginalnej ilości towaru oznaczało podjęcie sprzedaży. Skoro doszło do tego poza wyznaczonym terenem, bez zgody jego zarządcy, kobieta powinna zapłacić opłatę według stawki zgodnej z uchwałą Rady Miasta Krakowa.
Podatniczka utrzymywała, że nie ma podstaw do żądania od niej opłaty, bo niczego nie sprzedawała. Jej pełnomocnik zwrócił uwagę, że organ podatkowy nie przesłuchał ani kobiety, ani strażnika, a decyzję oparł na notatce sporządzonej 14 miesięcy po zdarzeniu. Organ nie przeprowadził więc postępowania w sposób budzący zaufanie. Sprawa trafiła ostatecznie do sądu.
WSA w Krakowie uznał, że działania organów były prawidłowe. Wskazał, że nie ma znaczenia, gdzie prowadzony jest handel oraz czy ma charakter stały, czy okazjonalny. Skoro o pobieraniu opłaty targowej decyduje sprzedaż towaru, można ją pobierać również za prowadzenie handlu poza miejscami do tego wyznaczonymi. Zdaniem WSA organy prawidłowo przeprowadziły postępowanie i ustaliły stan faktyczny.
Innego zdania był NSA. Sędzia Maciej Jaśniewicz przyznał, że można różnicować wysokość opłaty w zależności od miejsca sprzedaży, a stawka 500 zł za dzień mieści się w limicie wskazanym w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Kluczowe jednak było to, czy skarżąca prowadziła sprzedaż. A tego WSA ani organy podatkowe nie wyjaśniły.
Nie można bowiem przyjąć, że wszyscy przebywający na Kleparzu i w jego pobliżu dokonują sprzedaży. Nie można też żądać opłaty targowej od osoby, która przekazywała kwiaty znajomej z okazji Dnia Matki. W tej sprawie organy nie przesłuchały ani kobiety, ani strażnika, a jego notatki – ta sporządzona 26 maja i 14 miesięcy później – różnią się. Oznacza to, że organy nie ustaliły dostatecznie stanu faktycznego.

orzecznictwo

Wyrok NSA z 22 stycznia 2019 r., sygn. akt II FSK 365/17.