Największą chyba wpadkę zaliczyły pracownie sondażowe przed pierwszą turą wyborów prezydenckich w 2015 roku. Niedoszacowano wówczas zwolenników Andrzeja Dudy i Pawła Kukiza, a zbyt wysokie poparcie przypisano Bronisławowi Komorowskiemu. Różnice pomiędzy poszczególnymi pracowniami badawczymi były znaczne, bowiem rozpiętość niedoszacowania w przypadku Pawła Kukiza wynosiła do dwóch do siedmiu punktów procentowych. Lepiej już wypadły pod względem sondażowym ostatnie wybory parlamentarne. Pomimo kilku wpadek (kiedy się one nie zdarzają), badania przeprowadzane w ostatnim tygodniu przed głosowaniem w miarę dokładnie przewidziały wynik wyborczy. - Uznane za wpadki sondażowe, badania publikowane podczas ostatnich wyborczych kampanii prezydenckich czy parlamentarnych, jednak pewne trendy obecne w społeczeństwie uwzględniały. Nie można też stawiać na równi wszystkich sondaży, bo nawet przeprowadzone rzetelnie, ale według różnych metodologii, mogą pokazywać różne wyniki - zauważa Mateusz Zaremba, politolog z Uniwersytetu SWPS.
Sondaż sondażowi nierówny
Różny sposób przeprowadzania badań tłumaczy w pewnym stopniu rozbieżności pomiędzy sondażami. W zależności, jaka metoda zostanie zastosowana przez dany ośrodek, inny będzie dobór próby i sposób przeprowadzania wywiadu, odmiennie zostaną również sformułowane pytania. W efekcie - inne będą wyniki. A nadmierne różnice w wynikach w połączeniu z dużą liczbą sondaży publikowanych budzą nieufność w społeczeństwie. - W przypadku wyborów parlamentarnych czy poparcia dla partii politycznych, mamy teraz dostęp do bardzo wielu sondaży, wykonywanych na zlecenie różnych mediów. Jest ich bardzo dużo, są robione według różnych metodologii, w odmienny sposób są zadawane pytania i liczone procenty (na przykład wykluczenie niegłosujących analiz w znaczący sposób zmienia wartości procentowe). W efekcie często nie wiemy, jak badanie zostało zliczone i czy zostało to zrobione we właściwy sposób, w związku z tym pojawiają się ogromne rozbieżności w sondażach i ludzie raczej nie wierzą tego typu badaniom. Jeśli jednego dnia słyszą, że różnica pomiędzy dwiema partiami wynosi 5 punktów procentowych, a wieczorem, że wynosi piętnaście, to widzą, że coś jest nie tak - mówi dr Marta Żerkowska-Balas, socjolog z Uniwersytetu SWPS.
Dodatkowo pewne sondażowe nieścisłości mogą wynikać z faktu, że Polacy, zwłaszcza w porównaniu do innych społeczeństw zachodnich, mniej chętnie uczestniczą w badaniach sondażowych. - Uważa się, że jest to spadek po PRL-u. Polacy w ogóle odznaczają się niskim kapitałem zaufania i z tego powodu nie jesteśmy skłonni uczestniczyć w tego typu badaniach. Z tego powodu wyniki sondażowe mogą być bardziej skrzywione, bo do pewnego typu ludzi, nawet jeśli się dociera, to oni i tak nie udzielają informacji - podkreśla Mateusz Zaremba.
Niskie zaufanie Polaków w relacjach społecznych potwierdzają... badania sondażowe oczywiście (CBOS z 2016 roku). Dwa lata temu niespełna jedna czwarta ankietowanych (23 proc.) uważała, że większości ludzi można ufać, aż trzy czwarte opowiadało się za zachowaniem ostrożności w stosunkach z innymi ludźmi. O tym, że jest to trend długofalowy świadczy fakt, iż cztery lata wcześniej badani wyrażali podobne opinie.
Co więcej, niektóre tematy uważane za społecznie drażliwe, jak na przykład poparcie dla poglądów uważanych za rasistowskie czy ksenofobiczne, albo dla ugrupowań uznawanych za radykalne, nie są przez Polaków podejmowane. - Polacy nie przyznają się do pewnych rzeczy w sondażach. Jeżeli miesiąc czy dwa po wyborach badamy zachowania wyborcze, to okazuje się, że frekwencja wtedy deklarowana jest wyższa o jakieś 15 procent. Nasuwa się pytanie, czy dotarliśmy akurat do ludzi, którzy brali udział w głosowaniu, czy też po prostu badani kłamią - stwierdza Mateusz Zaremba.
Czy Polacy sugerują się sondażami?
Pozostaje w takim razie pytanie, czy warto przejmować się nieufnością Polaków wobec sondaży, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych. Politycy wszystkich stron już od dawna deklarują, że nie obchodzą ich malejące (lub rosnące) sondażowe słupki. A jaki wpływ na wyborców mogą mieć publikowane w mediach sondaże? Eksperci są zdania, że tego typu badania nie wpływają na preferencje wyborcze Polaków i mają niewielki wpływ na decyzję, jakie ugrupowanie czy nazwisko zostanie oznaczone na kracie wyborczej. - Sondaże mogą być mobilizujące, ale na samym końcu kampanii wyborczej, jeśli wyścig pomiędzy dwoma partiami czy dwoma kandydatami jest wyrównany. Wówczas zwolennicy jednego lub drugiego kandydata aktywizują się, żeby jednak to ich kandydat wygrał - kończy dr Marta Żerkowska-Balas.