Mimo układu Energi i Enei warta 6 mld zł inwestycja w budowę ostatniego bloku węglowego w Polsce stoi pod znakiem zapytania.
/>
Podczas forum ekonomicznego w Krynicy koncerny z Gdańska i Poznania poinformowały, że każdy z nich wyłoży po 1 mld zł na inwestycję w blok 1000 MW w elektrowni Ostrołęka należącej do Energi. Zgodnie z zapowiedzią ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego sprzed roku, ma to być ostatni blok węglowy w Polsce. Spółki poinformowały też o podpisaniu umowy z Funduszem Inwestycyjnym Zamkniętym Aktywów Niepublicznych (FIZAN) Energia – zarządzanym przez TFI Energia należące do PGE, który może włożyć w Ostrołękę C do 1 mld zł. – To nie będą nasze środki – mówi Maciej Szczepaniuk, rzecznik PGE. Porozumienie z FIZAN nie jest gwarancją zainwestowania przez niego środków. Skąd wziąć kolejne przynajmniej 3 mld zł, zakładając, że FIZAN jednak włoży 1 mld zł? Nie wiadomo, ale spółki uspokajają, że powinny to wiedzieć w tym roku. Resort energii na nasze pytania w sprawie Ostrołęki nie odpowiedział od 20 sierpnia.
Część kosztów może wziąć na siebie Polski Fundusz Rozwoju, ale na razie decyzji w tej sprawie brak. Spółki mówią o bankach, ale zagraniczne (może poza chińskimi) nie angażują się w inwestycje węglowe. A, jak ustalił DGP, nawet polskie, państwowe banki nie palą się do wydania pieniędzy na ten ryzykowny projekt. Z naszych informacji wynika, że Enea też więcej raczej nie dołoży, bo operatorem Ostrołęki jest Energa. W dwóch źródłach udało się nam potwierdzić, że finansowaniu nowego bloku w Ostrołęce przeciwny jest też BGK.
– To przeciąganie liny między premierem Morawieckim, którego posłuchają banki, a ministrem Tchórzewskim. Morawiecki nie jest zwolennikiem tej inwestycji – mówi osoba znająca kulisy sprawy. – W kluczowym momencie minister wbije łopatę, może dzięki temu pojedzie do Brukseli (eurowybory 2019 – red.), i tak rozpocznie się inwestycja, która się nie skończy – dodaje.
– Elektrownia Ostrołęka C będzie historycznym symbolem braku myślenia strategicznego polityków zarządzających energetyką. Czy ktoś uwierzy za 20 lat, kiedy trzeba będzie tę elektrownię zamknąć z powodu braku rentowności, że zbudowaliśmy ją dlatego, że w 2018 r. były wybory samorządowe, a minister energii miał tam swój okręg wyborczy – mówi DGP Marek Józefiak z Greenpeace Polska. Tchórzewski jest szefem PiS w okręgu siedlecko-ostrołęckim.
– Ten projekt nie może liczyć na prywatnych inwestorów. W finansowanie mogłyby zaangażować się banki kontrolowane przez rząd oraz PFR. Jednak wiąże się to z negatywnymi konsekwencjami: nadmierną koncentracją ryzyka w sektorze bankowym oraz ograniczeniem możliwości zaangażowania PFR w kolejne inwestycje. Dlatego brak decyzji w tej sprawie – mówi Aleksander Śniego cki, szef projektu Energia i Klimat w Wise Europa.
3 września walne zgromadzenie Energi wydało zgodę na zaangażowanie spółki w projekt, 24 września ma to zrobić walne Enei, która w pierwszym etapie wyda do 226 mln zł.
Na walnym zgromadzeniu Energi nie byli obecni ani członkowie rady, ani zarządu spółki. Jakub Gogolewski, akcjonariusz mniejszościowy gdańskiego koncernu, wniósł o przerwę w obradach do 2 października, ale jego wniosek został odrzucony. – W prospekcie emisyjnym euroobligacji z lutego 2017 r. Energa stwierdziła, że NTP (zgoda na rozpoczęcie prac – red.) nie zostanie wydane przed rozstrzygnięciem aukcji mocowej, czyli przed 21 grudnia 2018 r. To głosowanie to złamanie zobowiązania wobec obligatariuszy – mówi Gogolewski. Aukcje rynku mocy zaplanowano na listopad i grudzień 2018 r. Ostrołęka może wziąć udział tylko w ostatniej – na dostawy prądu od 2023 r. na 15 lat. Wcześniej nie będzie gotowa. Rynek mocy to mechanizm pozwalający na płacenie przez państwo producentom prądu nie tylko za jego wytwarzanie, ale i za gotowość do tego w szczycie. To forma pomocy publicznej zaakceptowana przez UE. Wiosną wejdą w życie przepisy pozwalające na udział w aukcjach elektrowniom, których emisja nie przekroczy 550 g CO2/kWh, co wykluczy węglowe. Te, które wygrają aukcje wcześniej, będą mieć prawa nabyte.
– Instytucje finansowe traktują elektrownie węglowe jak projekty wysokiego ryzyka, bo ich przyszłość jest niepewna. Ceny uprawnień do emisji CO2 wzrosły w ciągu dwóch lat o 350 proc., rosną ceny węgla. Hurtowe ceny energii są zbyt niskie, by inwestycja mogła się zwrócić w perspektywie 20–30 lat – mówi Joanna Maćkowiak-Pandera, szefowa Forum Energii, i dodaje, że Energa i Enea biorą na siebie ryzyko, które będzie rzutować na ich wycenę i możliwości angażowania się w inne projekty. Kursy Enei i Energi po informacjach o finansowaniu projektu spadły wczoraj odpowiednio o 2,7 i 3,5 proc.
Kilka dni temu ukazał się raport fundacji Instrat. Wynika z niego, że z rynku mocy Ostrołęka C pozyska do 15 proc. przychodów. Cena energii w niej produkowanej będzie wysoka (488–505 zł za 1 MWh wobec np. 300 zł z lądowych farm wiatrowych), a Ostrołęka C nigdy nie zapewni inwestorom zwrotu, bo wymaga dołożenia 2,3 mld zł przez cały okres życia elektrowni. Michał Hetmański, autor raportu, przyjął konserwatywne założenia, np. bez skokowego wzrostu praw do emisji CO2.
Współpraca Justyna Piszczatowska