To pomysł na rozwój turystyki i zachęta do korzystania z lokalnych atrakcji. W tym roku kartę wprowadziły dwa nowe miasta. Są jednak i takie, które z tego się wycofały.
Taki sposób, aby zachęcać przyjezdnych do korzystania z lokalnych atrakcji, przywędrował do nas z Zachodu. Jest bardzo popularny u sąsiadów, choćby na Słowacji. I stopniowo spotyka się ze zrozumieniem władz samorządowych i lokalnych organizacji zajmujących się promocją turystyki. W tym roku do grupy wydających karty dołączyły Augustów i Lublin.
Zasada jest taka: przyjezdny otrzymuje lub kupuje kartę i z nią korzysta ze zniżek lub wręcz z darmowych usług firm i instytucji, które przystąpiły do programu. I choć idea jest wspólna, to diabeł tkwi w szczegółach. Każde z miast nieco inaczej widzi korzyści dla gospodarzy i dla gości.
Liczą na zyski, jednak nie zawsze się to udaje
AUGUSTÓW
Miasto przyjęło oryginalne rozwiązanie. Każdy, kto przyjedzie tu na co najmniej trzy dni i w miejscu noclegu wniesie opłatę miejscową, może w urzędzie miasta odebrać za darmo kartę. Daje ona od 5 do 20 proc. zniżek na rejsy, do obiektów sportowych, wypożyczalni itp., a w wakacje dodatkowo bezpłatne przejazdy komunikacją miejską. – Naszym celem jest zachęcenie turystów do wnoszenia opłaty uzdrowiskowej lub miejscowej, a także promocja lokalnych przedsiębiorców, integracja środowiska branży turystycznej oraz rozwój sieci współpracy lokalnej – wyjaśnia Ewa Mickiewicz z wydziału promocji, turystyki i kultury urzędu miejskiego. – Pierwsza edycja programu potrwa do 30 września. Przystąpiło do niego 11 partnerów – dodaje.
LUBLIN
Lublin poszedł inną drogą. Karta jest płatna i dość droga. Ma osiem wariantów, przy czym najtańsza, 24-godzinna, normalna, bez przejazdów komunikacją miejską kosztuje 45 zł (ulgowa 35 zł), a najdroższa 72-godzinna, normalna, z przejazdami komunikacją miejską 87 – zł (ulgowa 61 zł).
– Inicjatywa i koncepcja stworzenia Lubelskiej Karty Turysty wynikają z wyraźnie rosnącego zainteresowania mieszkańców i gości Lublina ofertą turystyczną miasta – tłumaczy Iwona Ewa Haponiuk, zastępca dyrektora wydziału sportu i turystyki UML. – Otrzymywaliśmy sygnały, że o taki produkt pytają osoby odwiedzające muzea czy Lubelski Ośrodek Informacji Turystycznej i Kulturalnej. W konkursie został więc wybrany operator odpowiedzialny za wprowadzenie karty w naszym mieście. To Lubelska Regionalna Organizacja Turystyczna – wyjaśnia. Do projektu przystąpiło około 40 firm i instytucji związanych z turystyką, w tym wszystkie muzea. Osiemnastu partnerów oferuje wejścia do ich obiektów bez dodatkowych opłat, pozostali, głównie placówki handlowe i gastronomiczne, proponują zniżki. Ta lista jest otwarta i miasto spodziewa się dołączenia nowych partnerów. – Karta to również doskonałe narzędzie do pozyskiwania wiedzy na temat odwiedzających nas osób – mówi Iwona Ewa Haponiuk. – Dzięki niej wiemy m.in., jakie formy zwiedzania cieszą się największym powodzeniem, które miejsca i lokale są odwiedzane najczęściej, a którymi zainteresowanie jest mniejsze. Będziemy dokładnie analizować te informacje w celu przygotowania jeszcze lepszej oferty. Ponadto karta pozwala na rekomendację i podpowiadanie turystom, co jeszcze warto zobaczyć w Lublinie. Jesteśmy przekonani, że dzięki temu trafią oni do miejsc, które nie należą do tzw. TOP 10, a są bardzo atrakcyjne – dodaje.
Pierwsze podsumowanie efektów karty miasto przewiduje jesienią.
KRAKÓW
W turystycznej stolicy Polski funkcjonuje Krakowska Karta Turystyczna. – Jest to inicjatywna prywatna, komercyjna i nie ma nic wspólnego z Urzędem Miasta Krakowa – twierdzi Marta Kapusta-Wesołowska z referatu rozwoju turystyki. Potwierdza to Przemek Orlikowski z firmy City Tour Polska, operatora karty. Inaczej widzi to urząd miasta. [patrz opinia] – Przedsięwzięcie jest komercyjne, w rękach prywatnych, staramy się współpracować z miastem, choć kwestie finansowe są trudne – mówi Przemek Orlikowski. I wyjaśnia, że tworzyli z miastem wspólne projekty, jednak współpraca i starania o dofinansowanie są bardzo zbiurokratyzowane i niełatwo o fundusze. – Rozumiemy, że jesteśmy firmą komercyjną, lecz wydaje się nam, iż synergia mogłaby być większa, aby realizować wspólny cel, czyli promocję i rozwój Krakowa – dodaje Orlikowski. – Marka została przez nas zakupiona. Wcześniej produkt był prawdopodobnie mało rentowny. Wprowadziliśmy usprawnienia i aktywnie promujemy zwiedzanie Krakowa, co przekłada się na coraz większe zainteresowanie – cieszy się specjalista od marketingu.
Krakowska Karta Turystyczna dostępna jest w kilku wariantach. Trzydniowa pozwalająca na zwiedzenie bezpłatnie 40 muzeów kosztuje 70 zł (studencka 60), a trzydniowa, która dodatkowo obejmuje komunikację miejską, transfer na lotnisko i do Wieliczki (ale bez biletów), kosztuje 120 zł (dwudniowa 100 zł). Są też wersje przeznaczone raczej dla cudzoziemców – trzydniowe karty po 270 zł z wycieczką do Wieliczki lub Auschwitz w cenie. Jak twierdzi Przemek Orlikowski, takie rozwiązanie, popularne za granicą, jest bardzo wygodne dla obcokrajowców, którzy w jednej karcie otrzymują wszystkie bilety, transport oraz zniżki. W planach jest karta dostępna w formie elektronicznej, bez konieczności posiadania jej fizycznie.
GDAŃSK
Gdańsk również stawia na nowoczesność, wzorując się na rozwiązaniach stosowanych w Amsterdamie, Kopenhadze czy Oslo. – Już od roku turyści mogą korzystać z Karty Turysty jako aplikacji mobilnej – wyjaśnia Łukasz Wysocki, prezes Gdańskiej Organizacji Turystycznej. I dodaje, że mobilne rozwiązanie chwalą zarówno partnerzy, jak i klienci, bo jest tanie w rozpowszechnianiu. Pozwala też na tworzenie pakietów okolicznościowych (na maraton, na targi). Docelowo planowane jest umożliwienie turystom kompletowania własnego pakietu atrakcji według potrzeb i zainteresowania.
W Gdańsku karta funkcjonuje od 2008 r., kiedy to Gdańska Organizacja Turystyczna zainaugurowała jej pierwszą edycję. Przedsięwzięcie jest komercyjne, z założenia samofinansujące i wspierane przez miasto. Obecnie z Kartą Turysty można bezpłatnie wejść do 20 obiektów. Zniżki gwarantują 30 partnerów i 14 restauracji. Atrakcje pogrupowane są w trzy podstawowe pakiety: Zwiedzanie, Rodzina & Zabawa, Komunikacja (z biletem metropolitalnym). Turysta może za dodatkową opłatą dokupić bilet metropolitalny do pozostałych pakietów. Najtańszy pakiet 24-godzinny kosztuje 60 zł (ulgowy 40 zł), najdroższy 120-godzinny – 120 zł (komunikacyjny ma kilka wariantów).
– Projekt cały czas się rozwija. Każdy z partnerów Karty Turysty weryfikuje użytkowników za pomocą aplikacji mobilnej – wyjaśnia Anna Klajna, wiceprezes GOT. – Dzięki temu prowadzimy statystyki migracji turystów – użytkowników karty podczas ich pobytu w Trójmieście. Pozwala to na stwierdzenie, które obiekty cieszą się największym zainteresowaniem wśród poszczególnych narodowości – dodaje.
WROCŁAW
Kompletną klapą zakończyło się zapoczątkowane w 2012 r. miejskie przedsięwzięcie pod nazwą Open Wrocław. Karta miała być biletem miejskim i uprawniać do zniżek przy zakupie biletów na basen, do teatru, restauracji i kina. Jednym z powodów niepowodzenia były wysokie ceny. Najtańszy pakiet 24-godzinny kosztował 23 zł, najdroższy – 172 zł.
GDZIE JESZCZE
Karty turysty funkcjonują też w innych miastach i regionach: w Warszawie, Poznaniu, Świnoujściu, Ostródzie i Iławie, Szczecinie, Zamościu, na Kaszubach, w Bieszczadach. I zapewne w innych miejscach. To inicjatywy regionalne, nikt nie prowadzi ich centralnego rejestru. Jako ciekawostkę można dodać, że w 2007 r. Polska Organizacja Turystyczna wydała Kartę Polską, która promowała uzdrowiska. Przedsięwzięcie nie przyniosło jednak spodziewanych efektów, skoro go nie powtórzono, a nawet jakby o nim zapomniano.
OPINIE EKSPERTÓW
W pakiecie taniej
Katarzyna Wełpa, rzecznik prasowy Polskiej Organizacji Turystycznej
Karta turysty w gminach uzdrowiskowych to jeden z pomysłów na zwiększenie zainteresowania uzdrowiskiem ze strony potencjalnego turysty. Jej atrakcyjność polega na możliwości skorzystania z większej liczby usług świadczonych nie tylko przez samo uzdrowisko i szpital, ale również przez podmioty turystyczne i okołoturystyczne tworzące lokalne i regionalne atrakcje. W sumie jest to pakiet, a w pakiecie taniej. Dlatego samorządy powinny angażować się w każdą taką akcję, finansowo również. Innym problemem jest wypromowanie karty i to jest pole do popisu dla samorządów. Ale trzeba pamiętać, że posiadanie statusu gminy uzdrowiskowej, a w niej obiektu leczniczego, to również zobowiązanie dla władz, bo trzeba utrzymać ten status na odpowiednim poziomie, a będzie to zależało m.in. od liczby turystów zostawiających tam pieniądze.
Nie uciekamy od współpracy z prywatnym operatorem
Katarzyna Gądek, zastępca dyrektora wydziału promocji i turystyki UM Krakowa
W Krakowie karta turystyczna powstała już w połowie lat 90., a gmina od początku animowała i wspierała jej wprowadzenie. Pierwszym operatorem była nieistniejąca już gminna spółka, Krakowska Agencja Rozwoju Turystyki SA. Później produkt ten został skutecznie skomercjalizowany. Dziś gospodarzem jest podmiot prywatny – touroperator Discover Cracow. Jednak stwierdzenie, że miasto odcina się od karty, nie jest prawdziwe. Dystrybucją karty zajmuje się m.in. miejska sieć informacji turystycznej InfoKraków, partnerami karty są miejskie muzea, karta zintegrowana jest z biletem komunikacji miejskiej. Operator karty bierze udział w konsultacjach strategii i bieżącej polityki gminy w zakresie zarządzania produktem turystycznym. Z naszych doświadczeń wynika, że efektywnie zarządzana karta to bardzo dobre narzędzie marketingowe. W Krakowie sprawdza się model, w którym turysta płaci nieco więcej, ale w zamian zwiedza muzea i atrakcje turystyczne za darmo. Zresztą miasta z bardzo rozbudowaną ofertą karty turystycznej (np. Londyn czy Barcelona) stosują właśnie taki system. Należy przy tym zaznaczyć, że karta 72h (z bezpłatnym transportem) w Londynie to wydatek rzędu 129 funtów, w Barcelonie – 45 euro, zaś w Krakowie – 120 zł.