Zmianę przepisów w maju zaproponowali posłowie z Lewicy. Zakaz sprzedaży mieszkań komunalnych z bonifikatą poparł rząd i sejmowa większość z komisji infrastruktury oraz samorządu terytorialnego i polityki regionalnej.

Za duże bonifikaty przy sprzedaży mieszkań komunalnych

Projekt zakłada, że gminy nie będą mogły już obniżać cen mieszkań komunalnych dla najemców, którzy chcą je nabyć. Bonifikaty zostały wprowadzone w latach dziewięćdziesiątych.

– Nie byliśmy w Unii Europejskiej, samorządy nie miały pieniędzy na remonty mieszkań, kamienic. Stały przed realnym dylematem, czy wykładać miliony na remonty czy infrastrukturę – mówił w sejmie Tomasz Lewandowski, wiceminister rozwoju i technologii. Dodał, że o ile wtedy takie rozwiązanie było w pewnym stopniu uzasadnione, to dziś już nie jest, ponieważ samorządy mogą ubiegać się o bezzwrotne dopłaty do remontów mieszkań do 80 proc. kosztów.

Są gminy, które sprzedają mieszkania za 1 proc. wartości i jeszcze się tym chwalą. Chwalą się, że można u nich kupić mieszkania w cenie ekspresu do kawy czy lodówki – podkreślał wiceminister. Stąd też – argumentował Tomasz Lewandowski – gminny zasób mieszkaniowy skurczył się z 2 mln do 755 tys. (patrz: infografika). W podobnym tonie utrzymane jest uzasadnienie projektu, w którym mowa jest m.in. o tym, że gminy zachęcone możliwością obniżania ceny nawet o 90 proc., „wyprowadziły setki tysięcy lokali z mienia publicznego”.

– To zamknięcie luki utworzonej w zasadach dotyczących gospodarowania mieniem gminy. To chyba ostatnie miejsce, gdzie można sprzedać własność gminy z bonifikatą, bo generalnie trzeba to robić na zasadach rynkowych – komentuje Hanna Milewska-Wilk, specjalistka ds. mieszkalnictwa Instytutu Rozwoju Miast i Regionów.

Przedstawiciele samorządów sceptycznie patrzą jednak na projektowane zmiany. Podkreślają, że sprzedawane nie są nowe mieszkania, a te leciwe, które wymagają ogromnych inwestycji.

– Nie podzielam zdania, że jest to masowe. Głównie to mieszkania z lat dziewięćdziesiątych i starsze. Wcale nie jest też tak, że sprzedajemy za 1-2 proc., tylko za 30-40 proc. To podstawowa stawka – mówi Marek Wójcik, ekspert ds. legislacyjnych Związku Miast Polskich.

Podczas konsultacji projekt negatywnie ocenił Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego. Wskazał, że województwa posiadają w zasobach np. lokale dla pracowników szpitali, które były im przekazywane przy okazji przejmowania zadań związanych ze służbą zdrowia. Brak bonifikat oznacza trudności ze sprzedażą.

„W efekcie województwa będą ponosić koszty utrzymania oraz koszty remontów, pomimo braku ustawowego obowiązku zapewniania zasobu mieszkaniowego dla mieszkańców” – czytamy w uwagach.

Przeciwna zakazowi stosowania bonifikat jest też opozycja z PiS. – To nadmierna ingerencja państwa, nie jest to zgodne z zasadą pomocniczości – ocenił w Sejmie poseł Piotr Uściński.

Co z remontami mieszkań komunalnych?

Samorządowcy dodają, że często chodzi o jedno czy dwa ostatnie mieszkania gminne we wspólnocie. Ta jednak wymaga od władz lokalnych nieproporcjonalnie dużych nakładów.

– Zbycie takiego, niejednokrotnie jedynego, lokalu mieszkalnego w danej wspólnocie jest uzasadnione ze względu na racjonalizację zarządzania gminnym zasobem mieszkaniowym. Uważam natomiast, że zbycie lokalu mieszkalnego powinno być zabronione w budynkach wielolokalowych, które w 100% stanowią własność samorządu – mówi Piotr Murawski, zastępca burmistrza Chełmna.

– Nasz przedstawiciel przychodzi na zebranie i od razu jest atak – dlaczego nie odśnieżamy, nie kosimy trawników itd. Są sprawy, które należą do całej wspólnoty, ale oczekuje się ich załatwienia od gminy – wskazuje Marek Wójcik. W jego ocenie sprzedaż mieszkania komunalnego to działanie przede wszystkim na korzyść ogółu mieszkańców, a nie tylko najemcy – przyszłego właściciela.

Chodzi o to, że – poza dopłatami – koszty remontu trzeba sfinansować ze wspólnego budżetu. Według rządzących sprzedaż jednak nie zawsze rozwiązuje ten problem. Argumentują, że w przypadku zwiększenia zaliczki na fundusz remontowy (np. przy okazji termomodernizacji budynku) nowych właścicieli często nie stać na jej płacenie.

– Te osoby wrócą do władzy publicznej. Przyjdą po dopłatę. Nie dość, że sprzedaliśmy mieszkanie za kilka procent wartości, to jeszcze będziemy je remontowali ze środków publicznych – przekonywał Tomasz Lewandowski. Z kolei – jak wskazują samorządowcy – dla gmin sprzedaż mieszkania to paradoksalnie jedyna szansa na wyegzekwowanie zaległego czynszu – najemca nie kupi lokalu, jeśli wcześniej go nie ureguluje.

Część bonifikat na starych zasadach

Według pierwotnego brzmienia projektu zakaz udzielania bonifikat miał dotyczyć wszystkich nieruchomości sprzedanych po dniu wejścia w życie nowych przepisów. Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska, w imieniu projektodawców, złożyła jednak poprawkę, która zyskała akceptację sejmowych komisji. Bonifikaty będzie można stosować do tych transakcji, do których zdążono już podpisać protokół uzgodnień warunków sprzedaży. W uzasadnieniu do poprawki czytamy, że chodzi o ochronę interesów majątkowych najemców, którzy uzyskali już ekspektatywę nabycia lokali na dotychczasowych zasadach, w szczególności prawa do bonifikaty.

– To zrozumiałe. Umów należy dotrzymywać, nawet jeśli nie są one jeszcze podpisane, ale zostało złożone pewne przyrzeczenie – mówi Hanna Milewska-Wilk.

Kolejna przyjęta poprawka dotyczy przedłużenia vacatio legis ustawy. Autorzy projektu chcieli wejścia w życie nowych przepisów 1 stycznia 2027 r., ale zdecydowano się na przesunięcie terminu na 30 czerwca 2027 r.

– Dobrze, że pojawiła się poprawka, ale te pół roku to zdecydowanie za mało – uważa Marek Wójcik.

Kolejka oczekujacych na najem mieszkan gminnych
ikona lupy />
Kolejka oczekujacych na najem mieszkan gminnych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe