Projekt ustawy został wniesiony przez ponad 70 posłów Koalicji Obywatelskiej, reprezentowanych przez posła Dominika Jaśkowca. 4 grudnia ma ro rozpatrywać komisja nadzwyczajna ds. działań przeciwpowodziowych i usuwania skutków powodzi z 2024 r.

Dokument ma ledwie pół strony i dotyczy rozszerzenia listy budowli przeciwpowodziowych, określonych w tzw. specustawie przeciwpowodziowej z 2010 r. o „zbiorniki, rowy, kanały i pompownie pełniące funkcję wspomagającą ochronę przed powodzią i funkcję retencyjną”. Jak mówi DGP Dominik Jaśkowiec, po konsultacjach z projektu mają zostać wykreślone słowa „wspomagające” oraz „funkcję retencyjną”. Tym niemniej, nadal rowy czy kanały miałyby być uznane za budowlę przeciwpowodziową. To z kolei oznacza, że będą mogły powstawać w oparciu o przepisy specustawy przeciwpowodziowej ( obecnie to m.in. poldery przeciwpowodziowe, kanały ulgi, wały przeciwpowodziowe, falochrony czy stopnie wodne).

W toku konsultacji społecznych projektu złożono dziesięć ankiet i oddano dziesięć komentarzy, z czego aż osiem przez przedstawiciela Fundacji WWF Polska. WWF zaalarmowała, że projekt ustawy godzi w prawa obywatelskie, i wniosła o odrzucenie go w całości.

Ułatwienie wywłaszczeń zamiast ochrony przeciwpowodziowej?

- Mimo że projekt wprowadza tylko jedną zmianę do specustawy przeciwpowodziowej, to mogłaby mieć ona bardzo poważne skutki. Oznaczałoby, być może nawet wbrew intencjom prawodawcy, m.in. ułatwienie wysiedleń pod budowę rowu czy przyspieszoną ścieżkę konsultacji lub ich brak – mówi DGP Ryszard Babiasz, starszy specjalista ds. ochrony ekosystemów rzecznych z Fundacji WWF Polska. Dodaje, że zmiana definicji budowli przeciwpowodziowej jedynie w specustawie, a nie w prawie wodnym oznacza omijanie konieczności uzyskania decyzji środowiskowej. Pojęcie „budowli” jest też zdefiniowane w prawie budowlanym.

WWF w komentarzach podkreśla, że przepisy:

• ograniczyłyby prawa społeczeństwa w udziale w postępowaniach dotyczących środowiska, w tym ograniczyłyby ramy czasowe umożliwiające rzeczywiste uczestnictwo na wszystkich etapach procedury,

• ograniczyłoby prawo do skutecznego odwołania, w tym skutecznego skorzystania ze środków sądowych

• ograniczyłoby prawo własności poprzez uproszczoną procedurę wykupu gruntów i innych nieruchomości, zgodnie z procedurą wywłaszczeniową.

- Nikt nie chce nikogo wywłaszczać. Samorządy sygnalizują natomiast trudności w realizacji inwestycji przeciwpowodziowych, które mają chronić mieszkańców oraz ekosystemy. Problem wynika m.in. z faktu, że część terenów pozostaje nieuregulowana prawnie, co utrudnia ich zakup na potrzeby takich inwestycji. Proponowane rozwiązania mają więc służyć uporządkowaniu stanów prawnych, a nie przeprowadzaniu wywłaszczeń – mówi DGP poseł Dominik Jaśkowiec. Takich ograniczeń nie ma jednak w projekcie ustawy. Dodaje, że „samo wprowadzenie przepisu nie oznacza automatycznej możliwości jego wykorzystania”, a przeprowadzane będą także dodatkowe postępowania konieczne do uzyskania decyzji wodnoprawnej.

Ryszard Babiasz podkreśla jednak, że specustawa z 2010 r. została uchwalona właśnie po to, żeby ułatwić pozyskanie gruntów pod inwestycje przeciwpowodziowe.

Specustawy zamiast systemowych rozwiązań

- Nie budzi żadnych wątpliwości, że proponowana zmiana rozszerza przedmiotowy zakres możliwych wywłaszczeń – przyznaje Mirosław Ochojski, prokurent w Kancelarii Prawnej INLEGIS Kołodziej Nogala sp. k. Tłumaczy, że rozszerzając katalog budowli przeciwpowodziowych jednocześnie rozszerza się katalog celów publicznych uzasadniających wywłaszczenie nieruchomości. - Trzeba również zauważyć, że takie działanie jest objawem ogólnej tendencji postępowania ustawodawcy: zamiast regulować systemowo zasady wywłaszczeń w Ustawie o gospodarce nieruchomościami, dokonuje się tego za pomocą nowelizacji pod potrzeby inwestorów w przepisach rozproszonych w wielu obowiązujących specustawach. Taki sam model działa w otoczeniu realizacji Centralnego Portu Komunikacyjnego – komentuje Mirosław Ochojski.

Także Maria Włoskowicz, prawniczka z Fundacji ClientEarth Prawnicy dla Ziemi stwierdza, że ustawodawca działa w sposób punktowy i oderwany od szerszego kontekstu prawnego. - Rozszerzenie pojęcia budowli przeciwpowodziowych w specustawie, przy jednoczesnym braku nowelizacji prawa wodnego, prowadzi do chaosu prawnego, który może odbić się również na wnioskodawcach. To jak w soczewce pokazuje szerszy problem, z którym mierzymy się w prawie ochrony środowiska coraz częściej. Zamiast wprowadzać systemowe, kompleksowe i oparte na danych zmiany, ustawodawca działa na wyrywki. A próbując w ten sposób łatać dziury, tworzy szereg nowych problemów – mówi prawniczka ClientEarth.

Samorządy mają problemy z realizacją inwestycji przeciwpowodziowych?

Skąd więc pomysł posłów? Jak czytamy w uzasadnieniu projektu, „brak precyzyjnych regulacji w tym zakresie może powodować ograniczenie możliwości realizacji budowli przeciwpowodziowych”. Według projektodawców, w obecnych przepisach pominiętych zostało kilka istotnych budowli przeciwpowodziowych, które są potrzebne w kontekście zmian klimatycznych, a obowiązujące przepisy prawa nie zapewniają „wymaganej dynamiki interwencyjnej”.

Projektodawcy przyznają, że „zasięg skutków społecznych tej zmiany będzie zależny od sposobu wykorzystania nowych przepisów przez administrację publiczną i jej organy”. Argumentują, że dzięki przepisom będzie możliwe tworzenie mniejszych budowli przeciwpowodziowych, które „mniej ingerują w przyrodę i własność prywatną” ze względu na ich mniejszą skalę.

- Radykalne zastosowanie tych przepisów może wyglądać tak: deweloperzy nowych zabetonowanych osiedli, którzy chcą odprowadzić wodę opadową, uzyskują taki rów lub kanał dogadując się z miastem ponad głowami właścicieli gruntów, przez których ta "budowla przeciwpowodziowa" miałaby przebiegać – uważa Ryszard Babiasz.

Z kolei poseł Jaśkowiec podkreśla, że przepisy nie będą mogły być wykorzystane przez prywatnego inwestora. - Przepisy specustawy będą mogły realizować wyłącznie podmioty publiczne. Dlatego obawy, że zostaną wykorzystane np. przez prywatnych deweloperów, są bezpodstawne – tłumaczy. Deklaruje jednak, że projekt będzie jeszcze analizowany, a na kolejnych etapach procesu legislacyjnego poprawki są nadal możliwe.