Niekorzystny dla gmin sposób rozliczania kwot odzyskiwanych od alimenciarzy powoduje, że mają one mniej pieniędzy na ściąganie tych należności.
Niekorzystny dla gmin sposób rozliczania kwot odzyskiwanych od alimenciarzy powoduje, że mają one mniej pieniędzy na ściąganie tych należności.
/>
W 2016 r. dłużnicy zwrócili 276 mln zł z tytułu wypłaconych świadczeń z Funduszu Alimentacyjnego (FA). Z tej kwoty 56,6 mln zł trafiło do gmin, reszta do budżetu państwa. Jednak pomimo tego, że od niepłacących alimentów udało się odzyskać więcej pieniędzy niż w 2015 r., dochody samorządów z tego tytułu spadły. Jest to związane ze zmianą sposobu rozliczania należności, który premiuje budżet państwa.
Odsetki z pierwszeństwem
Co do zasady każda kwota pochodząca od dłużnika, czy to wyegzekwowana przez komornika, czy też zwrócona bezpośrednio gminie, podlega podziałowi na podstawie art. 27 ust. 4 ustawy z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 489). Zgodnie z nim 40 proc. należności jest dochodem samorządu, a pozostałe 60 proc. oraz odsetki stanowią zysk budżetu państwa. Dodatkowo przy rozliczaniu należności z FA mają zastosowanie przepisy kodeksu postępowania cywilnego. Te zaś przewidują, że po pokryciu kosztów postępowania egzekucyjnego pieniądze w pierwszej kolejności są zaliczane na poczet odsetek, a dopiero potem podstawowej części alimentacyjnego długu.
Ta druga reguła obowiązuje od września 2015 r. i, jak się okazało, jej wprowadzenie miało bezpośredni wpływ na zmniejszenie dochodów gmin. O ile bowiem jeszcze w 2014 r. i 2015 r. z wynoszących odpowiednio 207,9 mln zł i 192 mln zł zwrotów zostawało do dyspozycji samorządów 80,1 mln zł i 74 mln zł, o tyle w 2016 r., który był pierwszym pełnym rokiem funkcjonowania nowych przepisów, sytuacja się zmieniła. Wprawdzie udało się w nim odzyskać od dłużników więcej, bo 276 mln zł, ale do gmin trafiło mniej, bo tylko 56,6 mln zł.
– Większość dłużników ma do spłacenia nawet kilkuletni dług, od którego narosły znaczne odsetki. Czasami zdarza się więc, że cała odzyskana od rodzica kwota pozwala wyłącznie na ich pokrycie i tym samym trafia tylko do budżetu państwa – mówi Beata Jagielak-Dardzińska, kierownik referatu świadczeń rodzinnych i alimentacyjnych Urzędu Miasta w Łomży.
Barbara Śmiełowska, kierownik działu świadczeń rodzinnych Ośrodka Pomocy Społecznej w Raciborzu, podkreśla, że przed zmianą przepisów ok. 33 proc. z odzyskanych kwot pozostawało w gminie, obecnie 15 proc.
Czekanie na pakiet
Spadające dochody z tytułu należności od dłużników są dla samorządów o tyle problematyczne, że pieniądze te są wykorzystywane na prowadzenie postępowań wobec alimenciarzy. Ustawa z 7 września 2007 r. obliguje do wykonywania wielu działań w stosunku do niesolidnych rodziców, które mają służyć odzyskaniu od nich należności. Wprawdzie koszty związane chociażby z zatrudnieniem odpowiedzialnych za nie pracowników i korespondencji powinny być pokrywane głównie z 3 proc. dotacji przewidzianej na wypłatę świadczeń z FA, ale dla części samorządów nie są one wystarczające. Dlatego posiłkują się dochodami z tytułu zwrotów, a skoro te są niższe, muszą dokładać ze swoich budżetów.
– W naszym przypadku dochody z należności pozwalały na sfinansowanie etatu pracownika zajmującego się dłużnikami. Teraz jest ich za mało i brakującą kwotę otrzymujemy od miasta – wskazuje Barbara Śmiełowska.
Ta niekorzystna dla gmin sytuacja ma szansę się zmienić. Kwestia modyfikacji zasad rozliczania kwot pochodzących od dłużników będzie elementem przygotowywanego przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pakietu alimentacyjnego. W jego ramach mają być wprowadzone nowe rozwiązania służące poprawieniu ściągalności alimentów, m.in. zakaz korzystania przez dłużników ze wsparcia finansowanego ze środków UE, składanie wniosku do prokuratury o ściganie rodzica, w przypadku gdy bez uzasadnionej przyczyny odmówi przyjęcia oferty zatrudnienia z urzędu pracy. Oprócz tego w pakiecie znajdzie się zmiana dotycząca art. 27 ust. 4 ustawy. Dzięki niej odsetki, tak jak należność główna, byłyby dzielone w ten sposób, że 40 proc. trafiałoby do gminy, a tylko 60 proc. do budżetu państwa. Zdaniem resortu rodziny ta zmiana mogłaby też motywować gminy do intensywniejszych działań wobec dłużników.
– Takie rozwiązanie byłoby z pewnością sprawiedliwsze i odpowiadało faktycznym kosztom, jakie gminy ponoszą na prowadzenie postępowań związanych z dłużnikami – uważa Edyta Zaleszczak-Dyks, zastępca dyrektora Gdańskiego Centrum Świadczeń.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama