"Ten sezon grzewczy różnił się od poprzednich tym, że przez długi czas w Krakowie panowały bardzo niekorzystne warunki meteorologiczne. Długotrwałe zaleganie wyżu, niskie temperatury powietrza oraz brak wiatru przyczyniły się do kumulacji zanieczyszczeń" - powiedział PAP doradca prezydenta Krakowa ds. jakości powietrza Witold Śmiałek.
Między 19 stycznia a 6 lutego Kraków był spowity zanieczyszczeniami - przez 19 dni z rzędu na stacjach pomiarowych odnotowywano przekroczenie dopuszczalnej normy pyłu zwieszonego i to zarówno na Kurdwanowie, gdzie znajduje się tzw. stacja tła miejskiego, jak i w centrum miasta przy al. Krasińskiego, gdzie wpływ na poziom zanieczyszczeń ma ruch samochodowy.
Najgorzej było 30 stycznia. Wtedy stacja w Kurdwanowie zarejestrowała 338 mikrogramów pyłu zwieszonego PM10 na metr sześc., a przy al. Krasińskiego - 327 mikrogramów (norma wynosi 50 mikrogramów na m sześc.).
W sumie od początku roku do końca marca przy al. Krasińskiego normy dobowe były przekroczone w ciągu 67 dni, a w Kurdwanowie - 53. Najlepiej było w Nowej Hucie na os. Piastów - 44 dni z przekroczeniami.
Dane te nie odbiegają w znaczący sposób od tego samego okresu 2016 roku. "Być może ponad 4 tys. pieców węglowych, które zostały zlikwidowane w Krakowie to jeszcze zbyt mało, by przyniosło to wyraźną poprawę. Trzeba też zwrócić uwagę na stan rzeczy w gminach ościennych, na terenie których wciąż jest ok. 50 tys. kotłów na węgiel" - wskazał Śmiałek.
Jego zdaniem, nawet jeśli zanieczyszczenia pochodzące z niskiej emisji zostaną w Krakowie ograniczone do minimum lub zlikwidowane całkowicie, bez radykalnych działań "należy liczyć się z sytuacją, w której poprawa jakości powietrza będzie odbiegać od powszechnych oczekiwań".
Z powodu zanieczyszczenia powietrza od początku roku do końca marca władze miasta 18 razy wprowadziły darmową komunikację miejską. Kierowcy, którzy zrezygnowali z jazdy własnym samochodem, mogli na podstawie dowodu rejestracyjnego podróżować autobusami i tramwajami MPK, zabierając ze sobą tyle osób, na ile zarejestrowane mają auto. Według Zarządu Infrastruktury Komunalnej i Transportu trudno dokładnie podać, ilu mieszkańców wybrało taką możliwość, bo pasażerowie mogli podróżować wielokrotnie w ciągu dnia, ale zainteresowanie było duże.
Fatalny stan powietrza na przełomie stycznia i lutego w wielu miejscach Polski sprawił, że problem ten zaczął był postrzegany nie tylko jako kłopot Krakowa. "Do tej pory to Kraków był pokazywany palcem. Tymczasem zanieczyszczenie powietrza nie jest problemem lokalnym, dotyczy całej Polski" - powiedziała PAP Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
"Problemem fatalnej jakości powietrza zainteresował się rząd i bardzo liczymy na to, że to nie będą tylko deklaracje jak dotychczas, ale że przyjęte zostaną konkretne regulacje i sprawny system kontroli, co sprawi, że mieszkańcy nie będą spalali ani śmieci, ani niskiej jakości węgla" - dodała Lutomska.
Jej zdaniem wyzwaniem dla władz Krakowa będzie namówienie do wymiany pieców osób najuboższych, których na taką inwestycję nie stać, i które odkładają to w czasie, a dotacje z roku na rok są niższe o 20 proc.
W 2016 r. na wymianę pieców węglowych w Krakowie przeznaczono ponad 63 mln zł i zlikwidowano 4,2 tys. pieców i kotłów węglowych. W tym roku tempo wymiany jest jeszcze większe. Od stycznia do końca marca udzielono 2 tys. 300 dotacji na blisko 45,5 mln zł, w ich wyniku powinno zostać zlikwidowanych ponad 3 tys. 400 palenisk i kotłów węglowych. Jest to także pierwszy rok, w którym mieszkańcy mogą otrzymać zwrot do 80 proc. kosztów takiej inwestycji, a nie do 100 proc., jak było w latach poprzednich.
Co zamierzają robić w najbliższych miesiącach władze Krakowa? Przygotowują się już do wejścia w życie przepisów, które pod koniec kwietnia ma uchwalić sejmik województwa. Jeśli tak się stanie, od 1 lipca tego roku do 1 września 2019 roku w Krakowie, podobnie jak w całej Małopolsce, nie będzie można używać do ogrzewania paliw niskiej jakości: mułów i flotów węglowych oraz drewna o wilgotności powyżej 20 proc.
Uchwała antysmogowa dla Krakowa będzie prawem przejściowym, ponieważ od 1 września 2019 r. w Krakowie (o czym nie ma mowy w przypadku całej Małopolski) będzie obowiązywał zakaz palenia paliwami stałymi, m.in. węglem.
Egzekwowanie norm jakościowych paliw stałych używanych w indywidualnych paleniskach przez Straż Miejską będzie - zdaniem Witolda Śmiałka - trudne i pracochłonne. Znacznie skuteczniejszym rozwiązaniem byłaby kontrola jakości paliw, realizowana w pierwszej kolejności na poziomie hurtowym, czyli w składach węglowych, co leży w kompetencji Wojewódzkich Inspektoratów Inspekcji Handlowej.
"Niezależnie od tego, czy kontrole składów będą realizowane, musimy przygotowywać we własnym zakresie nową procedurę kontroli palenisk indywidualnych. Zaczęliśmy to już robić" - powiedział PAP Śmiałek. Jak zaznaczył, badania ewentualnych próbek pobieranych z pieców są kosztowne.
"Moim zdaniem konieczna będzie szeroka akcja informacyjna skierowana do właścicieli składów opałowych i do mieszkańców Krakowa. W jej trakcie powinniśmy przekazać informacje o parametrach paliwa dopuszczonego do użytku oraz zwrócić uwagę na konieczność pozyskiwania i zabezpieczenia certyfikatów jakościowych oraz dowodów zakupu paliw stałych" - mówił doradca prezydenta.