Soja jest ważnym surowcem do produkcji pasz dla zwierząt i stanowi też cenny pokarm dla człowieka. Obecnie UE importuje około 30 milionów ton rocznie, ponieważ sama nie może produkować wystarczających ilości. W ostatnich dniach nazwa tej rośliny pojawiała się często na konferencjach i w korytarzach Komisji Europejskiej za sprawą amerykańsko-unijnego porozumienia dotyczącego handlu.
Zawarli je 25 lipca w Waszyngtonie prezydent USA Donald Trump i szef KE Jean-Claude Juncker. Głównym zyskiem z wypracowanego układu ma być dla strony unijnej ponowne przeanalizowanie przez USA ceł na stal i aluminium oraz powstrzymanie się Waszyngtonu przed nałożeniem taryf na samochody produkowane w Europie. Natomiast USA - jak ogłosił amerykański przywódca - skorzystają z unijnej zgody na "natychmiastowe" zwiększenie importu amerykańskiej soi i gazu skroplonego (LNG) oraz obniżenie taryf w sektorze przemysłowym.
Komisja Europejska, jak podkreśla, nie ma wpływu na to, o ile import soi zza oceanu wzrośnie. "Nie zamierzamy zmuszać prywatnych firm do tego, żeby kupowały więcej nasion soi. Zostawiamy to mechanizmom rynkowym" - powiedziała w środę rzeczniczka KE Mina Andreewa.
Opublikowane w środę dane - jak tłumaczy PAP pragnący zachować anonimowość urzędnik KE - to odpowiedź na oczekiwanie administracji USA, która chce wyjść z takim przekazem do amerykańskich rolników. Wynika to z tego, ze farmerzy z USA obawiają się skutków nałożenia przez Chiny ceł na import soi z USA.
To właśnie chińskie cła na amerykańską soję sprawiają, ze import tej rośliny został przekierowany do UE. Chińczycy nałożyli je w odwecie za amerykańskie cła na inne produkty.
Jak tłumaczył niedawno PAP prof. Andre Sapir z brukselskiego think tanku Bruegel, Chiny to dla USA wielki rynek dla eksportu soi, a na świecie największymi eksporterami tych nasion są USA i Brazylia.
"Z powodu chińskich ceł na soję Chińczycy będą importowali jej mniej z USA i więcej z Brazylii. W efekcie eksport amerykański zostanie przekierowany do UE, bo ceny amerykańskiej soi spadły i Europejczykom będzie ją korzystniej kupować z USA niż z Brazylii. (...) To po prostu mechanizmy rynkowe. Trump przedstawił to jako zwycięstwo, a Juncker przyznał, że rzeczywiście UE będzie sprowadzała więcej nasion z rynku amerykańskiego. To jednak taki teatr, bo przecież nie efekt porozumienia polityków" - wyjaśnił.
Rzeczywiście, ten trend jest w ostatnich miesiącach widoczny. KE w opublikowanym w środę sprawozdaniu informuje, że w porównaniu z lipcem 2017 r. import nasion soi z USA do UE wzrósł w lipcu 2018 r. aż o 283 proc., do 360 tys. ton. Obecnie udział amerykańskiej soi w imporcie do UE wynosi 37 proc., a rok temu było to 9 proc.
Znacznie wzrósł też import żywności na bazie soi. W lipcu z USA do UE przywieziono 185 tys. ton. To o 3337 proc. więcej niż w lipcu 2017 r. Obecnie udział USA w imporcie tych produktów do UE wynosi 13 proc., a rok temu było to 0,3 proc.
"Unia Europejska może importować więcej soi z USA i dzieje się tak, jak mówimy. To sytuacja korzystna dla obywateli europejskich i amerykańskich" - oświadczył w środę Juncker i zapowiedział, że Bruksela będzie publikowała co dwa miesiące raporty dotyczące importu nasion tej rośliny i produktów z niej.
KE nie ma jednak prognoz, o ile import soi z USA wzrośnie w ciągu najbliższych 12 miesięcy. Jak powiedziała rzeczniczka, Komisja liczy jednak, że będzie rósł nadal. "W warunkach rynkowych nie mamy powodów, by nie wierzyć, że obecny trend będzie kontynuowany. Tempo może być oczywiście inne" - wskazała Andreewa.