Europoseł PiS Janusz Wojciechowski z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego przedstawił na konferencji prasowej sprawozdanie dot. sposobu "programowania rozwoju obszarów wiejskich". "To są bardzo duże pieniądze - 100 mld euro w ciągu siedmiu lat" - zaznaczył.
Jak wyjaśnił, chodzi o wszystkie te pieniądze, które otrzymują rolnicy z wyłączeniem dopłat bezpośrednich.
"Rozwój obszarów wiejskich to są różnego rodzaju środki na modernizację gospodarstw, na pomoc dla młodych rolników, na gospodarstwa ekologiczne" - powiedział.
Jak zaznaczył, dla Polski przewidziane jest z tej puli 9 mld euro, czyli 9 proc. "Nie jesteśmy już największym beneficjentem tych funduszy. Największym jest Francja, Włochy - którym przypadło 11 proc. całości - na trzecim miejscu jest Hiszpania z 10 proc." - wyliczył.
Wojciechowski wskazał, że kontrolerzy sprawdzili, czy w nowych strategicznych ramach unijnych na lata 2014-2020 "uwzględniono większy nacisk na osiąganie wyników" i czy nowy proces doprowadził do opracowania programów rozwoju obszarów wiejskich dobrej jakości, które przynoszą lepsze rezultaty.
"Raport Trybunału wskazuje na nadmiar biurokracji przy tworzeniu programu rozwoju obszarów wiejskich" - powiedział PAP Wojciechowski. Dodał, że Trybunał bardzo mocno akcentuje to, że "programy powinny być prostsze - nie dla naukowców, ale dla rolników. Tak żeby jasne było, czego można się z tych programów spodziewać" - zaznaczył.
Jak powiedział, obecne programy są za obszerne. "To jest ponad 700 stron różnego rodzaju informacji - dwa razy więcej niż w poprzedniej perspektywie" - zaznaczył. Dodał, że jest tam wiele informacji, które niewiele dają rolnikom i "tworzą niepotrzebną biurokrację". "Polski program był średni - miał siedemset kilkadziesiąt stron, a najdłuższy grecki - prawie 1200 stron" - wyliczył.
Wojciechowski ocenił też, że za długo trwa procedura zatwierdzania. "Średnia wynosi prawie rok, a ściślej jedenaście i pół miesiąca. Polska szybciej się z tym uwinęła, proces zatwierdzania polskiego programu rozwoju obszarów wiejskich w 2014 r. trwał osiem miesięcy. Ale np. we Francji - 19 miesięcy" - powiedział. W efekcie, jak zaznaczył, programy wchodzą w życie za późno.
"Większość została zatwierdzona pod koniec 2015 r. - i to spowodowało, że na początku 2017 r. zaawansowanie wydatków z funduszu rozwoju obszarów wiejskich było na poziomie 10 proc. (...). To dużo gorzej niż w poprzednim okresie finansowania, gdy średnia wyniosła 17 proc." - wyliczył.
Jak powiedział PAP, tracą na tym rolnicy. "Bo rolnicy potrzebują czystych, prostych zasad. Żeby było wiadomo: rolnik dostaje pieniądze, ma zrobić to i to, ma być taki i taki efekt, ma się z tego rozliczyć na jasno określonych zasadach. A niestety nie zawsze tak jest. I to jest problem" - ocenił.
Według niego wynika to z presji wydawania pieniędzy pod koniec okresu rozliczeniowego. "Ponieważ przez pewien czas tych pieniędzy nie ma, trzeba je w krótszym czasie wydać. A to nie zawsze jest racjonalny namysł - komu je dać, na jakich zasadach. Pojawia się pewien chaos w tych wydatkach" - powiedział PAP Wojciechowski. Dodał, że problemem UE jest brak wizji przyszłości wspólnej polityki rolnej. "Nie ma jasnej koncepcji, czy nadal ma być ten proces, że gospodarstwa znikają. Bo małe gospodarstwa znikają, tworzą się coraz większe i następuje +latyfundyzacja+ wsi" - wskazał.
Jak podkreślił: "dobrze żeby KE (...) zajęła się problemem racjonalnego wydawania unijnych pieniędzy, żeby rzeczywiście służyły one rolnikom". Ocenił, że kwestia ta "będzie podstawą poważnej debaty w KE, w Parlamencie Europejskim, w Radzie Europejskiej".
Wojciechowski dodał, że poważnym problemem, z jakim zmaga się unijne rolnictwo jest starzenie się wsi. "Wieś europejska jest w bardzo podeszłym wieku. Rolnicy europejscy są mocno starszymi ludźmi. Trzeba poprawić tę strukturę wieku. Następne wydatki na pomoc dla młodych rolników muszą być tak skonstruowane, żeby rzeczywiście prowadziły do wymiany pokoleń" - ocenił.
Zasugerował, że rozwiązaniem mógłby być powrót do rent strukturalnych, które "były dobrym instrumentem wymiany pokoleniowej na wsi. "Zachęcały do tego, żeby starsi rolnicy oddawali gospodarstwo następcom i ci następcy dzięki temu zostawali na wsi. Trzeba szukać takich rozwiązań, które zachęcą młodych ludzi, żeby pozostawali rolnikami" - podkreślił.