Powiatowy lekarz weterynarii zdecydował o wygaszaniu produkcji kaczek i gęsi; nie wydaje rolnikom pozwoleń na wstawianie do gospodarstw nowych hodowli.
Tym razem wirus zaatakował 11-tysięczne gospodarstwo z kaczkami. „To już jest piąty przypadek wirusa ptasiej grypy na naszym terenie po Bierzowie, Kaliszkowicach Kaliskich, Chlewie i Kotłowie” - powiedział PAP powiatowy lekarz weterynarii Krzysztof Lamek. Zdaniem Lamka sytuacja jest bardzo niebezpieczna. „Pomimo bioasekuracji, jaką gospodarstwa spełniają poprzez odkażanie i zabezpieczanie terenu zagrożonego, wirus nadal atakuje” - powiedział.
Jak mówił, podejrzewa, że do wybuchu czwartkowego ogniska przyczyniły się roztopy i spływy wody. „Nie można wykluczyć, że wirus dostał się pod obecne gospodarstwo razem ze spływającą wodą z pól. Wirus potrafi przeżyć do miesiąca w temperaturze 4 stopni” - powiedział Lamek.
Poinformował, że w powiecie nie są wydawane rolnikom pozwolenia na wstawianie do gospodarstw nowych hodowli. „Musimy zmniejszyć zagęszczenie ptactwa wodnego, jeżeli chodzi o kaczki i gęsi. Będziemy wygaszać produkcje na naszym terenie, aż fala epidemii przejdzie” - oświadczył.
Takich odmów Krzysztof Lamek wydał już kilka. Jego decyzja obowiązuje przez 30 dni od terminu ujawnienia ostatniego ogniska choroby ptasiej grypy.
Andrzej Żarnecki, wojewódzki lekarz weterynarii w Poznaniu poinformował PAP, że dotąd zanotowano 12 przypadków ptasiej grypy wśród ptaków hodowlanych. Wielkopolska jest potęgą w kraju pod względem liczby ferm hodowli drobiu. „W naszym województwie zarejestrowanych jest 1400 bardzo dużych gospodarstw, w których hoduje się po kilkanaście tysięcy sztuk drobiu” - powiedział Andrzej Żarnecki.