Rozpoczęły się prace nad kodeksem urzędniczym. Przedstawione propozycje przez stronę rządową są jednak krytykowane przez posłów opozycji, którzy zasiadają w Radzie Służby Publicznej (RSP).
Rozpoczęły się prace nad kodeksem urzędniczym. Przedstawione propozycje przez stronę rządową są jednak krytykowane przez posłów opozycji, którzy zasiadają w Radzie Służby Publicznej (RSP).
W administracji rządowej ciągle dyskutuje się nad przyszłością urzędników mianowanych. Takich funkcjonariuszy nie ma zaś obecnie np. w samorządach (ta forma zatrudnienia została zlikwidowana w 2011 r. przez poprzednią ekipę rządowa). Różne są także zasady ocenia pracy zatrudnionych przez władze lokalne oraz rząd. W samorządzie są one ustalane przez szefów poszczególnych jednostek, z kolei w służbie cywilnej regulują je dwa odrębne rozporządzenia. To ma się jednak zmienić. Jak nas poinformował szef służby cywilnej Dobrosław Dowiat-Urbański obie grupy urzędników ma obowiązywać jednolity system prawny. W efekcie zasady zatrudniania i wynagradzania, a także oceniania będą identyczne dla jednych i drugich.
Do proponowanych przez rząd rozwiązań nie są jednak przekonani członkowie RSP, którzy reprezentują opozycję. Na ostatnim posiedzeniu zapoznali się z koncepcją założeń projektu, przy czym przedstawiono im tylko ogólny zarys projektowanych przepisów.
– Nie wiem, czy ingerencja w pragmatykę urzędników samorządowych jest dobrym rozwiązaniem – zastanawia się poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz. – Skoro oddaliśmy władze lokalnym włodarzom, to obdarzmy ich trochę większym zaufaniem i pozwólmy im, aby samodzielnie kształtowali swoją politykę kadrową – dodaje.
Pomysł stworzenia kodeksu urzędniczego nie podoba się także prof. Marii Gintowt-Jankowicz, która również zasiada w RDS. Jej zdaniem nie jest dobrym rozwiązaniem, aby tworzyć tak duże akty prawne, które obejmą zarówno urzędników samorządowych, jak i rządowych. Przy czym opowiada się za uchyleniem ustawy z 1982 r. o pracownikach urzędów państwowych.
Z kolei prof. Tomasz Rostkowski ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie uważa, że kodeks urzędniczy nie załatwi wszystkich bolączek administracji. Według niego ważne jest, aby skończyć z niepotrzebną papierologią.
– Jeśli do urzędu zatrudnimy menedżera na stanowisko dyrektora generalnego, a później damy mu wielostronicową instrukcję z załącznikami, według której ma postępować, to trudno od niego oczekiwać, że uda mu się usprawnić funkcjonowanie urzędu – dodaje prof. Rostkowski.
Jak się dowiedzieliśmy, założenia do kodeksu urzędniczego mają być upublicznione 26 października na specjalnej konferencji naukowej, która odbędzie się w kancelarii premiera. Zmiany bardzo interesują ok. 400 tys. urzędników. Z nieoficjalnych informacji DGP wynika, że w założeniach rozważa się likwidację trzynastki, ale ostatecznie ma być to decyzja polityczna, którą podejmie premier.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama