Absolwenci legitymujący się dyplomem magistra zarabiają dwa razy więcej niż osoby, które poprzestały zaledwie na szkole podstawowej. Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń corocznie prowadzone przez agencję Sedlak & Sedlak pokazuje, że osoba posiadająca dyplom magistra inżyniera może liczyć na ok. 5,7 tys. zł pensji. To mediana wynagrodzeń osób z takim wykształceniem.
/>
Zestawienie przygotowane przez agencję pokazuje, że im dłużej się kształcimy, tym lepsza pensja czeka nas w przyszłości. Pracownik, który kończy tylko szkołę podstawową lub gimnazjum, w przyszłości może spodziewać się zarobków na poziomie 2,4 tys. zł.
Korzyści ze studiowania potwierdzają także międzynarodowe analizy. W przygotowywanym corocznie przez OECD raporcie „Education at a Glance” znalazły się wyliczenia dotyczące łącznej korzyści z edukacji. W krajach OECD dyplom pozwala zarabiać średnio 160 proc. płacy pracowników z wykształceniem odpowiadającym ponadgimnazjalnemu w Polsce. W krajach Unii Europejskiej to średnio 157 proc. Według ekspertów mężczyzna z wyższym wykształceniem, pracujący w krajach Wspólnoty, może zarobić w ciągu całego życia przeciętnie o 477 tys. dol. więcej niż ci, którzy dyplomu nie zdobyli. W przypadku kobiet różnica jest mniejsza – to 332 tys. dol. Szacunki uwzględniają siłę nabywczą pieniądza.
W Polsce najwyższe premie (ok. 72–73 proc.) z wykształcenia osiągały osoby z wyższym poziomem wykształcenia – oceniły w analizie dla Narodowego Banku Polskiego Sylwia Roszkowska i Aleksandra Majchrowska. Co ciekawe, wyższe wykształcenie nie zawsze dawało takie same korzyści. „W latach 2004–2008 nastąpił spadek z 74 proc. do 65 proc. i ponowny wzrost w 2010 r. do ok. 70 proc.” – zauważyły ekspertki. Podobne zjawisko występowało niezależnie od płci. „W naszym przekonaniu przeciętny spadek premii z wykształcenia oraz doświadczenia w okresie 2004–2008 może być rezultatem wejścia na rynek pracy dużej liczby młodych i wykształconych osób, co przy szybkim wzroście postępu technicznego może prowadzić do relatywnego obniżania wynagrodzeń pracowników starszych, z większym doświadczeniem zawodowym, ale mniejszymi umiejętnościami w zakresie nowych technologii” – oceniły autorki raportu.
Problem znalezienia pracy po studiach to jedno z najważniejszych wyzwań, z jakimi muszą się zmierzyć polskie uczelnie. Z danych GUS wynika, że na pierwszym roku uczelnie przyjmują rokrocznie ponad 350 tys. studentów. Współczynnik skolaryzacji zwiększył się z 9,8 proc. w 1990 r. do 40,6 proc. w roku 2011. Prawie połowa młodzieży w wieku 19–24 lata studiuje. Tym ważniejsza stała się inwestycja nie tylko w samo wykształcenie, ale przede wszystkim w jego jakość.
Dane Eurostatu potwierdzają, że osobom z wyższym wykształceniem łatwiej znaleźć pracę. Co ciekawe, jedynym krajem, gdzie stopa bezrobocia jest większa wśród osób z dyplomem, są Włochy. MNiSW szacuje, że w Polsce zatrudnionych jest ponad 80 proc. absolwentów uczelni w wieku 25–29 lat. Wkrótce dane mogą być jeszcze bardziej precyzyjne – resort nauki uruchomił system, który pozwala porównywać kierunki pod względem tego, jak poradzili sobie ich absolwenci.
Dane średnie są optymistyczne: absolwenci, którzy skończyli studia w 2014 r., szybko znajdowali pracę na etat. Szukali zatrudnienia około trzech miesięcy, a ich zarobki wynosiły po licencjacie – 2161,78 zł brutto, studiach drugiego stopnia (magisterskich) – 2524,42 zł, a pięcioletnich magisterskich – 2346,64 zł. Kiedy jednak spojrzymy w dane dla różnych kierunków i szkół, widać różnice.
Dla przykładu politolog po Uniwersytecie Warszawskim szuka pracy na etat pięć tygodni, a w pierwszym roku po dyplomie może liczyć na zarobki 2,6 tys. zł brutto, co stanowi 0,63 proc. średnich zarobków w miejscowości, gdzie zdecyduje się zamieszkać. Osoba, która na ten sam kierunek zdecyduje się na Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, musi brać pod uwagę, że jej poprzednicy pracy szukali przez pół roku, a i tak zarabiali niewiele – 1,1 tys. zł miesięcznie, co stanowiło 0,33 proc. średniego wynagrodzenia w regionie.
– Dziś najlepiej na rynku radzą sobie informatycy – przyznaje wiceminister Piotr Dardziński. Tuż po studiach osoba kończąca Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie może liczyć na 5,4 tys. zł brutto. Ale to może się zmienić, więc wybierając kierunek, warto wziąć pod uwagę coś więcej.