Choć osób bez pracy jest najmniej od ćwierć wieku, to ponad połowa zarejestrowanych nie znalazła zatrudnienia dłużej niż przez 12 miesięcy – podaje GUS. To i tak mniej niż przed rokiem.
Dziennik Gazeta Prawna
W końcu marca w urzędach pracy zarejestrowanych było prawie 879 tys. długotrwale bezrobotnych, to znaczy takich, których łączny czas pozostawania bez pracy w ostatnich dwóch latach przekraczał 12 miesięcy z wyłączeniem okresów, kiedy odbywali staż lub przygotowanie zawodowe dla dorosłych – wynika z danych GUS. Ich liczba była jednak o 16,4 proc. mniejsza niż przed rokiem.
– Ten spadek to efekt dobrej koniunktury gospodarczej. Dzięki niej przedsiębiorstwa zwiększają produkcję i zatrudnienie, bo praca w nadgodzinach nie wystarczy, by zrealizować zamówienia – ocenia Karolina Sędzimir, ekonomistka PKO Banku Polskiego. Jej zdaniem popyt na pracę jest na tyle duży, że firmy mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem pracowników i dlatego coraz częściej zatrudnienie znajdują także osoby, które były chronicznie bezrobotne. Stąd spadek ich liczby w rejestrach pośredniaków. Ekonomistka ocenia, że ta korzystna zmiana wynika również z rosnącego zaangażowania urzędów pracy w aktywizację osób długotrwale bezrobotnych, które mogą korzystać na przykład z różnych szkoleń i pomocy fachowców w poszukiwaniu dla nich zatrudnienia.
Długotrwale bezrobotnych jest jednak nadal bardzo dużo, bo aż 55 proc. spośród wszystkich zarejestrowanych osób bez pracy. Nadal duża część pracodawców nie chce ich zatrudniać. Wśród osób chronicznie bezrobotnych ponad 187 tys. miało w końcu marca 55 i więcej lat – wynika z danych resortu rodziny, pracy i polityki społecznej. Przedsiębiorcy obawiają się, że mogą się nie sprawdzić, że długi okres pozostawania bez pracy odbił się na ich kwalifikacjach zawodowych. Ich zdaniem takie osoby niechętnie uczą się nowych technologii, są także mniej wydajne, głównie przy wykonywaniu prac fizycznych. Są za to droższe, ponieważ dominuje u nas senioralny system płac – wynagrodzenia rosną wraz z wiekiem.
Nie sprzyja im także prawo, ponieważ przepisy nie pozwalają się rozstać z pracownikiem w okresie czterech lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego. Pracodawcy nie chcą ich zatrudniać, ponieważ obawiają się, że jeśli pogorszy się koniunktura, to nie będą mogli ich zwolnić.
Ale młodym jest jeszcze trudniej. Wśród długotrwale bezrobotnych w końcu marca było prawie 305 tys. osób w wieku od 18 do 34 lat. To przede wszystkim wynik niedostosowania systemu edukacji do potrzeb rynku pracy. Na przykład nadal kształci się bardzo dużo ekonomistów, choć ich specjalność jest w czołówce rankingu zawodów z największą liczbą osób bez zajęcia – w końcu ubiegłego roku byli na 20. pozycji wśród paru tysięcy klasyfikowanych zawodów i specjalności.
Eksperci są zgodni, że wśród długotrwale bezrobotnych jest również pewna grupa osób niezainteresowanych podjęciem legalnej pracy. Część z nich rejestruje się tylko po to, aby uzyskać ubezpieczenie zdrowotne, natomiast zarabia na co dzień w szarej strefie gospodarki.
Jest też wiele osób, które po bezowocnym, przedłużającym się okresie bezrobocia zniechęciły się na tyle, że przestały szukać pracy.
– Pewna grupa bezrobotnych nie szuka zajęcia, ponieważ nauczyła się żyć ze wsparcia opieki społecznej i organizacji dobroczynnych – twierdzi Jerzy Bartnicki, dyrektor PUP w Kwidzynie.
Osoby te nie podejmują pracy, ponieważ mogłyby utracić tego rodzaju wsparcie, które jest czasem wyższe niż ewentualny zarobek.
– Można jednak oczekiwać, że liczba długotrwale bezrobotnych będzie się zmniejszać. Bo tych, którzy będą mieli chęć do pracy, przedsiębiorcy będą zatrudniać, ponieważ rąk do pracy będzie na rynku za mało – uważa Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku.