- W mijającym roku mogliśmy obserwować rosnący trend rynku pracownika w większości sektorów gospodarki. Trend ten będzie się pogłębiał również w 2016 roku. Odpływ ponad miliona młodych osób zagranicę w tym roku i starzejące się społeczeństwo to jedne z przyczyn zaistniałej sytuacji. Z badań wynika, że już za 15 lat na rynku pracy będzie o 3 mln Polaków mniej niż dziś – mówi Jarosław Adamkiewicz, prezes Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia.
Stopa bezrobocia w Polsce od czterech miesięcy jest jednocyfrowa i, jak przewidują analitycy, ten trend będzie się utrzymywał. W niektórych branżach takich jak IT czy energetyka zapotrzebowanie na pracowników jest większe niż podaż. To w tych sektorach wynagrodzenia rosną najszybciej. Dynamika płac na rynku pracy pod koniec roku powinna utrzymywać się na poziomie 3–4 proc., a w dłuższej perspektywie przyspieszy jeszcze bardziej.
Już w ubiegłym roku, zgodnie z raportem ManpowerGroup, 36 proc. pracodawców miało problem ze znalezieniem kadry. Na pierwszym miejscu znaleźli się właśnie wykwalifikowani pracownicy fizyczni, m.in. spawacze, tokarze, szwaczki, operatorzy wózków widłowych czy mechanicy.
- Z punktu widzenia pracodawców rok 2015 był rokiem poprawy. Lepsza koniunktura przełożyła się na tworzenie większej liczby nowych miejsc pracy. Wzrost zapotrzebowania na pracowników ujawnił rosnące deficyty kadrowe, zarówno jeśli chodzi o pracowników do prac prostych, jak i tych z określonymi kwalifikacjami. To spowodowało, że zaczęliśmy w ostatnich miesiącach mówić o rodzącym się rynku pracownika. Deficyty kadrowe wymuszają na pracodawcach zmianę podejścia do rekrutacji. Firmy niejednokrotnie decydują się na poszerzenie kryteriów naboru, aby skutecznie przeprowadzić rekrutację. Jeżeli brakuje kandydatów posiadających odpowiednie doświadczenie czy wykształcenie, pracodawcy skupiają się na poszukiwaniu kandydatów, których będą mogli przyuczyć do wykonywania obowiązków już w miejscu pracy. W tej sytuacji coraz bardziej zyskują na znaczeniu tzw. kompetencje miękkie, tj. szybkie uczenie się, umiejętność współpracy, dobra organizacja czy elastyczność. Gdy brakuje rąk do pracy zakłady coraz częściej oferują codzienne dowożenie pracowników z większych odległości, a jeśli nie jest to możliwe, bądź opłacalne, kierują swoją uwagę na możliwość rekrutacji pracowników z zagranicy. Istniejące zjawisko powoduje również, że pracodawcy w okresach przejściowych trudności wolą unikać zwalniania pracowników, a ewentualnych oszczędności szukają gdzie indziej. – mówi Monika Zaręba, ekspert PracodawcyRP.
W branżach, gdzie popyt na pracowników jest największy, płace rosną najszybciej. We wrześniu przeciętne wynagrodzenie brutto wyniosło 4 059 zł i było o 4,1 proc. wyższe niż rok wcześniej. Z drugiej jednak strony według GUS połowa Polaków otrzymuje wynagrodzenie nieprzekraczające 3291,56 zł brutto, a najczęściej miesięczne wynagrodzenie miesięczne wynosi 2469,47 zł.
- Brak odpowiednich rąk do pracy będzie wywierał jeszcze silniejszą presję płacową na pracodawców – dodaje Zaręba.
- Zauważalny jest również brak chętnych do pracy na stanowiskach niższego szczebla, dlatego coraz częściej agencje nastawiają są na pracowników z Wschodniej granicy. Już teraz mamy ponad 500 tys. zarejestrowanych pracowników z Ukrainy, mówi się dodatkowo o około 200 tys. osób pracujących na czarno. Wzrost zatrudnienia pracowników ukraińskich będzie się zwiększał w przyszłym roku, co spowodowane jest przede wszystkim rosnącymi potrzebami polskich przedsiębiorstw – dodaje Adamkiewicz.
Rok 2015 był rekordowym z punktu widzenia agencji pracy tymczasowej. Czas przepracowany przez pracowników tymczasowych w trzecim kwartale 2015 roku wzrósł o 11 proc., osiągając poziom 69 tys. pełnych etatów, przy jednoczesnym wzroście liczby pracowników na poziomie 2 proc. - w ostatnim kwartale agencje członkowskie Polskiego Forum HR zatrudniały łącznie 131 tys. pracowników tymczasowych. Szacuje się, że cała branża zatrudniała ponad 360 tys. osób (w pierwszym kwartale 2014 roku było to 278 tys.)