Postulat Komisji Europejskiej, który zakłada równą płacę za taką samą pracę w tym samym miejscu, jest niezwykle korzystny, opłacalny i bardzo obiecujący dla Polaków delegowanych do pracy w innych krajach członkowskich. Niestety tylko w teorii.
W praktyce istnieje poważne zagrożenie, że oddelegowana siła robocza okaże się zbędna. Powód? Otóż konkurencyjność polskich pracowników przejawia się w dużo niższych stawkach, przez co są oni uznawani przez obywateli innych państw za nieuczciwą konkurencję (zjawisko to przyjęło się nawet określać jako dumping socjalny lub dumping pracowniczy). A skoro spore różnice w oczekiwaniach finansowych obu grup ulegną eliminacji, to krajowe podmioty gospodarcze będą preferować zatrudnienie lokalnych pracowników. Zresztą tajemnicą poliszynela jest to, że zasada forsowana przez Komisję Europejską stanowi dość eufemistyczny instrument służący przeciwdziałaniu wskazanemu zjawisku, zaś w szerszej perspektywie – prowadzący do poprawy krajowego stanu zatrudnienia i aktywizacji gospodarczej. Dla polskich pracowników będzie to równoznaczne z poważną trudnością przebicia się na rynku zagranicznym, zaś w skrajnych przypadkach – nawet z realnym zagrożeniem utraty podstawowego źródła zarobku. Taki stan rzeczy będzie jednocześnie bodźcem i siłą napędową do rozkwitu szarej strefy lub podjęcia działań mających na celu obejście przepisów prawa, np. w drodze pozornego prowadzenia działalności gospodarczej.
Zaproponowane zmiany pośrednio – z pewnością w dłuższej perspektywie – mają zapewne na celu ujednolicenie płacy minimalnej na terenie UE. Naturalnym następstwem zasady równego traktowania wszystkich pracowników jest bowiem zawoalowane dążenie do takiej standaryzacji płac. Intencja ta może jednak okazać się utopijnym ideałem, nawet w aspekcie najbliższych kilkudziesięciu lat. Występujące aktualnie w państwach członkowskich UE znaczne zróżnicowanie wysokości płacy minimalnej jest determinowane wieloma złożonymi elementami kształtującymi poziom gospodarki poszczególnych krajów, m.in. położeniem geograficznym, stopniem rozwoju gospodarczego, wydajnością pracy i warunkami ekonomicznymi. Nierozważne i lekkomyślne narzucenie przez unijne organy sztucznej harmonizacji w zakresie wysokości płacy minimalnej – zamiast polepszenia kondycji gospodarczej i zwiększenia dobrobytu na płaszczyźnie całej Unii Europejskiej – może poważnie zachwiać równowagą ekonomiczną państw członkowskich i okazać się katastrofalne w skutkach zarówno dla przedsiębiorców, jak i pracowników. Może negatywnie wpłynąć na rozwój gospodarczy, a tym samym ogół koniunktury gospodarczej Europy.
Ponadto należy zwrócić uwagę, że procedury legislacyjne nad ewentualną zmianą prawa wtórnego, jakim jest dyrektywa, co do zasady stanowią proces skomplikowany i długotrwały. Pod uwagę trzeba również wziąć czas konieczny do potencjalnego wdrożenia tych przepisów do krajowego porządku prawnego. Toteż nawet jeśli dojdzie do zmian, to urzeczywistnienie postulatów Komisji Europejskiej na pewno nie nastąpi szybko.