W sprawie płacy minimalnej rozpoczęła się wyborcza licytacja. Tymczasem w ostatnich latach najniższe wynagrodzenie rosło znacznie szybciej od przeciętnego
W kwestii najniższego wynagrodzenia politycy proponują rozwiązania, które albo już obowiązują, albo będą rażąco niesprawiedliwe i łatwe do obchodzenia.
W kwestii najniższego wynagrodzenia politycy proponują rozwiązania, które albo już obowiązują, albo będą rażąco niesprawiedliwe i łatwe do obchodzenia.
/>
PiS i PO, dwaj najwięksi rywale na scenie politycznej, w dwóch sprawach się zgadzają – po pierwsze trzeba wprowadzić godzinową stawkę minimalnej płacy, a po drugie – ma ona wynosić 12 zł. Ich propozycje różnią się w szczegółach – opozycja chce objąć takim minimum wyłącznie zleceniobiorców wynagradzanych w stawkach godzinowych. Posłowie PiS złożyli już projekt nowelizacji przepisów w tej sprawie. Rząd nie mógł pozostać w tyle.
– Jeśli Platforma Obywatelska będzie rządzić, to jeszcze w tym roku zostanie przegłosowana minimalna stawka godzinowa, nie mniejsza niż 12 zł – zapowiedziała w piątek premier Ewa Kopacz.
To jednak tylko populistyczne hasła, które mają przyciągnąć mniej zarabiających wyborców. Tylko w ten sposób można bowiem wytłumaczyć to, że oba ugrupowania zdają się nie dostrzegać podstawowych faktów. Po pierwsze stawka godzinowa płacy minimalnej dla pracowników w praktyce obowiązuje już teraz, a po drugie – jeśli utrzymany będzie wzrost najniższego wynagrodzenia z ostatnich lat – osiągnie ona poziom 12 zł już w 2018 r.
Z kolei jeśli co najmniej 12 zł za godzinę mają otrzymywać wyłączenie zleceniobiorcy wynagradzani godzinowo, to pokrzywdzeni będą ci otrzymujący stawkę miesięczną lub tygodniową, a także wszyscy zatrudnieni na umowach o pracę oraz o dzieło. Bo albo nie zostaną objęci żadnym minimum (zleceniobiorcy wynagradzani inaczej niż godzinowo oraz dziełobiorcy), albo będzie ono niższe od 12 zł (pracownicy).
Na godzinę
Obecnie godzinowa stawka minimalnej płacy, jaka obowiązuje pracownika zatrudnionego na pełnym etacie, jest zmienna, bo liczba godzin do przepracowania w poszczególnych miesiącach jest zróżnicowana. Da się ją obliczyć, dzieląc płacę minimalną (1750 zł w tym roku, 1850 zł w przyszłym) przez wspomnianą liczbę godzin pracy. Jeżeli ta ostatnia np. w jednym z miesięcy obecnego roku wyniesie 168, to łatwo wyliczyć, że najniższa stawka będzie wynosić 10,42 zł (1750 zł / 168 godz.). Co ważne, przepisy przewidują, że pensja pracowników wynagradzanych godzinowo musi osiągać poziom tej minimalnej. Zgodnie z ustawą z 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu (Dz.U. nr 200, poz. 1679 ze zm.), jeżeli w danym miesiącu z uwagi na terminy wypłat niektórych składników płacy lub rozkład czasu pracy pensja pracownika jest niższa od wysokości minimalnej, należy mu się wyrównanie. Wypłaca się je za okres każdego miesiąca łącznie z wynagrodzeniem.
Jednocześnie nie można zapominać, że najniższa płaca co roku jest podwyższana. W 2016 r. godzinowa stawka minimalna (w miesiącu, w którym przypadnie 168 godz. pracy) wyniesie już 11,01 zł (1850 zł / 168 godz.). Biorąc pod uwagę średni wzrost płacy minimalnej z ostatnich lat (w granicach 4 – 8 proc. rocznie) oraz zakładając dotychczasowe tempo wzrostu PKB (od niego zależy zagwarantowany ustawowo wzrost minimum), poziom 12 zł za godzinę najmniej zarabiający osiągną już w 2018 r. (lub zbliżony w przypadku miesięcy z większą liczbą godzin do przepracowania).
Nie da się więc nie zauważyć, że obietnica składana przez rząd, czyli ustanowienie minimalnej stawki godzinowej w wysokości 12 zł, niewiele go kosztuje – najniższa pensja za godzinę pracy w praktyce już obowiązuje i w najbliższym czasie osiągnie proponowany przez premier pułap.
Faworyzowane zlecenie
Takie oczywiste fakty zdaje się dostrzegać opozycja. Jej propozycja jest zgodna z oczekiwaniami związków zawodowych.
– Podwyższenie płacy minimalnej to jeden ze sztandarowych postulatów związkowych. Równie istotne jest jednak to, aby objęte było nią 1,4 mln osób zatrudnionych obecnie wyłącznie na podstawie kontraktów cywilnoprawnych. Bez obu tych rozwiązań projekt zmian w sprawie najniższej płacy będzie budził wątpliwości, zwłaszcza że niektóre proponowane rozwiązania – np. ustalanie minimalnej stawki godzinowej – w praktyce już obowiązuje – wyjaśnia Norbert Kusiak, dyrektor wydziału polityki gospodarczej i funduszy strukturalnych OPZZ.
Projekt posłów PiS takich oczekiwań najprawdopodobniej nie spełni, bo zawiera rażące niedopatrzenia. Jeśli minimalna stawka godzinowa w wysokości 12 zł będzie dotyczyć tylko zleceniobiorców wynagradzanych godzinowo, to w przyszłym roku osoba taka w miesiącu, w którym ma do przepracowania 168 godz., zarobi co najmniej 2 016 zł (168 x 12 zł = 2016 zł). Jak wskazywaliśmy powyżej, w takiej samej sytuacji pracownik zarobi tylko co najmniej 1850 zł (jego minimalna stawka godzinowa będzie wynosić 11,01 zł), a więc o 166 mniej niż zleceniobiorca wynagradzany godzinowo. Z kolei zleceniobiorcy wynagradzani miesięcznie lub tygodniowo, a także dziełobiorcy lub pracujący na innych kontraktach cywilnoprawnych w ogóle nie będą objęci minimum płacowym. Byłaby to jawna dyskryminacja (zwłaszcza w zakresie zatrudnionych na zleceniu, którzy są wynagradzani godzinowo i miesięcznie). Dodatkowo nietrudno domyślić się, że firmy zatrudniające zleceniobiorców będą starały się ominąć nowe przepisy. A jest to dziecinnie proste. Wystarczy, że firma zmieni zasady wynagrodzenia osób na zleceniu, czyli zastąpi stawki godzinowe tygodniową lub miesięczną pensją. Zleceniobiorców nie chroni w takim przypadku procedura wypowiedzeń zmieniających – jeśli nie zgodzą się na nowe zasady wynagradzania, ich umowy można w praktyce z dnia na dzień wypowiedzieć. Powstaje zatem pytanie, czy ktokolwiek skorzysta na wprowadzeniu płacowego minimum obejmującego umowy-zlecenia. Pojawia się także inna wątpliwość. Zlecenie jest stosunkiem cywilnoprawnym, a nie pracy. Dotyczy go m.in. zasada swobody zawierania umów, z którą trudno jest pogodzić obowiązek wypłacania ustawowo, a nie umownie, określonego wynagrodzenia. Wielu ekspertów ma wątpliwości, czy jest to w ogóle możliwe.
Rynek w tle
Proponowanym rozwiązaniom zdecydowanie sprzeciwiają się pracodawcy.
– W sprawie płacy minimalnej rozpoczęła się wyborcza licytacja. Tymczasem w ciągu ostatnich lat wynagrodzenie minimalne rosło znaczenie szybciej od przeciętnego – jeszcze dziesięć lat temu stanowiło mniej niż 40 proc. średniej płacy, dziś zbliża się do 50 proc. i jest najwyższe w regionie, wyższe niż np. to obowiązujące w Czechach, choć to kraj od Polski zamożniejszy – tłumaczy Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
Podkreśla, że proponowane rozwiązania nie biorą pod uwagę regionalnego zróżnicowania wynagrodzeń. W uboższych powiatach minimalne wynagrodzenie będzie tylko nieznacznie niższe od tego, jakie osiąga się tam przeciętnie.
– W rezultacie trzeba będzie liczyć się z tym, że część pracodawców będzie zastępować umowy o pracę kontraktami cywilnoprawnymi, bo te nie są objęte ustawowym minimum płacowym. A jeśli i ich będzie dotyczyć najniższa płaca, wzrośnie odsetek zatrudnionych w szarej strefie – dodaje.
Takich obaw nie podzielają związkowcy.
– Żadne badania nie potwierdzają, aby istniał związek między podwyżką minimalnego wynagrodzenia i wzrostem bezrobocia – komentuje Norbert Kusiak.
Etap legislacyjny
Projekt w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama