Na 22 i 23 lipca zaplanowano egzamin po szkoleniu podstawowym żołnierzy II turnusu służby przygotowawczej. Od jego wyników będzie zależeć, czy trafią na szkolenie specjalistyczne, a następnie do Narodowych Sił Rezerwowych (NSR).

Wkrótce żołnierze służby przygotowawczej staną przed najważniejszym w dotychczasowym szkoleniu wyzwaniem. Po trzech miesiącach treningu ich wiedza i umiejętności zostaną przetestowane podczas kończącego ten etap egzaminu.

- Do sprawdzianu przystąpi 265 osób, w tym 53 kobiety - mówi kpt. Krzysztof Baran, oficer prasowy w Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki. - Podczas egzaminu chcemy określić stopień w jakim żołnierze opanowali umiejętności wojskowe, przewidziane programem szkolenia podstawowego sił zbrojnych RP - dodaje.

Egzamin zajmie rekrutom cały dzień szkoleniowy. Rozpocznie część teoretyczna, podczas której odpowiedzą na pytania z zakresu łączności, regulaminów, taktyki oraz szkolenia inżynieryjno-saperskiego oraz SERE (Survival – przetrwanie, Evasion – unikanie, Resistance – opór, Escape – ucieczka). Po oddaniu kart, żołnierze będą mogli pochwalić się umiejętnościami praktycznymi podczas sprawdzianu strzeleckiego i tzw. pętli taktycznej.

- Sprawdzian obejmie m. in. udzielanie pomocy przedmedycznej, nawiązywanie łączności przy pomocy radiostacji, maskowanie i ustawianie miny przeciwpancernej, ładowanie magazynka nabojami - wymienia kpt. Krzysztof Baran. Największe wyzwanie pozostawiono na koniec. Na polu walki długości 30 m. egzaminowani muszą przeczołgać się ze skrzynią o wadze 20 kg. - To moment, który sprawia najwięcej problemów - przyznaje kpt. Baran.

Świadectwo zdania egzaminu jeszcze nie otwiera przed uczestnikami turnusu drogi do kariery żołnierza zawodowego, ale na tych, którzy go zdadzą czeka jeszcze miesięczne szkolenie specjalistyczne, a także możliwość podpisania kontraktu w ramach Narodowych sił Rezerwowych. Ci którym się nie powiedzie, mogą poprawić wynik w ciągu 7 dni, ale zdaniem kapitana Barana jest mało prawdopodobne aby zaistniała taka potrzeba. - Mówimy o ludziach, którzy mają za sobą trzy miesiące intensywnego szkolenia. Szczerze mówiąc nie znam przypadku, aby ktoś poległ na tym etapie - zapewnia.