Wojsko zamierza powołać na ćwiczenia co roku około 40 tys. rezerwistów. O pracę i utratę zarobków nie muszą się obawiać ci, którzy są na etatach. Natomiast gwarancji zatrudnienia nie mają pracujący na podstawie umów cywilnoprawnych, w tym zleceniach lub o dzieło. Jeśli uchylą się od ćwiczeń, grozi im do trzech lat pozbawienia wolności. Ale jeśli wybiorą się na nie wbrew woli pracodawcy, mogą stracić zatrudnienie. Jak dowiedział się DGP, problem ten ma być wkrótce rozwiązany.
Wojsko zamierza powołać na ćwiczenia co roku około 40 tys. rezerwistów. O pracę i utratę zarobków nie muszą się obawiać ci, którzy są na etatach. Natomiast gwarancji zatrudnienia nie mają pracujący na podstawie umów cywilnoprawnych, w tym zleceniach lub o dzieło. Jeśli uchylą się od ćwiczeń, grozi im do trzech lat pozbawienia wolności. Ale jeśli wybiorą się na nie wbrew woli pracodawcy, mogą stracić zatrudnienie. Jak dowiedział się DGP, problem ten ma być wkrótce rozwiązany.
/>
O nowelizację ustawy z 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej (t.j. Dz.U. z 2015 r. poz. 144 ze zm.) apelowali w kwietniu na łamach GDP rezerwiści oraz przedstawiciele Stowarzyszenia Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. Po dwóch miesiącach resort postanowił zająć się osobami pracującymi na kontraktach.
– Rozważamy wprowadzenie dla tych osób w ustawie o powszechnym obowiązku obrony formy odszkodowania, jeśli pracodawca pozbawiłby ich zatrudnienia po odbyciu przymusowych ćwiczeń – informuje DGP Tomasz Siemoniak, wicepremier i minister obrony narodowej.
Wbrew konstytucji
Eksperci podkreślają, że MON powinien jak najszybciej znowelizować przepisy. – Sytuacja osób na tych kontraktach wobec etatowych rezerwistów jest niekorzystna. Można podnieść zarzut, że obecne przepisy o powszechnym obowiązku obrony naruszają art. 2 konstytucji, czyli obowiązujące zasady sprawiedliwości społecznej – stwierdza prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista z Kancelarii Chmaj i Wspólnicy.
Zaznacza jednak, że wysokość odszkodowania powinna być zryczałtowana, aby nie dochodziło do nadużyć polegających na tym, że zleceniodawca zwalniałby rezerwistę, który miał wykonać zlecenie warte np. 70 tys. zł.
Inni eksperci wskazują, że w obecnym stanie prawnym mamy do czynienia z naruszeniem art. 32 konstytucji. – Obowiązujące rozwiązania godzą w zasadę równości. Nie ma żadnego uzasadnienia dla tego, że osoba zatrudniona na umowę o pracę jest przez wojsko traktowana korzystniej niż zarabiająca na podstawie umowy-zlecenia czy umowy o dzieło – mówi dr Marcin Mazuryk, radca prawny, Szmulik & Wspólnicy Kancelaria Radców Prawnych Sp. k.
– Resort obrony po prostu nie nadąża za realiami społecznymi, przecież większość młodych ludzi w Polsce nie ma etatu i pracuje na tzw. śmieciówkach – kwituje.
Z kolei Dawid Zdebiak, radca prawny z Kancelarii Gujski Zdebiak, twierdzi, że w ustawie o powszechnym obowiązku obrony należałoby zawrzeć przepis, który wskazywałby, że powołanie na ćwiczenia wojskowe nie jest dla zleceniodawcy podstawą do wypowiedzenia umowy. – W dalszej części proponowanej regulacji powinna być też klauzula, że jeśli w określonych przypadkach jest możliwość kontynuowania świadczenia usługi przez rezerwistę po odbyciu ćwiczeń, to zachowuje on gwarancję dalszej współpracy – proponuje Dawid Zdebiak. – Jeśli mimo braku przeszkód rezerwista straciłby kontrakt, to odszkodowanie powinien mu zapłacić podmiot, który zawarł z nim umowę, a nie armia – dodaje.
MON nie wyklucza, że poza odszkodowaniem mogą pojawić się inne przepisy gwarantujące powrót do pracy osobom zatrudnionym na podstawie umów cywilnoprawnych.
– Będziemy jeszcze analizować te rozwiązania. Z pewnością w obecnym kształcie ochrona przed zwolnieniem w czasie ćwiczeń dla wszystkich pracujących osób jest niewystarczająca – stwierdza Tomasz Siemoniak.
Zachęta dla pracodawców
Armia zdaje sobie sprawę, że problem jest bardzo poważny, bo coraz powszechniejsze staje się zatrudnianie na kontraktach. MON zaleciło więc wojewódzkim sztabom wojskowym i komendantom WKU, aby prowadzili rozmowy z pracodawcami. Niestety przynoszą one marne skutki.
– Pracodawcy nie chcą puszczać na ćwiczenia zarówno tych na śmieciówkach, jak i osób, które są na etacie. Nasze zapraszanie szefów firm na różnego rodzaju imprezy i przyznawanie im medali na niewiele się zdaje – uważa ppłk komendant WKU z Małopolski (dane do wiadomości redakcji).
Według niego tylko rekompensaty dla pracodawców mogłyby złagodzić skutki nieobecności pracownika. Takie świadczenia przysługują jednak wyłącznie tym pracodawcom, którzy zatrudniają żołnierzy Narodowych Sił Rezerwowych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama