Do 18 września 2015 r. ponad 2,2 tys. urzędników administracji rządowej będzie uczestniczyło w szkoleniu „Jak skutecznie się komunikować? – Urząd bliżej Obywatela”. Tego domaga się premier Ewa Kopacz, która w exposé zapowiedziała, że administracja ma być bardziej przyjazna dla petentów. Do szkolenia mają przystąpić osoby z 2 tys. urzędów, czyli średnio jedna na instytucję. Uznano też, że takiego szkolenia nie będą potrzebować pracownicy ministerstw, urzędów centralnych i wojewódzkich, a także kancelaria premiera.

Ta poinformowała, że całe przedsięwzięcie dotyczyć ma obszaru skutecznej i profesjonalnej komunikacji z klientem zewnętrznym oraz standardów jego obsługi. Szkolenia mają zostać przeprowadzone w formie dwudniowych sesji szkoleniowych, w 16 miastach wojewódzkich, w grupach liczących nie więcej niż 20 osób. Przewidziany budżet na realizację szkolenia wynosił 833 tys. zł. Ostatecznie wyłoniono firmę, która zrobi to za 435 tys. zł.
W ocenie ekspertów to wyrzucanie pieniędzy w błoto.
– Sam wykonawca przyznał, że rzadko realizuje tego typu szkolenia. Nie ma się co dziwić, bo przecież firmy, jeśli chcą podwyższać kwalifikacje swoich pracowników, to stawiają na konkretne zagadnienie merytoryczne, a nie sposób ich zachowania – przekonuje prof. Bogumił Szmulik, kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego i Współczesnych Systemów Politycznych na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego, radca prawny z Kancelarii Radców Prawnych Szmulik i Wspólnicy Sp.k.
– Szkoleń w całej administracji jest coraz mniej, a często, jeśli się pojawiają, to nic nie wnoszą. Do korpusu służby cywilnej, który ma być przecież profesjonalny, powinny trafiać osoby, których nie trzeba uczyć tego, jak być miłym dla petenta. Takie umiejętności powinny mieć w chwili rozpoczęcia kariery w urzędzie – podkreśla dr Stefan Płażek, adwokat, adiunkt w Katedrze Prawa Samorządu Terytorialnego Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dodaje, że szkolenia powinny dotyczyć merytorycznych umiejętności urzędników.
– Ci często są jednak wysyłani na kursy, które niewiele im pomogą, a na te, którymi są zainteresowani, nie ma pieniędzy – zauważa.
Podobnego zdania są związkowcy.
– Urzędnicy potrzebują szkoleń, które pomogą im właściwie interpretować co roku pojawiające się nowe przepisy. Dla obywateli nie będzie pożytku ze szkolenia urzędnika w zakresie kulturalnej i miłej obsługi, jeśli wyda mu błędną decyzję lub niewłaściwie go pokieruje – wylicza Tomasz Ludwiński, szef Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”.
Według niego efekt przedsięwzięcia będzie taki, że premier w jesiennej kampanii wyborczej się pochwali, iż urzędnicy są już bliżej obywatela, bo odbyli szkolenia.