Skrót NEET pojawił się po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii pod koniec lat siedemdziesiątych XX w. i odzwierciedlał alternatywny sposób klasyfikowania młodzieży po wprowadzeniu zmian w polityce w obszarze zasiłków dla bezrobotnych. Od tego czasu rosło zainteresowanie grupą NEET na poziomie polityki UE i niemalże we wszystkich państwach członkowskich sformułowano definicje NEET.Tradycyjnie miane NEET określa się osoby, które nie pracują, nie uczą się i nie szkolą. Skala problemu w niektórych krajach UE jest na tyle duża, że mówi się już o pokoleniu "ani, ani" lub o pokoleniu "nic".
Skala problemu mówi sama za siebie: według najnowszych szacunków Eurostatu, młodzież, która pozostaje bez pracy, nie uczy się ani nie szkoli, stanowiła w 2010 r. 12,8 proc. całej populacji między 15 a 24 rokiem życia w UE27, czyli grupa ta liczyła w przybliżeniu 7,5 miliona młodych osób. W różnych krajach UE skala problemu jest różna. NEET's stanowią od 4,4 proc. w Holandii do 21,8 proc. w Bułgarii. Skala problemu wciąż się pogłębia. Wydatnie przyczynił się do tego kryzys ekonomiczny. Bezrobocie wśród najmłodszych w Hiszpanii czy Grecji wynosi nawet około 40 proc.
- Należy zaznaczyć, że sytuacja polskich NEET’s nie jest wcale najgorsza na tle Europy. Problem ten szczególnie mocno dotyka Wielką Brytanię. Tam skala problemu jest nieporównywalnie większa niż w Polsce – mówi prof. Izabela Grabowska, socjolog SWPS. – Jeśli jednak nie zdiagnozujemy problemu, nie dowiemy się więcej o polskich NEET’s to problem będzie bardzo szybko narastał – dodaje.
Tradycyjnie do grupy tej zalicza się osoby między 15 a 24 rokiem życia, które niezależnie od posiadanego wykształcenia nie pracują i nie uczą się, w związku z czym są bardziej zagrożone wykluczeniem z rynku pracy i wykluczeniem społecznym. Coraz częściej problem ten dotyka również inne grupy wiekowe.
- Bycie NEET’s nie zależy od posiadanego wykształcenia. Pokolenie „ani, ani” to również osoby z wyższym wykształceniem. Współcześnie młody człowiek ma wiele dróg do wyboru: może studiować, wyjechać za granicę, pójść do pracy czy zrobić sobie przerwę na tzw. „gap year”. Mnogość tych wyborów powoduje, że młody człowiek, którego nie ma kto pokierować, zwyczajnie się gubi – tłumaczy prof. Grabowska.
- Do tego może dochodzić zniechęcenie. Pierwsza praca najczęściej jest poniżej oczekiwań finansowych i ambicjonalnych. I ten młody człowiek boi się i kalkuluje: „Jeśli do końca życia mam być kelnerką, to lepiej nie robić nic”. – tłumaczy prof. Grabowska. Proces „stawania się” NEET’s jest więc wielowątkowym.
- W żadnym kraju NEET’s nie są grupą jednorodną. Polskich niepracujących i nieuczących się młodych ludzi odróżnia od ich kolegów z innych państw UE to, że znacznie czesciej sa to kobiety – mówi prof. Grabowska.
Ostatni dużym badaniem na temat NEET's jest opracowanie Europejskiej Fundacji na Rzecz Poprawy Życia i Warunków Pracy (Eurofund). W podsumowaniu do wyników badań Fundacja pisze: "Wyniki wskazują, że wpływ ostatniej recesji na bezrobocie młodzieży w Szwecji, Niemczech i częściowo w Wielkiej Brytanii można w pewnym sensie przyrównać do zjawiska „déjà vu”. Dla odmiany, w Hiszpanii i we Włoszech skutki kryzysu są bardziej odczuwalne niż poprzednio. Co ciekawe, wydaje się, że Włochy doświadczyły skutków z opóźnieniem: skutki ostatniej recesji na początku były takie same jak w przypadku poprzedniej recesji, natomiast potem sytuacja pogorszyła się, powodując większe osłabienie względnej pozycji młodych pracowników w porównaniu z poprzednią recesją".
Oszacowano, że nieobecność osoby z grupy NEET na rynku pracy w 21 krajach objętych badaniem kosztuje obywateli tych krajów 2 miliardy euro tygodniowo. Rocznie daje to w przybliżeniu kwotę 100 miliardów euro, która stanowi 1% łącznego PKB tych krajów i którą można podzielić na 94 miliardy euro utraconych zysków oraz 7 miliardów euro dodatkowych wypłat środków. Jeśli chodzi o poszczególne kraje, to największe koszty w skali roku ponoszą Włochy (26 mld EUR) oraz Zjednoczone Królestwo (16 mld EUR). Pod względem odsetka
PKB największe koszty ponoszą jednak Irlandia i Bułgaria (ponad 2% PKB), a w następnej kolejności Włochy (1,7%). Dość ograniczone koszty NEET ponoszą dla odmiany Luksemburg i Niemcy (odpowiednio 0,34% i 0,65% PKB). W Polsce jest to 5 386 000 000 euro i 1,5 proc. PKB.
- Samo instytucjonalne dotarcie do NEET's jest warunkiem wstepnym do rozwiazania tego problemu. Są to osoby, które wydostały się poza system, więc nie obejmują ich w zasadzie żadne statystyki. Dlatego też tak ważne jest stworzenie dobrego systemu doradztwa zawodowego na etapie szkoły. Z moich doświadczeń wynika, że sprawdza się model, w którym doradcą zostaje osoba młoda, dynamiczna, która ma dobre rozeznanie na rynku pracy i nie tylko wskaże potencjalne ścieżki kariery, ale także uświadomi, że pierwsza praca najczęściej nie jest spełnieniem marzeń - podsumowuje prof. Grabowska.