Chociaż zatrudnienie kobiet rośnie, coraz więcej pań wycofuje się z biznesu. Niemniej jednak sytuacja płci pięknej na rynku pracy poprawia się, choć wciąż bardzo powoli.
Rynek pracy płci pięknej / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym roku ponad 44 proc. Polek w wieku ponad 15 lat miało jakieś płatne zajęcie – gdy uwzględni się w tych wyliczeniach także szarą strefę gospodarki. Daleko im jednak jeszcze do mężczyzn, wśród których zatrudnienie ma 59,8 proc. Zdaniem dr Ewy Lisowskiej ze Szkoły Głównej Handlowej jest to efekt m.in. niewielkiej liczby miejsc pracy w niepełnym wymiarze godzin.
– Takie formy zatrudnienia pozwalają kobietom łatwiej łączyć obowiązki zawodowe z domowymi – tłumaczy.
Polki są dobrze wykształcone – wśród tych aktywnych zawodowo dyplom szkoły wyższej ma już 3,1 mln (o jedną trzecią więcej niż panów), a mimo to wciąż zarabiają mniej niż mężczyźni. Przedstawicielek płci pięknej przybywa za to na wyższych stanowiskach. Według Eurostatu w 2013 r. wśród menedżerów było 37,9 proc. kobiet, o 5 pkt proc. więcej niż w 2004 r. Tempo zmian opóźniają m.in. bariery mentalne.
– Czasami nawet kobiety na wysokich stanowiskach nie uważają tego za problem, który należy rozwiązać, np. wprowadzając parytety dotyczące przedstawicieli obu płci – tłumaczy dr Ewa Rumińska-Zimny z SGH.
Kurczy się z kolei grupa pań, które są przedsiębiorcami. W III kw. ubiegłego roku wśród pracodawców było ich 28,1 proc., czyli w porównaniu z końcem 2013 r. o 2,6 pkt proc. mniej niż mężczyzn.
Warmia, Mazury i Podkarpacie: biedniejsi dyskryminują najmniej
Kobiety zarabiają znacznie mniej od mężczyzn. Przy czym im wyższy szczebel w karierze, tym ta różnica jest większa. Z Ogólnopolskiego Badania Wynagrodzeń firmy Sedlak & Sedlak za zeszły rok wynika, że panowie zatrudnieni na stanowiskach szeregowych zarabiają średnio 2800 zł brutto. Przeciętne wynagrodzenie pań na tych stanowiskach było o 300 zł niższe. Gdy kobiety zostawały specjalistkami, ich wynagrodzenia rosły do 3800 zł brutto. Mężczyźni na tych stanowiskach zarabiali już o 800 zł więcej.
Jeszcze większe różnice mamy na stanowiskach dyrektorskich. Tam panowie zarabiają 13,8 tys. zł, a kobiety – prawie 4 tys. zł mniej. Ta tendencja nie jest przypadkowa. W uboższych regionach różnice między wynagrodzeniami są niewielkie. Luka płacowa rośnie w większych ośrodkach, gdzie są usytuowane centrale firm, czyli tam, gdzie pracują dyrektorzy. I tak najmniejsze różnice – średnio 581 zł – mamy w Warmińsko-Mazurskiem. Na drugim miejscu jest Podkarpacie, gdzie kobiety zarabiają na porównywalnych stanowiskach o 600 zł mniej od mężczyzn.
Niewielkie różnice zauważymy też w Lubuskiem (655 zł), Lubelskiem (700 zł), Łódzkiem (710 zł) i Podlaskiem (713 zł). To regiony, które nie są w czołówce najbogatszych. W tych województwach kobiety częściej mają problem ze znalezieniem pracy, przez co siłą rzeczy nie są uwzględniane w statystykach wynagrodzeń. Po drugie, w tych województwach najwięcej osób pracuje za płacę minimalną, czyli 1750 zł. Ta stawka nie jest uzależniona od płci, w efekcie zmniejsza lukę w wynagrodzeniach.
Największe różnice są więc w najbogatszych województwach. Na Pomorzu mężczyźni zarabiają o 1280 zł więcej niż kobiety. W Małopolsce ta różnica wynosi 1200 zł, a na Dolnym Śląsku, Mazowszu i w Wielkopolsce – około 1100 zł.
Ale i tak nie jest źle. Według Eurostatu Polska jest trzecim w UE krajem o najmniejszej różnicy między zarobkami płci (6,4 proc.). Lepsze od nas są jedynie Słowenia (3,2 proc.) i Malta (5,1 proc.). Największa nierównowaga panuje natomiast w Estonii (29,9 proc.), Austrii (23 proc.), Czechach (22,1 proc.) i w Niemczech (21,6 proc.).