Ustawy pisane pod wybory dają elektoratowi pieniądze. A ta ustawa nie daje nikomu ani złotówki. W dodatku jest bezkosztowa - mówi Irena Wóycicka.
Irena Wóycicka, minister w Kancelarii Prezydenta RP / Dziennik Gazeta Prawna
Dlaczego prezydent zdecydował się na własną ustawę prorodzinną?
To realizacja rekomendacji programu prezydenta Bronisława Komorowskiego Dobry Klimat dla Rodziny. Po bardzo dobrych rozwiązaniach wprowadzonych przez rząd, dotyczących urlopu rodzicielskiego i ruchomego czasu pracy, przyszła pora na kolejny krok. Celem ustawy jest ułatwienie godzenia ról zawodowych i rodzinnych. Jak wynika z różnych badań, łączenie obowiązków rodzicielskich z pracą jest jedną z kluczowych kwestii, które wpływają na decyzję o dziecku.
Co prezydent chce zmienić w kwestii uelastycznienia czasu pracy?
Nie tworzymy nowych form, bo uważamy, że to, co jest, wystarcza, ale chcemy wzmocnić pozycję pracownika – rodzica. Do kodeksu pracy wprowadzamy pojęcie obowiązki rodzinne. Uzupełniamy w ten sposób listę kryteriów niemogących stanowić przyczyny dyskryminacji pracownika. Po drugie, wprowadzamy obowiązek informowania pracowników o uprawnieniach związanych z rodzicielstwem. Mamy obietnicę Państwowej Inspekcji Pracy, że przygotuje prosty opis przepisów, które pracodawcy będą mogli przekazywać pracownikom.
Jeśli komuś urodzi się dziecko, obowiązkiem pracodawcy będzie przekazać takie informacje?
Wcześniej, już w momencie przyjęcia do pracy. Budujemy świadomość pracownika i pracodawcy o istnieniu takich rozwiązań. Równocześnie wprowadzamy zmianę w procedurze rozpatrywania przez pracodawcę wniosku pracownika rodzica o skorzystanie z elastycznych form czasu pracy, takich jak skrócony tydzień pracy, indywidualny czy ruchomy czas pracy oraz zmniejszenie etatu. Obecnie ustawa nakazuje pracodawcy, w miarę możliwości, uwzględnić wniosek pracownika o zmniejszenie etatu, a w odniesieniu do pozostałych form elastycznego czasu pracy pozostawia pracodawcom dowolność co do uwzględniania takiego wniosku. My wprowadzamy przepis, że pracodawca udziela zgody, chyba że nie jest to możliwe ze względu na organizację pracy lub rodzaj pracy wykonywanej przez pracownika. W przypadku firm zatrudniających powyżej 20 pracowników odmowę trzeba będzie uzasadnić na piśmie.
Pracodawca dziś może powiedzieć po prostu nie, a po tej zmianie będzie musiał się tłumaczyć.
Chodzi o to, aby poważnie rozważył, czy faktycznie istnieje przeszkoda w pójściu na rękę pracownikowi. To nic nowego w kodeksie pracy, tak jest w przypadku łączenia urlopu rodzicielskiego z pracą. Podobne przepisy były w ustawie antykryzysowej. Pracodawcy nie zgłaszali problemów w związku z ich funkcjonowaniem.
Teraz też nie będzie protestów?
Zanim powstał projekt, rozmawialiśmy z pracodawcami, organizacjami rodziców, związkami zawodowymi. I staraliśmy się uwzględniać ich uwagi.
Jakie zmiany będą wprowadzone w urlopach rodzicielskich?
Mamy kilka propozycji bazujących na obecnym, dodajmy, dobrym rozwiązaniu. Ale upraszczamy system urlopów i go ujednolicamy. Obecnie mamy trzy urlopy o tych samych funkcjach, służące opiece nad dzieckiem: dodatkowy urlop macierzyński, urlop rodzicielski i urlop wychowawczy. Włączamy dodatkowy urlop macierzyński do urlopu rodzicielskiego, wydłużając go. Czyli teraz w pierwszym okresie życia dziecka rodzicom będzie przysługiwał 20-tygodniowy urlop macierzyński, później płatny urlop rodzicielski wynoszący do 32 tygodni lub do 34 tygodni przy urodzeniu więcej niż jednego dziecka, potem bezpłatny wychowawczy. Do tego dodajemy rozwiązania mające ujednolicić urlop rodzicielski i wychowawczy i wyjść naprzeciw oczekiwaniom pracodawców. Wprowadzamy zasadę, że minimalny okres, na jaki można wziąć urlop, to osiem tygodni. Jeśli pracownik chce wrócić wcześniej do pracy, potrzebna jest zgoda pracodawcy – tak jak teraz w przypadku urlopu rodzicielskiego. Wydłużamy też czas złożenia wniosku o udzielenie urlopu, z wyjątkiem tzw. długich wniosków, do 21 dni. To ma zwiększyć komfort pracodawcy, np. w kwestii zatrudnienia na zastępstwo.
Będzie urlop rodzicielski na raty?
Tak, szukaliśmy kompromisu między rozwiązaniami sprzyjającymi pracownikom, ale stabilizującymi także pozycję pracodawcy. Proponujemy, jako rozwiązanie alternatywne do wykorzystania całego urlopu rodzicielskiego w pierwszym roku życia dziecka, możliwość wykorzystania do 16 tygodni, czyli połowy płatnego urlopu rodzicielskiego, w dwóch ratach, w późniejszym okresie. Rodzice będą mogli wziąć urlop rodzicielski w całości do końca pierwszego roku życia dziecka albo połowę czy trzy czwarte tego urlopu w pierwszym roku, a resztę wykorzystać później, maksymalnie w dwóch ratach, po osiem tygodni. Wtedy jednak liczba części bezpłatnego urlopu wychowawczego, których jest obecnie 5, odpowiednio się zmniejszy, choć nie zmniejszy się jego długość. W ten sposób zachowujemy status quo, gdy chodzi o liczbę rat urlopu, które pracownik może wykorzystać po ukończeniu przez dziecko pierwszego roku życia, tyle tylko że część tych rat może być płatna. Chcemy, aby oba urlopy – 16 tygodni rodzicielskiego i wychowawczy – można było wykorzystywać do końca roku kalendarzowego, w którym dziecko ukończy 6 lat.
To okres pójścia dziecka do szkoły.
Praktycznie także cztery miesiące szkoły. Chodzi o to, by dać szanse na wzięcie urlopu wychowawczego czy części urlopu rodzicielskiego w momencie, gdy dziecko zaczyna naukę, co często wymaga przeorganizowania życia.
Uważamy, że ustawodawca nie powinien narzucać rodzicom sposobu organizacji opieki nad dzieckiem. Nie wszyscy rodzice chcą wykorzystać roczny urlop, czasami mają nianie czy dziadków opiekujących się dzieckiem, a sami chcą wrócić do pracy. Więc byłoby dobrze, gdyby mogli część płatnego urlopu wykorzystać później, np. w sytuacjach trudnych.
A co z osobami łączącymi urlop z pracą na część etatu?
Jest już takie rozwiązanie, ale pracownik, który się na nie zdecyduje, praktycznie nic nie zyskuje. Matka wraca do pracy na część etatu, musi zainwestować w organizację opieki nad dzieckiem przez ten czas, ale w praktyce dostaje tyle samo, jak gdyby została z dzieckiem w domu. Proponujemy, aby można było urlop wydłużać proporcjonalnie do wymiaru czasu pracy. Jeśli on czy ona wrócą na pół etatu do pracy, to będą mogli wydłużyć urlop dwukrotnie, maksymalnie do 64 tygodni. Oczywiście za zgodą pracodawcy.
W takim przypadku suma macierzyńskiego i rodzicielskiego wyniesie 1,5 roku?
Tak.
Ile kosztują te rozwiązania?
One są bezkosztowe. Po prostu dają możliwość bardziej elastycznego, dostosowanego do potrzeb rodziców, wykorzystania istniejących instrumentów.
Ustawa wychodzi do konsultacji. Czy Sejm zdąży ją uchwalić i czy nie będzie odbierana w kontekście wyborczym jako ustawa pod publikę?
Wysyłamy ją do konsultacji teraz, bo właśnie upływa ustawowy termin oceny funkcjonowania przepisów dotyczących urlopu rodzicielskiego. Ustawa nie daje nikomu złotówki więcej. A typowe ustawy pod publikę dają elektoratowi pieniądze. Dlatego trudno mówić, że to ustawa wyborcza. Prezydent konsekwentnie dba o to, by były wdrażane rozwiązania, które zaproponował w swoim programie Dobry Klimat dla Rodziny. Po konsultacjach, w lutym, projekt trafi do Sejmu. Mam nadzieję, że posłowie przychylą się do tych propozycji i zdążą ustawę uchwalić.