"Niestety w przestrzeni medialnej, informacyjnej powstało zamieszanie. Rozmawiałem też z kolegami i koleżankami z PO. Nie było żadną intencją i nie ma w tym projekcie sześciodniowego tygodnia" - wyjaśnił Kosiniak-Kamysz. "Tydzień pracy jest pięciodniowy i to się nie zmieni. Nie po to były pewne zmiany, które zaszły wiele lat temu, żeby wracać do złego kierunku" - mówił. "W żadnym razie nie będzie zgody na sześciodniowy tydzień pracy" - dodał.
Autorzy projektu przekonywali, że zmiana jest propracownicza i likwiduje lukę w polskim prawie przez umożliwienie wypłaty wynagrodzenia za pracę w dniu wolnym od pracy. PO przypomniało, że w Kodeksie pracy jest obecnie możliwość płacenia za pracę w niedzielę, czy w święta, ale nie za dzień wolny.
Dwa artykuły projektowanej nowelizacji Kodeksu pracy zakładają, że za pracę w dniu wolnym od pracy, którym zwykle jest sobota, przysługiwałby dodatek do wynagrodzenia za każdą przepracowaną godzinę. Dodatek byłby wypłacany na wniosek pracownika, lub w razie braku możliwości udzielenia mu dnia wolnego. Zmiany miałyby wejść w życie 30 dni od ogłoszenia.
Obecnie przepisy przewidują, że pracownikowi, który wykonywał pracę w dniu od niej wolnym "wynikającym z rozkładu czasu pracy w przeciętnie pięciodniowym tygodniu pracy", przysługuje
w zamian inny dzień wolny od pracy udzielony pracownikowi do końca okresu rozliczeniowego, w terminie z nim uzgodnionym.
Autorzy projektu wyliczyli, że przy pensji pracownika np. 4 tys. zł brutto, dodatek za prace w sobotę mógłby wynieść ok. 300 zł brutto.