Prezesi spółek komunalnych zajmujących się oczyszczaniem lub komunikacją miejską zarabiają przeważnie dużo więcej od swoich szefów. Włodarze gmin chcieliby im dorównać.
Prezesi spółek komunalnych zajmujących się oczyszczaniem lub komunikacją miejską zarabiają przeważnie dużo więcej od swoich szefów. Włodarze gmin chcieliby im dorównać.
/>
Samorządowcy oburzają się, że prezesi podległych im spółek zarabiają dwu-, a nawet trzykrotnie więcej. Ich wynagrodzenia są ograniczone przepisami, które nie pozwalają im także na coroczną podwyżkę. W bardziej komfortowej sytuacji są osoby zarządzające spółkami komunalnymi. Co ciekawe, tylko do części z nich w sprawie wynagrodzenia stosuje się ustawę kominową, wyłączone są z niej spółki utworzone w związku z organizacją Euro 2012. W efekcie zarobki prezesów mogą sięgać 30 tys. zł miesięcznie.
Z sondy DGP przeprowadzonej w samorządach wynika, że prezesi spółek komunalnych zarabiają często więcej od swoich szefów.
– Wynagrodzenie prezydenta miasta od lat nie ulega zmianie i wynosi 12,3 tys. zł miesięcznie – potwierdza Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.
Tymczasem zarobki w podległych mu spółkach są znacznie wyższe. Przykładowo prezes zarządu Hali Gdańskiej Sopot zarabiał w ubiegłym roku średnio 18,7 tys. zł, prezes Międzynarodowych Targów Gdańskich – 25,6 tys. zł, prezes Gdańskich Inwestycji Komunalnych – 30 tys. zł miesięcznie.
Także w Pruszkowie wszyscy trzej prezesi spółek komunalnych zarabiają więcej od prezydenta miasta. Uposażenie prezydenta Łomży w ubiegłym roku wynosiło średnio nieco ponad 12 tys. zł miesięcznie, a prezesi podległych mu spółek otrzymywali o kilkaset złotych więcej. Prezes wodociągów i kanalizacji w Opolu w 2013 r. zarabiał średnio miesięcznie 15 tys. zł, a prezydent miasta o trzy tysiące mniej. Podobna sytuacja jest w stolicy, gdzie prezydent otrzymuje średnio 12,3 tys. zł, a pięciu prezesów – po ponad 20 tys. zł miesięcznie. W Częstochowie szef oczyszczalni ścieków zarabia średnio 15,9 tys. zł, a miejskiego przedsiębiorstwa komunikacyjnego – 16,2 tys. zł miesięcznie, podczas gdy prezydent o ok. 3 tys. zł mniej.
Co do zasady prezesi spółek podlegają ustawie z 3 marca 2000 r. o wynagradzaniu osób kierujących niektórymi podmiotami prawnymi (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 254 z późn. zm.). Zgodnie z nią ich miesięczne wynagrodzenie nie może przekroczyć sześciokrotności przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw bez wypłat nagród z zysku w czwartym kwartale roku poprzedniego ogłoszonego przez prezesa Głównego Urzędu Statystycznego. Z takim zastrzeżeniem, że kwota ta jest zamrożona na poziomie z 2009 r. W efekcie maksymalna pensja może wynosić 6 x 3454,58 zł. Z kolei w tych spółkach, w których nie zdecydowano się na maksymalne uposażenie i ustalane jest ono jako niższa wielokrotność (np. 3 czy 5) przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, prezesi co roku mogą liczyć na waloryzację. Dla tej grupy przy ustalaniu pensji za 2013 r. brano pod uwagę przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw z 2012 r., które wynosiło 3875,35 zł. W tym roku mnożnik ten wynosi 4004,35 zł (przeciętne wynagrodzenie z czwartego kwartału 2013 r.). Co więcej, prezes spółki komunalnej dodatkowo może liczyć na nagrodę roczną, która może sięgnąć trzykrotności jego miesięcznej pensji.
Jeszcze więcej zarabiają szefowie spółek, do których nie stosuje się ustawy kominowej.
– Do dwóch prezesów naszych spółek ma zastosowanie specustawa związana z organizacją Euro 2012. A jej przepisy wyłączały zastosowanie ustawy kominowej – wyjaśnia Katarzyna Drozd-Wiśniewska, p.o. dyrektora wydziału polityki gospodarczej urzędu miasta w Gdańsku. Podkreśla, że w związku z tym ich miesięczne zarobki przewyższają pułap z ustawy.
Na tle pensji prezesów spółek komunalnych wójtowie, prezydenci miast, burmistrzowie, starostowie, a także marszałkowie wypadają blado. Ich miesięczne zarobki mogą maksymalne wynieść ok. 12,3 tys. zł. Jeśli kierownik jednostki samorządowej jest skłócony z radą, ta może mu znacznie obniżyć wynagrodzenie.
O zarobkach decyduje rząd, który określa m.in. maksymalne wynagrodzenie zasadnicze w rozporządzeniu Rady Ministrów z 18 marca 2009 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych (t.j. Dz.U. poz. 1050). Co więcej, w ustawie budżetowej określa kwotę bazową, która od 2011 r. została obniżona. Z kolei na jej podstawie ustala się maksymalną wielkość miesięcznej pensji kierowników jednostek. Taki mechanizm sprawia, że nawet przy przyzwoleniu radnych na uchwaleniu maksymalnych składników wynagrodzenie pensja nie może być wyższa od 12,3 tys. zł miesięcznie.
– Ten mechanizm jest krzywdzący, bo prezesi podległych mi spółek komunalnych zarabiają więcej, ponieważ najczęściej ich pensje co roku wzrastają. Są one uzależnione od przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw – wskazuje burmistrz Środy Wielkopolskiej.
Według niego trzeba wprowadzić zasadę, że pensje samorządowców też wzrastają co roku wraz ze wzrostem średnich płac krajowych. – Nie może być tak, że rząd limituje nam wynagrodzenie – dodaje.
Wszystko jednak wskazuje na to, że w najbliższym czasie w tym zakresie nic nie zmieni.
Do konsultacji trafił właśnie projekt nowelizacji rozporządzenia Rady Ministrów z 18 marca 2009 r. w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych. Zmiany sprowadzają się do wprowadzenia kolejnego limitu maksymalnych wynagrodzeń. Tym razem dla burmistrzów dzielnic Warszawy. W przypadku tych mających powyżej 100 tys. mieszkańców ma on wynieść do 6,2 tys. zł wynagrodzenia zasadniczego i do 2,1 tys. zł dodatku funkcyjnego. W mniejszych dzielnicach limity te wyniosą odpowiednio 6 tys. zł i 2 tys. zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama