W ubiegłym roku ruszyła kolejna potężna fala emigracji po wielkim exodusie rodaków w latach 2006–2007. Z szacunków prof. Krystyny Iglickiej, demografa, ekonomisty i rektora Uczelni Łazarskiego, wynika, że Polskę w 2013 r. mogło opuścić nawet ponad pół miliona osób. I to mimo relatywnie stabilnej sytuacji gospodarczej w kraju.
Inne dane również nie napawają optymizmem. W ubiegłym roku wymeldowało się na stałe z Polski co najmniej 36 tys. mieszkańców naszego kraju – wynika z szacunków DGP na podstawie danych GUS. W ostatnim ćwierćwieczu gorzej było tylko w 2006 r., gdy takich osób było blisko 47 tys.
Wolą niechęć tam niż biedę tutaj
W ubiegłym roku bezrobocie utrzymało się na takim samym poziomie jak w roku poprzednim – zajęcia nie miało 2,1 mln osób. Kolejka po pracę była jednak długa. W grudniu na jedną ofertę zatrudnienia przypadało w pośredniakach 70 osób. Wielu uznało, że nie ma szans na zdobycie płatnego zajęcia nad Wisłą. Spakowało walizki i ruszyło na zarobek za granicę. Gdyby nie to, w urzędach pracy mogłoby być zarejestrowane aż 2,7 mln osób.
Falę wyjazdów napędzają również antymigranckie nastroje na Zachodzie. Wiele osób przyspiesza decyzje w obawie przed zamknięciem rynku pracy i ograniczeniem możliwości korzystania z opieki socjalnej państwa przyjmującego.
Polacy najczęściej wyjeżdżali do Wielkiej Brytanii, Niemiec, Holandii i Norwegii. Ci, którzy zdecydowali się na m.in. wymeldowywanie na stałe, nie kryli powodów, dla których to robili.
– Mimo nienawiści wobec Polaków ze strony polityków niektórych partii, mimo nagonki w Wielkiej Brytanii nadal żyje się spokojniej niż w Polsce. Łatwiej zdobyć pracę, łatwiej utrzymać rodzinę, łatwiej odłożyć pieniądze i coś zaoszczędzić – informuje o opiniach swoich klientów Agnieszka Żerek, dyrektor Legalis Biuro Porad Prawnych w aglomeracji londyńskiej.
Do wymeldowań z pobytu stałego w Polsce przyczyniają się też nastroje antyimigranckie. – Część osób może się obawiać, że brak uregulowanego statusu będzie się wiązał z problemami – twierdzi prof. Wojciech Łukowski z Uniwersytetu Warszawskiego. Inni chcą sformalizować swój pobyt ze względu na przykład na wchodzenie ich dzieci w system edukacyjny krajów, w których przebywają. Przybywa też Polaków, którzy za granicą zakładają rodziny i rodzą się im dzieci.
Wymeldowania mogą też wynikać z przyczyn losowych. – Ale także dlatego, że część osób ma już za granicą ustabilizowaną sytuację życiową i na rynku pracy. A powrót do kraju nie stwarza im lepszych perspektyw – uważa prof. Tomasz Panek z SGH. Jego zdaniem nie ma w Polsce żadnych udogodnień, które zachęcałyby do powrotu. – Nie było i nie ma dla nich żadnej oferty – komentuje.
I to nawet w sytuacji, gdy emigranci są lepiej wykształceni niż ogół ludności naszego kraju. Z Polski wyjechało bowiem ponad 1,2 mln osób z wykształceniem co najmniej średnim – wynika z symulacji GUS na podstawie danych, które zostały zebrane podczas narodowego spisu powszechnego w 2011 r. Wśród emigrantów w wieku 13 lat i więcej jest ich 67 proc., gdy w kraju taki poziom wykształcenia ma 49 proc. Polaków. Ponadto 400 tys. emigrantów miało wykształcenie wyższe.
Zdaniem ekspertów można oczekiwać, że rozstań z Polską będzie coraz więcej. Za granicą ponad rok przebywa już ponad 1,6 mln rodaków. A im dłużej są poza krajem, tym trudniej liczyć na ich powrót. Nie tylko dlatego, że założyli tam rodziny albo ściągnęli dzieci, ale również dlatego, że pobrali tam kredyty na wiele lat na zakup domu lub mieszkania albo rozkręcili własny biznes. Można się spodziewać, że część wróci. Ale dopiero na emeryturę.