Kadrze kierowniczej dodatki za nadgodziny się nie należą. Furtką są jednak nagrody. Szeregowi urzędnicy za taką pracę dostają zwykłe wynagrodzenie. Często jednak wybierają dzień wolny
Samorządy często nie do końca wiedzą o wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 21 stycznia tego roku (sygn. akt P 26/12) dotyczącym wynagrodzenia za nadgodziny dla kadry kierowniczej jednostek podległych samorządom. Zazwyczaj jednak w praktyce posługują się jego wykładnią.
– Pieniędzy za nadgodziny osobom na kierowniczych stanowiskach w urzędzie nie przyznajemy – mówi dyrektor ds. płac miasta Gdynia Jerzy Zając. Przyznaje jednak, że są sytuacje, w których osoba na kierowniczym stanowisku pracuje dłużej niż 40 godzin w tygodniu pracy. Wchodzą np. nowe programy unijne, które trzeba szybko opracować, są konferencje, spotkania międzynarodowe. – W takich sytuacjach przyznajemy np. w ramach rekompensaty czas wolny albo dodatek specjalny za rozszerzony zakres pracy – mówi dyrektor Zając.
Sytuacja wygląda podobnie w innych jednostkach samorządu terytorialnego.
– Dyrektorzy w urzędzie miasta nie dostają gratyfikacji za nadgodziny – wyjaśnia Alicja Pawłowska ze stołecznego biura kadr i szkoleń. Dodaje jednak, że zastępcom przysługuje odbiór nadpracowanych godzin. Jeśli ich nie odbierze, to miasto wypłaci każdemu z nich, w ciągu dwóch miesięcy, dodatkowe wynagrodzenie.
– My pracujemy tyle, ile trzeba, żeby wszystkie sprawy w gminie były załatwione. Godzin nie liczymy – mówi burmistrz Rabki Ewa Przybyło. Pracownicy służb czy wydziałów podległych gminie, np. straży miejskiej czy urzędnicy z wydziału księgowego, którzy np. teraz naliczają podatki, odbierają w tym samym miesiącu dzień wolny.
W TK podczas rozprawy o godzinach nadliczbowych padały również głosy o zależności godzin nadliczbowych od organizacji pracy. Niektórzy sędziowie argumentowali, że osoba na stanowisku kierowniczym powinna mieć prawo do gratyfikacji za nadgodziny, jeśli organizacja pracy nie pozwala na wykonanie powierzonych zadań w określonym terminie.
– To słuszny argument, dlatego organizacja pracy w urzędzie jest sprawą priorytetową dla pracowników wszystkich szczebli – mówi Andrzej Wojewódzki, sekretarz miasta Lublin. Dodaje, że do urzędu nie wpływały dotychczas żadne skargi dotyczące roszczeń za nadgodziny. – Dyrektor jednostki podlegającej samorządowi nie jest jedyną osobą zarządzająca. Część obowiązków może scedować na podwładnych. Na tym m.in. polega dobra organizacja pracy – mówi Wojewódzki. Zastrzega też, że nadgodziny dla szeregowych pracowników, które są płatne, nie mogą być wykorzystywane ot tak sobie. – Tylko wówczas, gdy pracodawca uzna, że pozostanie w pracy jest niezbędne. Wtedy urzędnik może dostać dodatkowe wynagrodzenie albo w ciągu miesiąca odebrać sobie dzień wolny – mówi sekretarz Lublina. Dodaje jednak, że prawo prawem, ale trzeba urzędnika każdego szczebla traktować z empatią. Dlatego nie można wykluczać np. wyjść w godzinach pracy, by załatwić ważne osobiste sprawy.
Ale zdarzają się kłopoty. O nadgodziny nie sądzą się zazwyczaj osoby funkcyjne w urzędzie. Jednak te z jednostek mu podległych czasami decydują się na drogę sądową. – Procesy z dyrektorami dwóch placówek rodzinnej opieki zastępczej trwają od kilku lat – mówi Jolanta Sobczak, szefowa Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie. Tłumaczy, że w takich placówkach określa się zadanie do wykonania, a nie czas pracy dla dyrektora. Związki zawodowe funkcjonujące w urzędach przyznają, że jeśli chodzi o kadrę kierowniczą, skarg na brak zapłaty za nadgodziny nie ma.
– Ale szeregowi urzędnicy się skarżą przede wszystkim dlatego, że wynagrodzenia za nadgodziny liczone są od tzw. podstawy pensji, bez żadnych dodatków. Twierdzą, że to rozwiązanie niesprawiedliwe – mówi Andrzej Jaszczuk przewodniczący „Solidarności” w urzędzie m.st. Warszawy.
Dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie nadgodzin dla samorządowej kadry kierowniczej.
– Za takim rozwiązaniem przemawiają względy praktyczne – twierdzi dr Piotrowski. – Pensje dyrektorów są wyższe niż szeregowych pracowników. Płacenie za dodatkowe godziny pracy byłoby finansowym obciążeniem dla samorządu. Konstytucjonalista przyznaje też, że im wyższe stanowisko tym większy prestiż, zwłaszcza jeśli jest to urząd miasta. – Ważne jednak, by wynagrodzenie takiego pracownika na stanowisku kierowniczym było adekwatne do wykonywanych obowiązków. Wówczas słuszne jest odstąpienie od dodatkowej zapłaty za nadgodziny – dodaje.

Monika Górecka-Czuryłło