– Z czerwcowych danych Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej wynika, że w grupie 50+ jest około 500 tys. osób bezrobotnych. Te same dane wskazują, że w pierwszym kwartale tego roku ok. 19 proc. z nich skorzystało z różnych form aktywizacji. A 19 proc. trudno nazwać sukcesem – to niezbyt duża ilość – uważa Agnieszka Engel, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej, współwłaściciel centrum szkoleniowo-rozwojowego "Sapientia".
Utrata pracy dla pięćdziesięciolatków i osób jeszcze starszych oznacza często koniec ich kariery zawodowej lub zepchnięcie do szarej strefy. Nierzadko sami bezrobotni nie podejmują wysiłków, by wrócić na rynek pracy, często też pracodawcy wolą młodszych pracowników.
Samo zarejestrowanie się w urzędzie pracy nie daje dziś wielkich szans na zatrudnienie. Dlatego trzeba szukać także innych sposobów, by wesprzeć grupę 50+.
– Ważna jest praca w części psychologicznej, która może pomóc tym ludziom, dać im poczucie wartości, przekonać, że mogą być cenni na rynku pracy. Trzeba też pracować nad świadomością pracodawców, uświadamiać im, że ludzie po pięćdziesiątce mogą być bardzo cennymi pracownikami – stwierdza Agnieszka Engel w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes.
Problemem dla starszych pracowników są zmieniające się wymagania i oczekiwania pracodawców, głównie z zakresu nowych technologii i znajomości języków obcych.
– Wchodząca na rynek pracy generacja Y dla osób starszych nie stanowi zagrożenia ani konkurencji. Owszem, osoby z grupy 50+ największe problemy mają z najnowszymi technologiami i z językami obcymi, ale tego można się nauczyć. Mają natomiast poważne zalety: zwykle – co ważne dla pracodawców – mają ustabilizowaną sytuację rodzinną, są lojalni, zaangażowani, wciąż chcą się wykazać, udowodnić własną wartość – przekonuje współwłaścicielka Sapientii. – Pracownik 50+ nie będzie być może pracował na 120 proc., ale będzie lojalny, zaangażowany i oddany.
Rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy. Nowe regulacje mają dostosować oferty urzędów pracy do potrzeb osób szukających zatrudnienia, wprowadzą podział na aktywnych i trwale bezrobotnych. Pojawią się także nowe formy wsparcia dla bezrobotnych.
– To zmiany niejako dwutorowe. Urzędy będą zobligowane do aktywności, poszukiwania pracy dla konkretnych osób. Sami bezrobotni zostaną podzieleni na trzy rodzaje: aktywnych, potrzebujących wsparcia oraz wykluczonych z rynku. Myślę, że znaczna część osób 50+ znajdzie się w grupie bezrobotnych wymagających wsparcia. Tu też działania będą poszerzone: będzie można skorzystać z usług doradcy zawodowego czy profilowanych szkoleń – informuje Agnieszka Engel.
Planuje się także powołanie Krajowego Funduszu Szkoleń. Co prawda obowiązująca ustawa już porusza kwestie szkoleń, ale pewne jej zapisy zostaną zmienione.
– Szkolenia będą w pierwszym rzędzie adresowane do osób 45+, a nowelizacja być może pozwoli na dostosowanie szkoleń potrzebnych na rynku pracy tak, by trafiały także w potrzeby osób z grupy 50+. Poza tym pozytywną zmianą będzie przekazywanie osób bezrobotnych w ręce instytucji innych niż urzędy pracy. Takie organizacje będą lepiej wiedziały, jak np. dobrać szkolenia dla osób powyżej 50. roku życia – tłumaczy wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej.
Jeszcze jeden pomysł to dofinansowanie pracodawców z Funduszu Pracy przez starostwa. Na przykład, jeśli praca będzie trwała 12 miesięcy, dofinansowanie pokryje połowę minimalnego wynagrodzenia, jeśli 24 miesiące – jedną trzecią. Warunkiem będzie gwarancja zatrudnienia osoby z grupy 50+ jeszcze przez kolejne pół roku lub rok.
– Im więcej takich instrumentów, tym szersze pole do działania. Czas pokaże, czy będzie to wędka, czy jednak to będzie rybka podana na tacy – podsumowuje Agnieszka Engel.