Z roku na rok spada liczba skazanych za przestępstwa przeciwko prawom osób wykonujących pracę zarobkową. Skuteczniejsze są mandaty.
Ministerstwo Sprawiedliwości nie wie, czy ktokolwiek obecnie odbywa karę pozbawienia wolności za przestępstwa przeciwko zatrudnionym. Z danych za lata ubiegłe wynika, że rocznie do więzień trafia z tego powodu tylko kilka osób.
– Zauważamy, że coraz częściej wymiar sprawiedliwości łagodniej traktuje przestępców, którzy łamią uprawnienia zatrudnionych osób. Mamy dziesiątki przykładów, kiedy prokuratura odmawia wszczynania postępowań w takich sprawach, a sądy je umarzają, nie karzą sprawców lub robią to w sposób symboliczny – mówi Andrzej Radzikowski, wiceprzewodniczący OPZZ.
Jego zdaniem takie praktyki wzbudzają poczucie pracodawców, że mogą robić z pracownikami, co im się podoba, bez ponoszenia z tego tytułu sankcji. Według związków dobitnym przykładem z takiej postawy jest sytuacja sprzed kilku dni, kiedy to pracodawca o mało nie pozbawił życia pracownika, ciężko go okaleczając, bo upomniał się o należną mu wypłatę.

Nikt nie siedzi – chyba że sam chce

Sprawdziliśmy, czy odczucia związkowców mają oparcie w rzeczywistości. Z danych MS wynika, że pracodawcy sporadycznie trafiają za kraty za popełnione przestępstwa w stosunku do zatrudnianych osób. W 2011 roku takich przypadków było jedynie 6, przy czym osób skazanych na karę pozbawienia wolności było ogółem 324. W stosunku do 318 wymiar sprawiedliwości zdecydował o zawieszeniu wykonania kary. W 2010 roku sądy skazały na karę pozbawienia wolności bez zawieszenia jej wykonania tylko 7 osób.
Sam wymiar orzekanych sankcji także nie robi wrażenia i nie odstrasza od popełniania takich przestępstw. Najwyższą karę dwóch lat pozbawienia wolności orzeczono w 2011 r. jedynie w dwóch przypadkach. Najczęściej skazywano pracodawców na kary kilku miesięcy pozbawienia wolności.
W ostatnim czasie pojawiają się jednak przypadki, gdy pracodawcy trafiają do aresztów z powodu niezrealizowania nałożonych na nich wyroków. Dla przykładu w tym roku w województwie zachodniopomorskim taką sankcję zastosowano wobec dwóch pracodawców. Pierwszy nie zapłacił 3 tys. grzywny nałożonej przez sąd za niedopełnienie obowiązku opłacenia składek na Fundusz Pracy za zatrudnione osoby. W konsekwencji Sąd Rejonowy w Gryfinie wydał postanowienie o zamianie grzywny na zastępczą karę aresztu w wymiarze 30 dni.
W drugim przypadku pracodawca nie wykonał wyroku w sprawie nienaliczenia i niewypłacenia pracownikom, na dzień ustania stosunku pracy, wynagrodzenia za październik 2011 r. oraz ekwiwalentu za niewykorzystany urlop wypoczynkowy. Sąd uznał przedsiębiorcę za winnego popełnienia zarzucanych czynów i skazał go na karę grzywny w wysokości 200 zł oraz obciążył kosztami sądowymi. Przedsiębiorca nie wykonał wyroku i w związku z tym sąd wydał postanowienie o zamianie grzywny na areszt w wymiarze 4 dni.

Inspekcja powiadamia, prokurator umarza

Może się wydawać, że duża część skazanych za przestępstwa przeciwko osobom wykonującym pracę zarobkową trafiła przed wymiar sprawiedliwości za sprawą inspekcji pracy.
W ubiegłym roku sądy prawomocnie skazały 393 osoby za przestępstwa przeciwko prawom osób wykonujących pracę zarobkową. Sama inspekcja w 2012 roku skierowała do prokuratury 987 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, na podstawie których do sądów zostało skierowanych 177 aktów oskarżenia. Do 15 marca tego roku sądy uznały za winnych 24 oskarżonych, skazując ich na grzywny w 13 przypadkach, karę pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem jej wykonania w 7 przypadkach, a ograniczenia wolności – w jednym. W stosunku do 16 osób sądy warunkowo umorzyły postępowania karne.
Trzeba pamiętać, że wiele z tych spraw nie dotyczyło bezpośrednio praw pracowników, lecz przestępstw polegających na utrudnianiu przeprowadzania kontroli inspektorom PIP. Jest szansa, że prokuratura nie będzie tak często umarzać przypadków kierowanych przez PIP.
– Mamy porozumienie z prokuraturą i współpracujemy, by wyeliminować rozbieżności w ocenach stanów faktycznych – mówi Danuta Rutkowska, rzecznik głównego inspektora pracy.

Wymiar sprawiedliwości łaskawy dla firm

Sądy mogą też wymierzać kary grzywny. Okazuje się jednak, że sędziowie nie drenują kieszeni przestępców. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że w 2011 roku tylko w 16 przypadkach grzywna nałożona jako kara samoistna przekraczała 5 tys. zł. Najczęściej jednak jej wysokość mieściła się w przedziale 1– 5 tys. zł.
Okazało się więc, że bardziej dolegliwe dla przedsiębiorców są grzywny za zwykłe wykroczenia opisane w kodeksie pracy, a nie za przestępstwa w stosunku do pracowników określone w kodeksie karnym.
Za pospolite wykroczenia polegające na niewypłaceniu w terminie wynagrodzenia czy nieudzieleniu urlopu grzywna może wynosić od 1 tys. do 30 tys. zł. Inspektorzy mają jednak prawo nakładać grzywny w formie mandatu tylko do 2 tys. zł (w przypadku recydywy – do 5 tys. zł). Wysokie grzywny do 30 tys. zł mogą wystawić jedynie sądy (inspektor kieruje do nich sprawę w sytuacji, gdy uzna, że wykroczenie zasługuje na wysoką sankcję). Z danych PIP wynika, że w 2012 roku średnia kwota orzeczonej przez nie grzywny wyniosła 2188 zł, a nałożonej przez inspektora w drodze mandatu – 1192 zł.
Co ważne, w stosunku do przestępców działających na szkodę zatrudnionych sędziowie mogą też stosować inne, bardzo dolegliwe środki karne. Należy do nich np. zakaz zajmowania stanowiska czy prowadzenia działalności. Sposobem napiętnowania negatywnych postaw może być podanie wyroku do publicznej wiadomości. Z informacji resortu sprawiedliwości wynika, że w 2011 roku sądy jedynie dwukrotnie sięgnęły po takie instrumenty.