Zdaniem resortu efektywność zatrudnieniowa programów aktywizacji bezrobotnych wzrosła z 56 proc. w 2011 r. do 61 proc. w roku ubiegłym. O 42 proc. zwiększyła się w tym czasie liczba osób objętych wsparciem przez urzędy pracy, a o 9,3 proc. – zatrudnionych po zakończeniu aktywizacji. Eksperci nie pozostawiają suchej nitki na wynikach ministerialnych badań.
– To zwykła propaganda, bo prezentowana jest efektywność brutto, a na jej podstawie nie można stwierdzić, czy urzędy rzeczywiście lepiej pracują, czy też mają dobre wyniki, bo oferują pomoc łatwiejszym klientom bądź na lepszym rynku pracy – mówi Piotr Lewandowski z Instytutu Badań Strukturalnych.
W opinii ekspertów problemem jest metoda pomiaru skuteczności urzędów.
– Efektywność zatrudnieniową ocenia się nie na podstawie liczby osób, które podjęły pracę, ale tych, które po zakończeniu aktywizacji przestały widnieć w rejestrach. Żadna to skuteczność, jeśli kogoś wykreśli się z ewidencji, ale nadal nie ma zatrudnienia – zauważa prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego.
Zdaniem Piotra Lewandowskiego nie wiadomo, czy forma aktywizacji zaproponowana przez pośredniak rzeczywiście pomogła bezrobotnemu w zatrudnieniu.
– Badanie resortu pracy nie pozwala ocenić najważniejszego – czy pieniądze publiczne wydane przez urzędy pracy spowodowały, że wzrosło prawdopodobieństwo zatrudnienia bezrobotnych – stwierdza.
a(2013-06-10 22:19) Zgłoś naruszenie 00
Jeszcze tyle pieniążków z unii do zmarnotrawienia, po co się martwić i robić badania
OdpowiedzMoJe(2013-06-10 10:18) Zgłoś naruszenie 00
Bo rządu nie interesują bezrobotni, tylko statystyka. I zawsze tak było!
OdpowiedzJanuszJG(2013-06-10 11:26) Zgłoś naruszenie 00
Doskonale wiemy od dawna, że dla rządu najważniejsza jest statystyka. To czy ktoś znajdzie pracę lub jej nie znajdzie rządu nie interesuje.
Odpowiedzbuehehe(2013-06-10 11:40) Zgłoś naruszenie 00
A po co badać skuteczność PUPów skoro jest kupa państwowej roboty do załatwienia dla krewnych i znajomych urzędasów?
Odpowiedz