MON szykuje się do obowiązkowego szkolenia rezerwistów. Szef MON Tomasz Siemoniak uważa, że po kilku latach przerwy, czas wrócić do dobrej tradycji i wezwać na przeszkolenie tych, którzy w razie wojny wesprą zawodową armię.

Minister obrony uspokaja jednak - nie wszyscy zostaną wezwani do stawienia się na szkolenie. Będą to rezerwiści, którzy mają tak zwane przydziały mobilizacyjne.

Szef MON przekonuje, że każda armia musi wiedzieć, jakie ma rezerwy i musi w odpowiednim momencie przeszkolić ludzi wchodzących w skład tych rezerw. Poza tym chodzi o ćwiczenia dla zaledwie 3600 żołnierzy-rezerwistów.

Ćwiczenia będą trwały maksymalnie dziesięć dni. W tym czasie rezerwista będzie przebywał z regularnym wojskiem. Pułkownik Tomasz Szulejko ze Sztabu Generalnego przewiduje, że szkolenia ruszą na początku jesieni, kiedy rozpoczną się manewry na poligonach poszczególnych rodzajów Sił Zbrojnych.

Wezwanie dostaną osoby, które mają potrzebne wojsku specjalizacje - dodaje pułkownik Szulejko. Chodzi między innymi o byłych mechaników wojskowych czy osoby, które obsługiwały konkretne uzbrojenie, na przykład wozy zabezpieczenia technicznego.

Z kilkutysięcznej grupy przewidzianej w tym roku do szkolenia w pierwszej kolejności zostaną wezwani rezerwiści, którzy kiedyś służyli w jednostkach inżynieryjnych lub mają przydatne dla armii, techniczne wykształcenie.