Wiceminister Męcina powiedział PAP, że prywatne agencje zatrudnienia znalazły swoje miejsce na rynku pośrednictwa pracy i okazały się przydatne dla przedsiębiorców, którzy szukają ludzi do prac tymczasowych, ale też specjalistów.
"Rzecz w tym, aby agencje zapewniając zatrudnienie firmom zajęły się też pracownikami, stwarzając im więcej szans na trwałe odnalezienie się na rynku pracy" - mówił minister.
Ocenił, że urzędy pracy realnie mogą się zająć aktywizacją ok. 12 proc. bezrobotnych.
"Warto w tym celu połączyć możliwości publicznych służb zatrudnienia i prywatnych podmiotów, w tym organizacji pozarządowych, zlecając im aktywizację części najtrudniejszych grup bezrobotnych, jak to się dzieje powszechnie w większości krajów UE. Urzędy z takiej możliwości mogłyby korzystać w sytuacji wysokiego bezrobocia i trudności z dotarciem z pomocą do najtrudniejszych grup. Z kolei gdy bezrobocie spadnie, takie działania będą mieć już ograniczone znaczenie" - dodał.
30 mln na program pilotażowy
Męcina zapowiedział też, że w 2013 roku resort przeznaczy 30 mln zł na uruchomienie w trzech regionach Polski pilotażowego programu współpracy. Pilotaż ma objąć aktywizacją ok. 3 tys. długotrwale bezrobotnych.
Wyłonione w przetargach agencje otrzymają środki na aktywizację oraz jedną premię za znalezienie dla nich pracy, a drugą, gdy taka osoba przepracuje co najmniej trzy miesiące.
Według danych resortu pracy, prowadzącego rejestr agencji zatrudnienia, 5 listopada br. działało w Polsce 3924 agencji zatrudnienia.
Zdaniem Anny Wichy, prezes Polskiego Forum HR, "rolą agencji może być przekierowanie bezrobotnych do właściwych miejsc pracy, zarówno na etapie szkolenia, jak i aktywizacji zawodowej". "Mamy znakomite europejskie przykłady, że partnerstwo może dać dobre efekty oraz być dużo tańsze"- stwierdziła.
Dodała, że w drugim kwartale br. agencje zatrudnienia zapewniły firmom pracowników, którzy przepracowali 20 mln godzin. Około 47 proc. zatrudnionych przez agencje stanowiły osoby do 26. roku życia.
Pracodawcy wolą szukać na własną rękę
Zdaniem Grażyny Spytek-Bandurskiej, ekspertki PKPP Lewiatan pracodawcy, szczególnie mający większe firmy, szukają pracowników samodzielnie - nie wierzą bowiem w możliwość znalezienie odpowiednich osób w urzędach pracy.
Solidarność i OPZZ wskazują, że umowy czasowe proponowane przez agencje nie mają takiej wartości jak stała umowa o pracę.
Profesor Jacek Sroka z Uniwersytetu Wrocławskiego uważa, że w Polsce należy zmienić szereg "martwych przepisów" dotyczących aktywizacji zatrudnienia. Jego zdaniem trzeba wzorem Niemiec rozpocząć na uczelniach kontraktację przyszłych pracowników.
"Wiedząc, jacy fachowcy są potrzebni, uczelnie w czasie trzech lat licencjatu mogą solidnie wyszkolić np. sprawnych urzędników celnych. Absolwenci zyskują wówczas pewność zatrudnienia" - stwierdził politolog prof. Sroka.
Przypomniał, że w Wielkiej Brytanii jakość pośrednictwa pracy od 2003 r. polepszyła się, wtedy poszerzono uprawnienia agencji zatrudnienia i ułatwiono ich zakładanie.
"To m.in. sprawiło, że w Wlk. Brytanii od 2,6 do 5 proc. pracowników, w zależności od sposobu liczenia, to osoby rekrutowane przez agencje. Ludzie ci zapewniają 34,7 mln euro obrotów i to jest najwyższy wskaźnik w 15 krajach tzw. starej UE. Drugie miejsce z wynikiem 18,4 mln euro miała Francja" - dodał Sroka.
Komentarze(9)
Pokaż:
Dobra zakładam agencje... kasa się przyda.
Po pierwsze projekt ma być finansowany z Funduszu Pracy, na który w ponad 95% składają się pracodawcy w celu przeciwdziałaniu bezroboci właśnie.
Po drugie 10 tys. PLN to mniej niż roczne nakady PSZ w przeliczeniu na jednego zarejestrowanego b
ezrobotnego.
Po trzecie 10 tys. PLN to maksymalna cena szacowana, a przetarg zgodnie z PZP wygrają oczywiście najniższe oferty.
Po czwarte 10 tys. PLN to suma czterech transz wypłacana wyłącznie w przypadku doprowadzenia klienta do zatrudnienia i utrzymania go w zatrudnieniu przynajmniej przez 3 miesiące.
Po piąte 10 tys. PLN to jest kwota brutto.
Po szóste to jest projekt pilotażowy, którego przebiegu oraz wyników realizacji nie są pewne wszystkie strony (resort pracy, wojewódzkie urzędy pracy, powiatowe urzędy pracy, prywatne agencje, wspierające organizacje pozarządowe) i dlatego nakłady muszą być wyższe żeby można było przeciwdziałać nieprzewidzianym komplikacjom, które wystąpią na pewno.
Po siódme projek pilotażowy zakłada krótki okres realizacji i udział najtrudniejszych bezrobotnych co stanowi duży czynnik ryzyka po stronie wykonawców.
Po ósme wykonawcy usług zmuszeni będą do zbudowania całej infrastruktury i zapewnienia odpowiedniej ilości personelu na własne ryzyko co stanowi wysokie koszty.
Po dziewiąte od wykonawców usług wymaga się użycia drogich i innowacyjnych metod aktywizacji niestosowanych dotychczas w Polsce.
Po dziesiąte nakłady w innych krajach testujących takowe rozwiązania były wielokrotnie wyższe.
Właśnie tych kilku szczegółów mi zbrakło.
ZNACIE KOGOŚ KOMU URZĄD PRACY ZNALAZŁ PRACĘ ...tak jest ze wszystkimi pośredniakami ...
Wszystkie inne sposoby znalezienia pracy też okazują się czyjąś rozgrywką w stylu ktoś chce zwolnić kogoś więc przyjmuje Ciebie a potem i tak cię zwalnia, okazują się pracą u beznadziejnego pracodawcy u którego nikt nie chce pracować, beznadziejnymi zarobkami lub beznadziejnymi warunkami pracy, etc.
STAŁĄ I PEWNĄ PRACĘ można znaleść tylko przez polecenie twojej osoby przez inną osobę potencjalnemu pracodawcy (czyli tzw.znajomości większe lub mniejsze). A sam poziom znajomości decyduje tylko jak ważne, w tym wszystkim, będą toje referencje.