W czwartek minister sprawiedliwości Jarosław Gowin przedstawił w Sejmie pierwszą z trzech transz deregulacji, przygotowywanych w resorcie. Prezydium Sejmu proponuje, by do prac nad deregulacją powołać nadzwyczajną komisję. Decyzja - w piątek.
"Rozbijemy mur korporacyjnych przywilejów" - mówił posłom Gowin. Podkreślił, że konsultacje społeczne w sprawie deregulacji były "bezprecedensowo szerokie, brało w nich udział ponad 500 podmiotów". Przez kilka miesięcy ustawa była przedmiotem uzgodnień międzyresortowych.
Gowin przekonywał, że deregulacja to szansa dla kilkudziesięciu tysięcy młodych Polaków by znaleźli pracę. Zapewnił, że wynikiem deregulacji będzie podniesienie jakości usług, bo na ich straży nie stoją licencje, ani korporacje, ale "swobodna, uczciwa, sprawiedliwa konkurencja".
Według Gowina pozytywem zmiany będzie też spadek cen usług. "Jest to na pewno niekorzystne dla grup zawodowych, ale korzystne dla całej reszty" - dodał. "Skutkiem deregulacji wszędzie na świecie jest podniesienie konkurencyjności gospodarki i ogólny wzrost dynamiki gospodarki" - oświadczył Gowin.
"Bardzo pozytywną ocenę projektu" wyraził w debacie Adam Szejnfeld (PO). "Tam, gdzie występuje nadregulacja, rozwój gospodarczy jest wolniejszy" - zauważył. Jego zdaniem, taki stan rzeczy powoduje, że państwo ponosi koszty systemu reglamentacyjnego oraz dyskryminuje własnych obywateli kosztem obywateli innych krajów - patrząc w skali całej UE, gdzie są bardziej liberalne kryteria.
Także PiS jest za "jak najszerszym otwarciem zawodów". Przemysław Wipler powiedział, że dotychczas interes publiczny przegrywał z interesem grup, które w Sejmie "przepychały niesprawiedliwe przepisy, z których powodu wielu Polaków nie ma pracy". "To wypchnęło wielu młodych Polaków do pracy za granicą" - dodał.
Z kolei Michał Kabaciński (RP) odnosząc się do propozycji rządu ocenił: "To kolejna ściema tego rządu. Liczyłem na więcej i Polacy liczyli na więcej niż tysiąc stron kosmetycznej deregulacji". Projekt uznał za "bezużyteczny". "Brakuje w nim fundamentalnej reformy i bezpośredniego wpływu na rynek pracy" - dodał poseł Ruchu. Jak dodał, RP jest zwolennikiem deregulacji, ale nie w tej formie. Wskazał, że należy się zająć doradztwem zawodowym i szkolnictwem wyższym.
"Jestem za, a nawet przeciw" - oświadczył Józef Racki (PSL). Jego zdaniem projekt może być niezgodny z konstytucją, gdyż "każdy pracodawca ma prawo wyboru pracowników ze względu na specyfikę pracy", a wskutek deregulacji do określonej profesji mogą trafiać osoby, które nie mają "niezbędnych kwalifikacji". Według posła zapotrzebowanie na tak duże rozluźnienie regulacji zawodowych może wynikać z tego, że niektórzy nie umieli przebić się do określonych profesji. "Trudno zdawać egzamin zawodowy, gdy się było wcześniej posłem" - dodał poseł PSL.
Projekt rządu popiera Solidarna Polska, bo na deregulację czekają młodzi Polacy, którzy dziś mimo dyplomów muszą pracować na zmywaku w Londynie - mówił Andrzej Dera. Jego zdaniem zmianę systemu należałoby zacząć od zapisu konstytucji, który przyznaje samorządom zawodowym, reprezentującym osoby wykonujące zawody zaufania publicznego, prawo "pieczy nad należytym wykonywaniem tych zawodów w granicach interesu publicznego".
Wniosek o odrzucenie projektu złożył klub SLD
Odpowiadając na pytania, minister ujawnił, że sam ma wątpliwości, co do tego zapisu, ale nie wierzy w zmianę konstytucji w tej kadencji. "Warto zaś, by interpretację tego zapisu poddać ocenie Trybunału Konstytucyjnego" - dodał.
Wniosek o odrzucenie projektu złożył klub SLD. "Nie ma uzasadnienia, aby zmiany w ustawach o zawodach prawniczych traktować, jako deregulację, bo nie zmienią się zasady dostępu do tych zawodów, zderegulowanych już faktycznie 7 lat temu" - argumentowała Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska (SLD). Jak dodała, choć przybędzie aplikantów prawniczych, nie znajdą oni zatrudnienia w kancelariach prawnych. Według Sojuszu projekt wręcz utrudni znalezienie pracy ludziom młodym.
Gowin podkreślił, że wniosek SLD, by odrzucić deregulację "wpisuje się w długą tradycję tej partii". Dodał, że w trakcie prac w rządzie wicepremier Waldemar Pawlak i inni prominenci PSL projekt popierali.
Po debacie, na konferencji prasowej w Sejmie minister sprawiedliwości podkreślił, że deregulacja ma służyć interesowi ogółu Polaków. "W tej sprawie będziemy szukali jak najszerszego porozumienia także z klubami opozycyjnymi. Bardzo się cieszę, że dwa z trzech klubów opozycyjnych poparły skierowanie tego projektu do komisji" - podkreślił.
Ocenił, że podczas prac nad projektem w komisji "odbędzie się frontalna batalia", w której z jednej strony staną "obrońcy swoich przywilejów", a z drugiej - obrońcy wolności i "prawa młodego pokolenia Polaków do godnej, uczciwej pracy".
Wśród zawodów z pierwszego projektu deregulacji znalazły się m.in. profesje: adwokata, notariusza, komornika, trenerów sportowych, przewodników turystycznych, taksówkarza i geodety. Druga transza, mająca obejmować blisko 100 zawodów trafiła, w październiku do konsultacji. Do końca roku zapowiadana jest jeszcze trzecia transza.