Zabranie resztówek to dopiero początek szukania oszczędności w urzędniczych budżetach, rząd wciąż rozważa ograniczenie zatrudnienia lub obniżkę pensji. Związkowcy zachęcają do stanowczego sprzeciwu.
Administracja rządowa od blisko czterech lat nie przeżywała takich zawirowań, jakie mają miejsce w ostatnich miesiącach. Zaczęło się od kwietniowych zapowiedzi redukcji zatrudnienia i pensji. Pojawiła się też oficjalna prośba premiera o zamrożenie nagród, które po kilku tygodniach ponownie były wypłacane. Z kolei pod koniec listopada postanowiono, że wszystkie oszczędności wynikające ze zwolnień lekarskich i długotrwałych urlopów trafią do budżetu centralnego, zamiast na tzw. resztówki dla pracowników. Jednocześnie na stronach kancelarii premiera wciąż pojawiają się nowe ogłoszenia o pracę. To wszystko wprowadza nerwową atmosferę w instytucjach rządowych. Urzędnicze związki podkreślają, że choć praca w budżetówce nie gwarantowała wysokich wynagrodzeń, to jej atutem była pewna stabilizacja. Obecnie nie ma nawet tego.

Znów liczą etaty