Pracodawcy się pilnują, związki zawodowe już mniej. Dlatego, jeśli dochodzi do ujawnienia wymiany informacji w firmie i naruszenia przepisów, to częściej z winy tych ostatnich.
Kilka dni temu krakowska kuria zwolniła kilka pracownic z biura prasowego. Wydając oświadczenie w tej sprawie, opublikowała fragment korespondencji między jedną z nich a władzami kurii. Z kolei pod koniec 2018 r. NSZZ „Solidarność” w Biedronce złożył zawiadomienie do prokuratury o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W tym przypadku chodziło o udostępnienie prasie przez osoby zatrudnione w firmie imion i nazwisk członków organizacji poprzez przekazanie protokołu z ustaleń sporu zbiorowego. – Tym samym doszło do naruszenia art. 107 ust. 1 ustawy ochronie danych osobowych (z 10 maja 2018 r., Dz.U. poz. 1000, dalej: u.o.d.o. – red.), tj. przetwarzania takich danych przez osobę do tego nieupoważnioną. Stąd nasz wniosek. Sprawa jest w toku – tłumaczy Piotr Adamczak, szef Solidarności w Biedronce. Tymczasem, jak wskazuje Izabela Zawacka, radca prawny z kancelarii Zawacka&Rdzeń, osoba, która przetwarza dane osobowe, choć nie jest to dopuszczalne albo nie jest do tego uprawniona, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch. A jeśli dane te ujawniają pochodzenie rasowe lub etniczne, poglądy polityczne, przekonania religijne lub światopoglądowe, przynależność do związków zawodowych albo gdy są to dane np. biometryczne, dotyczące zdrowia, seksualności lub orientacji seksualnej – grozi za to kara pozbawienia wolności do lat trzech. [ramka]
Co może pracownik
W sytuacji, gdy np. pracodawca ujawni wewnętrzną korespondencję, której adresatami były wyłącznie strony umowy o pracę, pracownikowi przysługują roszczenia cywilne odszkodowawcze. – Dochodzi tu bowiem do naruszenia dóbr osobistych pracownika. Jakich? Najczęściej prawa do ochrony danych osobowych, godności, tajemnicy korespondencji czy wynagrodzenia. Niestety, to pracownik będzie musiał udowodnić przed sądem rozmiar szkody i związek przyczynowy pomiędzy jej powstaniem a bezprawnym działaniem pracodawcy – wskazuje Izabela Zawacka. Dodaje też, że zatrudniony może również rozwiązać umowę o pracę w trybie natychmiastowym z powodu ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków przez pracodawcę (art. 55 par. 11 k.p.). A wówczas może domagać się odszkodowania w wysokości wynagrodzenia za okres wypowiedzenia, a jeśli to umowa terminowa – w wysokości wynagrodzenia za czas, do którego umowa miała trwać, nie więcej jednak niż za okres wypowiedzenia.
Roszczeń cywilnych i pracowniczych pracownik może dochodzić łącznie, ewentualnie możliwe jest też dochodzenie odszkodowania na zasadach ogólnych. – W tej ostatniej sytuacji jego wysokość jest uzależniona od wysokości szkody – zaznacza dr Magdalena Zwolińska, adwokat, partner w NGL Wiater.
I choć przypadki ujawnienia tajemnicy korespondencji przez pracodawcę się zdarzają, to jednak, jak zauważają eksperci, są niezwykle rzadkie.
– Przeważnie firmy są wyposażone w służby prawno-kadrowe, dzięki czemu mają większą świadomość ryzyk prawnych związanych z takim działaniem – podkreśla Izabela Zawacka.

Niefrasobliwość działaczy

Eksperci zwracają uwagę, że do ujawnienia tajemnicy korespondencji zdecydowanie częściej dochodzi z winy związków zawodowych. Najczęściej ma to miejsce w ferworze negocjacji lub sporu z pracodawcą. – Dość często spotykam się z upublicznianiem przez związki zawodowe korespondencji prowadzonej z pracodawcą np. na Facebooku lub innych portalach społecznościowych, blogach, stronach internetowych. Niekiedy dostęp do takich publikacji jest ograniczony wyłącznie do członków zamkniętej grupy osób, ale zdarza się i tak, że są one publicznie dostępne – wskazuje Robert Stępień, radca prawny z kancelarii Raczkowski Paruch.
– Nie trzeba długo szukać w internecie przypadków publikowania korespondencji związkowej adresowanej do pracodawcy – potwierdza Grzegorz Orłowski, radca prawny w kancelarii Orłowski, Patulski, Walczak. I dodaje, że z jednej strony jest to traktowane jako forma komunikacji z pracownikami, z drugiej zaś jako środek nacisku na pracodawcę.
– Często się też zdarza, że związki zawodowe ujawniają na swoich stronach internetowych czy profilach korespondencję z organami państwowymi, np. z ZUS. Działanie takie tłumaczą realizacją swojego podstawowego obowiązku, czyli obrony praw pracowniczych. Powinny jednak zachować szczególną ostrożność, jeśli korespondencję prowadzą w związku ze sprawą konkretnego pracownika czy pracowników. W takim przypadku nietrudno o ujawnienie danych osobowych – informuje z kolei dr Magdalena Zwolińska, partner w NGL Wiater.
Co mają na swoją obronę związki zawodowe? Te tłumaczą, że jak dotąd nie mieli z pracodawcą zatargu na tym polu. – Zdajemy sobie sprawę, że dokumenty mogą zawierać wrażliwe dane, których ujawnienie może narazić członków na odpowiedzialność. Dlatego przykładamy wagę do tego, co upubliczniamy. Jak dotąd żaden z pracodawców nie skierował oskarżeń przeciwko naszym związkom. Prawda jest też taka, że pracodawcy dążą do tego, by nic nie publikować. My jednak nie możemy być skrępowani – mówi Alfred Bujara, przewodniczący Krajowego Sekretariatu Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność”.
W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele związkowi wyjaśniają jednak, że jeśli dochodzi do ujawnienia tajemnicy korespondencji, to raczej ze strony tzw. żółtych związków (czyli takich, które są zakładane przez pracowników na potrzeby pracodawcy lub zarządu firmy). Prawda jest taka, że one mniej obawiają się ryzyka z tym związanego, bo przecież korzystają z przywilejów za bycie „posłusznymi” pracodawcy. Dlatego też rzadko słychać o wyciąganych konsekwencjach. Powód: pracodawca nie chce iść na wojnę ze związkiem, którym jednak mu sprzyja, bo inaczej straci sprzymierzeńca w zakładzie.

Jaka odpowiedzialność

– Praktyka polegająca na upublicznianiu przez związki zawodowe korespondencji prowadzonej z pracodawcą jest niedopuszczalna – przekonuje Robert Stępień. I wskazuje, że po pierwsze stanowi to naruszenie zasad uczciwości i rzetelności w prowadzeniu korespondencji. – Pracodawca, kierując korespondencję do związku zawodowego, ma prawo zakładać, że trafi ona do upoważnionych przedstawicieli tego związku, znanych mu z imienia i nazwiska, a nie do bliżej nieokreślonej grupy osób – przekonuje.
– Naruszenie tajemnicy korespondencji jest też karalne na podstawie kodeksu karnego. Dochodzi do tego, jeśli korespondencja zostanie ujawniona przez osoby, które nie były jej adresatami i uzyskały do niej dostęp bez zgody osób prowadzących korespondencję – uzupełnia Magdalena Zwolińska.
Ponadto, jak zauważa Robert Stępień, publikacja korespondencji może powodować nieuprawnione ujawnienie danych osobowych w niej zawartych (o czym była już mowa powyżej, w tym również w kontekście działań pracodawców – red.), a także może prowadzić do naruszenia dóbr osobistych pracodawcy lub pracowników, których dotyczy, jeżeli zawiera informacje nieprawdziwe, nierzetelne, wprowadzające w błąd i tym samym godzące w takie dobra. Odpowiedzialności od związku w tym zakresie może domagać się nie tylko pracodawca, ale również poszczególni pracownicy, jeżeli ich interesy zostały naruszone w związku z publikacją korespondencji.
Izabela Zawacka przypomina przy tym, że zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 14 listopada 1986 roku, sygn. II CR 295/86, dobra osobiste osób prawnych to takie wartości niemajątkowe, jak np. dobre imię (renoma, prestiż, autorytet), tajemnica korespondencji, tajemnica danych, nietykalność pomieszczeń etc. – Pracodawca może wówczas dochodzić od związku zawodowego zadośćuczynienia za doznaną krzywdę, jeżeli zaś poniósł z tego tytułu szkodę majątkową, np. gdy w wyniku ujawnienia danych wrażliwych spółka straci kontrakt albo naruszy prawa osób trzecich, może domagać się odszkodowania pieniężnego za poniesione straty majątkowe lub utratę spodziewanych korzyści – zauważa Izabela Zawacka.
– Dochodząc ochrony dóbr osobistych, pracodawca może też domagać się przed sądem cywilnym przeprosin i sprostowania nieprawdziwych informacji – uzupełnia Monika Krzyszkowska-Dąbrowska, radca prawny kierująca praktyką prawa pracy w Linklaters.
Oczywiście pociągnięcie do odpowiedzialności nie zawsze jednak wchodzi w grę. – Jeśli taka korespondencja nie zawiera informacji podlegającej szczególnej ochronie, jak tajemnica przedsiębiorstwa czy dane osobowe itp., to trudno byłoby znaleźć przepis, który taką praktykę by naruszał. Związki samodzielnie określają formy swojego działania i w tym zakresie nie podlegają nadzorowi ze strony pracodawcy czy innych podmiotów. W efekcie pracodawca nie ma skutecznych instrumentów, aby taką praktykę ograniczyć lub wstrzymać. Tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy treść publikowanej korespondencji narusza dobra osobiste pracodawcy (np. dobrą opinię, wizerunek), można sięgnąć do środków ochrony prawnej z art. 23 i 24 kodeksu cywilnego. Gdy jednak związek waży słowa i nie podaje nieprawdziwych informacji ani nie ujawnia informacji szczególnie chronionych, pracodawca praktycznie nie może zrobić nic – tłumaczy Grzegorz Orłowski.

Chronione firmowe informacje

Skutkiem upublicznienia korespondencji przez związek zawodowy może być też ujawnienie tajemnicy przedsiębiorstwa pracodawcy w świetle art. 11 ustawy z 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji (Dz.U. z 2019 r. poz. 1010). Dojdzie do tego, jeśli ujawniona korespondencja zawiera informacje na temat realizacji zadań służbowych, np. klientów, produktów itd.
– Ujawnianie korespondencji prowadzonej z pracodawcą może prowadzić (i zwykle prowadzi) do naruszenia tajemnicy przedsiębiorstwa. Zgodnie zaś z powyższą ustawą nie jest czynem nieuczciwej konkurencji ujawnienie informacji stanowiących tajemnicę przedsiębiorstwa przedstawicielowi związku zawodowego w zakresie, w jakim jest to niezbędne do wykonywania przez niego funkcji związkowej. Ale już każde inne ujawnienie takiej informacji jest naruszeniem. I nie ma tutaj znaczenia, czy korespondencja jest ujawniana tylko członkom związku, wszystkim pracownikom, czy też jest podana przez związek w sposób publicznie dostępny. W każdym z tych przypadków możemy mieć do czynienia z nieuprawnionym ujawnieniem tajemnicy przedsiębiorstwa – wyjaśnia Robert Stępień. I dodaje, że dostęp do niej mogą mieć, w zakresie niezbędnym, wyłącznie funkcyjni działacze związkowi, a nie szeregowi członkowie związku zawodowego, wszyscy pracownicy czy tym bardziej każda osoba postronna.
W konsekwencji, jak wskazuje ekspert, pracodawca może domagać się od związku zawodowego lub od jego przedstawicieli zaniechania niedozwolonych działań i usunięcia ich skutków (np. usunięcia opublikowanej korespondencji i zaniechania dalszych publikacji), opublikowania oświadczenia określonej treści (np. sprostowania) lub naprawienia szkody (jeżeli taka została pracodawcy wyrządzona w związku z publikacją).

Trzeba działać

Jeśli okaże się, że w wyniku działań związku zawodowego doszło do naruszenia przepisów, pracodawca powinien podjąć odpowiednie działania. Konsekwencje powinny zostać wyciągnięte w stosunku do osób odpowiedzialnych, czyli np. w stosunku do poszczególnych działaczy związkowych. W niektórych przypadkach może to być również rozwiązanie umowy o pracę bez wypowiedzenia – oczywiście w zależności od skali i wagi naruszeń.
Prawda jest jednak taka, że obowiązujące przepisy gwarantują wiele swobód w zakresie prowadzenia działalności i ochronę działaczy. Pracodawcy, podejmując działania przeciwko organizacji lub jej członkom, zazwyczaj wykazują się ostrożnością. Nie chcą też się narazić na zarzut ograniczania wolności związkowych i utrudniania działalności związkowej, a także chcą uniknąć rozgłosu medialnego.
– Istotne znaczenie mają więc działania prewencyjne pracodawcy wobec związku, wskazujące na możliwe naruszenia umowy o zachowaniu poufności czy też odpowiednie oznaczenie tajemnicy przedsiębiorstwa, dla uchylenia wszelkich wątpliwości czy też twierdzeń związku zawodowego o braku wiedzy co do tego, że dane stanowiły tajemnicę przedsiębiorstwa – mówi Monika Krzyszkowska-Dąbrowska.
Przedstawiciele firm doradzają, by przy prezentowaniu związkom dokumentów oznaczać te, które nie powinny zostać ujawnione.
– Związkowcy nie muszą wiedzieć tego, które dokumenty nadają się do publicznej wiadomości, a które nie. Dlatego lepiej ich o tym poinformować, a tym samym zapewnić sobie spokój – informuje Justyna Siwek z Poczty Polskiej, podkreślając, że taka praktyka w spółce obowiązuje od lat i się sprawdza.