Ustalenie uszczerbku na zdrowiu to dopiero punkt wyjścia do oceny rozmiaru krzywdy, jakiej doznał poszkodowany, i ustalenia ewentualnych świadczeń z tego tytułu – orzekł Sąd Najwyższy
Sprawa dotyczyła zadośćuczynienia oraz ustalenia na przyszłość odpowiedzialności pracodawcy – firmy P. – za wypadek przy pracy jakiemu uległ jej pracownik. Marcin S. był zatrudniony w zakładzie stolarskim, a incydent i jego konsekwencje były wyjątkowo nieszczęśliwe. W trakcie pracy nadepnął na deskę, ale tak pechowo, że znajdujący się w niej gwóźdź przebił but i duży palec u nogi. Wdało się zakażenie, a mężczyzna musiał aż sześć razy zgłaszać się do szpitala na zabiegi czyszczące ranę. Ostatnia hospitalizacja, wskutek zagrożenia sepsą i martwicą, zakończyła się amputacją palca.
ZUS ustalił uszczerbek na zdrowiu wynoszący 15 proc. i wypłacił Marcinowi S. jednorazowe odszkodowanie z ubezpieczenia wypadkowego. Jego pracodawca był też ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej, z tego tytułu pracownik otrzymał jeszcze około 30 tys. zł.
Jednak poszkodowany zażądał dodatkowo zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i ustalenia odpowiedzialności pracodawcy na przyszłość (miało to związek z koniecznością dalszej rehabilitacji i zastosowania u niego aparatów ortopedycznych, łagodzących skutki amputacji).
W sądzie I instancji uzyskał korzystny wyrok – sąd zasądził dodatkowo prawie 15 tys. zł zadośćuczynienia, 2,8 tys. zł uzupełniającego odszkodowania. Jednak w II instancji poszkodowany przegrał – sąd w całości uwzględnił apelację pracodawcy i zmienił wyrok, oddalając jego żądania.
Z tym orzeczeniem nie zgodził się z kolei Sąd Najwyższy, który skargę kasacyjną zatrudnionego uwzględnił i nakazał ponowne rozpoznanie sprawy. SN wskazał, że argumentacja, iż poszkodowany otrzymał już odszkodowania tak z ZUS, jak i z ubezpieczenia komercyjnego za 15-proc. uszczerbek na zdrowiu nie jest wystarczająca. Tym bardziej nie można przyjąć argumentów, że nic mu się dodatkowo nie należy, bo według opinii biegłego jego obecny uszczerbek na zdrowiu nie przekracza już 7 proc.
– W orzecznictwie już dawno przyjęto, że ustalenie uszczerbku na zdrowiu to dopiero punkt wyjścia do oceny rozmiaru krzywdy, jakiej doznał poszkodowany oraz ustalenia ewentualnych świadczeń z tego tytułu – powiedziała sędzia Katarzyna Gonera.
SN podkreślił, że zgodnie z art. 445 par. 1 i art. 444 Kodeksu cywilnego za rozstrój zdrowia lub uszkodzenie ciała może przysługiwać zadośćuczynienie pieniężne. Tu sądy nie wzięły pod uwagę, że wypadek przydarzył się młodemu człowiekowi (Marcin S. w chwili wypadku miał 25 lat), że doznał poważnej i nieodwracalnej szkody na zdrowiu, która odbije się na całym jego życiu, powodując poważne problemy i dyskomfort.
– Taką sytuację należy ocenić całościowo, przepisy przecież nie określają, jakie zadośćuczynienie jest adekwatne do doznanej krzywdy – podkreśliła sędzia Gonera.
SN zwrócił też uwagę, że oddalenie powództwa w zakresie odszkodowania także było błędem, gdyż nie oceniono należycie sytuacji poszkodowanego. Fakt, że podczas hospitalizacji i w domu, po pobycie w szpitalu, pomagała mu najbliższa rodzina (żona i rodzice) nie oznacza, że z tego tytułu nie przysługuje rekompensata.
– Nawet gdy bezpośrednich wydatków nie ma, to i tak skutki wypadku znacząco obciążyły najbliższych poszkodowanego. Ktoś mu musiał pomagać w domu, mężczyzna nie mógł prowadzić auta. To może są drobiazgi, ale poważnie utrudniają funkcjonowanie tak poszkodowanego, jak i jego rodziny. To też jest podstawą do kompensaty ciężarów, jakie te osoby muszą ponosić w związku z utratą zdrowia poszkodowanego. Dlatego sąd II instancji musi bardziej wnikliwie ocenić sprawę – powiedziała sędzia Gonera, zamykając rozprawę.

orzecznictwo

Wyrok Sądu Najwyższego z 17 lipca 2019 r., sygn. akt I PK 68/18. www.serwisy.gazetaprawna.pl/orzeczenia