W ciągu trzydziestu ostatnich lat polski rynek pracy zmienił się o 180 stopni. W tym czasie spadło bezrobocie, wzrosły wynagrodzenia, a praca w budżetówce przestała być wymarzonym celem zawodowym Polaków.

Bezrobocie

Po przemianach ustrojowych bezrobocie w Polsce rosło z miesiąca na miesiąc. W styczniu 1990 roku bez pracy było 56 000 osób. W ciągu zaledwie miesiąca ta liczba podwoiła się. Do października bez pracy pozostawał już ponad milion osób. W procentach sytuacja wyglądała następująco: w styczniu pracy nie miało 0,3 proc. Polaków, a w grudniu – już 6,5 proc. Pod koniec 1990 roku tempo wzrostu bezrobocia nieco wyhamowało. Miało to związek z z wprowadzeniem weryfikacji zasadności przyznawania zasiłków. Ale już pół roku później bezrobotnych znowu zaczęło przybywać. Na rynek pracy zaczęli bowiem wchodzić absolwenci szkół ponadpodstawowych. Największe bezrobocie w tym czasie zanotowano wśród bezrobotnych absolwentów zasadniczych szkół zawodowych – 69 proc. z nich nie mogło znaleźć pracy.

Do 1992 roku bezrobocie nieustannie rosło. Pierwszy – nieznaczny – jego spadek to przełom lutego i marca (z 12,4 proc. do 12,1 proc.). Stabilna poprawa sytuacji na rynku pracy przyszła w 1995 roku. W styczniu bezrobocie w Polsce wynosiło 16,1 proc. i w ciągu roku zmalało do 14,9 proc. Poniżej 10 proc. bezrobocie pierwszy raz spadło w maju 1998 roku (9,7 proc.), ale też od tego czasu aż do stycznia 2004 nieustannie rosło, by w styczniu 2002 roku po raz pierwszy w historii przekroczyć 20 proc. (20,1 proc.).

Najgorsza sytuacja na polskim rynku pracy panowała w lutym 2003 roku. Zanotowany wówczas poziom bezrobocia to 20,7 proc. Rok później zaczęliśmy wychodzić z kryzysu – od lutego 2004 roku bezrobocie już tylko spadało (z wyjątkiem miesięcy styczeń i luty). W 2008 roku odzyskaliśmy równowagę z połowy lat 90. – bezrobocie spadło poniżej 10 proc. Tak samo jak poprzednio – po tym czasie zaczęło rosnąć. Sytuacja jednak nie była już tak dramatyczna. Najwyższy poziom bezrobocia zanotowano w lutym 2014 roku – 14, 4 proc. I od tego czasu nieustannie spada. W kwietniu 2019 roku wyniosło 5,6 proc.

Średnie wynagrodzenie

O 1995 roku nieustannie rośnie średnie wynagrodzenie. W połowie lat 90. średnio Polak zarabiał 702 zł. W 1997 roku było to już ponad 1000 zł (1061 zł). Granicę 2 tys. przekroczyliśmy w 2001 roku (2061 zł), a trzech tysięcy w 2009 roku. Powyżej 4 tysięcy brutto Polacy średnio zarabiali w 2011 roku, a powyżej 5 tysięcy – w 2018.

Minimalne wynagrodzenie

Nieustannie także rośnie minimalne wynagrodzenie. W 1995 roku wynosiło ono 260 zł. W ciągu dwóch lat zostało podwojone i wynosiło 528 zł. Poziom tysiąca złotych został przekroczony w 2008 roku (1126 zł). Po raz pierwszy Polacy zarabiali co najmniej 2 tysiące złotych w 2017 roku.

Nigdy jeszcze wynagrodzenie minimalne nie stanowiło połowy średniego. W 1990 roku było to zaledwie 21 proc.. W latach 90. Sukcesywnie rosło do poziomu 40 proc., by wyhamować w latach dwutysięcznych do poziomu około 35 proc. Od 2010 roku rosło, by najbardziej zbliżyć się w 2017 roku – 46,8 proc.

Polacy o rynku pracy i sytuacji materialnej

Z badań CBOS-u wynika, że na początku przemian Polakom żyło się jednoznacznie źle. W badaniu ze stycznia 1990 roku na pytanie o ocenę materialnych warunków życia społeczeństwa „bardzo dobrze” odpowiedziało … 0 proc. Polaków. Ogólnie wskazania „dobre” to 3,6 proc. a „złe” 76,9 proc. (bardzo złe to 17,4 proc.). W ciągu pierwszego półrocza wskazania te zmieniły się na korzyść „dobrych”, które wyniosły 6,2 proc. („zle” – 70,3 proc.). Polacy w lata 90. Wchodzili z mieszanymi odczuciami. 40 proc. oczekiwało, że sytuacja materialna ulegnie poprawie, a 35 proc – pogorszeniu. Zdecydowanych pesymistów było jednak więcej niż zdecydowanych optymistów (12,9 proc. do 4,4 proc.)

W lutym 1990 roku tylko co dziesiąta rodzina w Polsce nie miała kłopotów finansowych. W kolejnych miesiącach w takiej sytuacji było coraz więcej osób. W czerwcu i lipcu ponad połowie Polaków „wystarczało ledwo, ledwo”. Polacy deklarowali, że eliminują pewne wydatki: 90 proc. szukało tańszej żywności, a 78 proc. deklarowało, że obniża również jej ilość.

Jeden ze szpitali w Częstochowie jest katastrofalnie zadłużony. Lekarze zerwali umowę na dyżury

Kolejne badanie na temat rynku pracy CBOS przeprowadził dopiero 9 lat później. W komunikacie z badań czytamy: „Od kilku lat utrzymuje się niemal powszechne przekonanie, że w Polsce trudno jest znaleźć pracę. Można stąd wnosić, że społeczeństwo nie oswoiło się ze zjawiskiem niedoboru miejsc pracy. Podobnie jak na początku przemian ustrojowych, trzech na czterech aktywnych zawodowo Polaków żywi obawy, że miałoby trudności ze znalezieniem ekwiwalentnej pracy, dającej podobne dochody. Mimo to można mówić o tendencji do zmiany opinii na ten temat. Zmiana ta polega przede wszystkim na przesunięciu akcentu ze zdecydowanie (bardzo trudne) na umiarkowanie (raczej trudne) negatywną ocenę własnych możliwości na rynku pracy. Rośnie też przekonanie, że znalezienie pracy dającej podobne dochody nie stanowi problemu (jest raczej łatwe), choć nie zmienia się minimalny odsetek osób, które sądzą, że byłoby to bardzo łatwe”. Między rokiem 1994 a 1999 pracę zmieniło 22 proc. Polaków. Wówczas najbardziej atrakcyjnym pracodawcą było państwo. Polacy dostrzegali więcej szans na rynku prywatnym, ale bali się go. Na pytanie: Gdyby dwa podobne zakłady pracy, państwowy i prywatny, zaproponowały Panu(i) identycznie płatną pracę w Pana(i) zawodzie, który zakład by Pan(i) wybrał(a)?”, odpowiedzi „zdecydowanie państwowy” udzieliło 50 proc. ankietowanych w 1994 roku i 58 proc. w 1999 roku, zaś „zdecydowanie prywatny” 3 proc. w 1994 roku i 2 proc. w 1999 roku. Jak pisze CBOS „Państwowy pracodawca jest atrakcyjniejszy od prywatnego we wszystkich grupach społeczno-zawodowych, bez względu na to, w jakim sektorze gospodarki ankietowani są obecnie zatrudnieni.”

Na początku lat dwutysięcznych największym problemem Polaków było ryzyko utraty pracy. Liczyła się z tym ponad połowa Polaków. Polacy w tym czasie powszechnie oceniali sytuację na rynku pracy ją jako złą (95 proc.), w tym 70 proc. (o 5 punktów mniej niż w marcu) jako bardzo złą. Sytuacja zaczęła poprawiać się od 2005 roku, by w 2009 roku 67 proc. Polaków uznawało sytuację na rynku pracy za złą (w tym 17 proc. za bardzo złą). Po tym roku sytuacja jednak się odwróciła. Jak zauważa CBOS oceny Polaków dotyczące sytuacji na rynku pracy pokrywają się z rzeczywistą sytuacją.

W 2019 jesteśmy w najlepszym momencie w historii jeśli chodzi o rynek pracy. Jak pisze CBOS w ostatnim raporcie z badań: „Ogólną sytuację na rynku pracy w Polsce respondenci oceniali poprzednio w marcu 2018 roku. Od tego czasu opinie na ten temat nieco się poprawiły i są zdecydowanie najlepsze, odkąd monitorujemy tę kwestię. Obecnie oceny pozytywne ponad pięciokrotnie przeważają nad negatywnymi. Ponad połowa badanych (58%, od marca 2018 roku wzrost o 5 punktów procentowych) dobrze wypowiada się o krajowym rynku pracy, przy czym nadal stosunkowo nieliczni (7%) określają sytuację w tym wymiarze jako bardzo dobrą”.

Opinie na temat rynku pracy w Polsce są tym lepsze, im wyższy dochód per capita oraz im lepsza ocena własnej sytuacji materialnej. Stosunkowo najlepiej o sytuacji na krajowym runku pracy wyrażają się również mieszkańcy największych miast, a ponadto osoby w wieku 65+, badani najczęściej praktykujący religijnie oraz deklarujący prawicowe poglądy polityczne. W grupach społeczno- -zawodowych sytuację na rynku pracy w Polsce najkorzystniej postrzegają przedstawiciele kadry kierowniczej i specjalistów wyższego szczebla oraz wykwalifikowani robotnicy. Z kolei negatywnie o krajowym rynku pracy częściej niż inni wypowiadają się najmłodsi respondenci, badani niezadowoleni ze swojej sytuacji materialnej, uzyskujący najniższe dochody per capita, a uwzględniając status społeczno-zawodowy – uczniowie i studenci, prywatni przedsiębiorcy, rolnicy i bezrobotni