W przyszłym roku wszyscy członkowie korpusu otrzymają podwyżki. Po zwiększeniu kwoty bazowej wynagrodzenie wzrośnie średnio o 260 zł.
Rząd pod naporem urzędniczych związków rzutem na taśmę zdecydował o odmrożeniu kwoty bazowej, której wielokrotność wyznacza poziom pensji członków korpusu służby cywilnej. Jeszcze w przeddzień posiedzenia Rady Ministrów minister finansów prof. Teresa Czerwińska w rozmowie z DGP powiedziała, że wskaźnik wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej się nie zmieni. Przekonywała, że lepiej jest podwyższać fundusz wynagrodzeń, niż odmrażać kwotę bazową. Z tymi argumentami zgadza się też większość specjalistów. Ostatecznie jednak wygrała związkowa propozycja i wynagrodzenie w państwowej sferze budżetowej wzrośnie o 2,3 proc., a to oznacza, że np. administracja rządowa będzie miała o taki wskaźnik odmrożoną kwotę bazową. Rozwiązanie zostało już uwzględnione w projekcie ustawy budżetowej na 2019 r., który będzie teraz omawiany w Radzie Dialogu Społecznego. Urzędnicze związki zawodowe są zadowolone, ale przyznają, że chciałyby więcej. Nie jest też jeszcze przesądzone, czy wszystkie środki trafią na podwyżki, czy też na dodatkowe etaty.

Sprawiedliwie, ale nie po równo

Ostatnie odmrożenie kwoty bazowej w służbie cywilnej miało miejsce w 2008 r. Od tej pory, mimo systematycznego wzrostu płacy minimalnej, kwota bazowa dla członków korpusu nie rosła. Jeśli pojawiały się podwyżki, to tylko dzięki procentowemu wzrostowi funduszu wynagrodzeń w poszczególnych urzędach. W 2016 r. było to ok. 6 proc., rok później 1,3 proc. Z kolei w tym roku tylko w niektórych urzędach znalazły się dodatkowe pieniądze na niewielki wzrost płac dla najmniej zarabiających. Związkowcy narzekali, że taki mechanizm nie jest sprawiedliwy, bo pieniądze trafiają do wybranych urzędników bądź też na nagrody lub na nowe etaty. W przyszłym roku ma być inaczej.
Z projektu ustawy budżetowej wynika, że kwota bazowa w służbie cywilnej ma wzrosnąć z 1874 zł do 1917 zł, czyli o 43 zł. Od jej wielokrotności liczone są płace pracowników korpusu. Jeśli np. urzędnik ma pensję ustaloną z mnożnikiem 2.0, to jego wynagrodzenie zasadnicze wzrośnie o 86 zł. Z projektu wynika, że na odmrożenie kwoty bazowej o 2,3 proc. rząd wyda 370 mln zł. Jeśli w życie weszłoby rozwiązanie forsowane przez prof. Czerwińską, czyli podwyższenie funduszu wynagrodzeń o wskaźnik inflacji, do służby cywilnej trafiłoby o 180 mln zł mniej. W projekcie nie ma wzmianki, czy te wyższe środki będą przeznaczone również na dodatkowe etaty, np. w związku z realizacją nowych zadań. Przyjmując, że miałyby pójść tylko na podwyżki, to średnio na jednego członka korpusu przypadałoby ok. 260 zł brutto.
ZMIANY W PENSJACH W SŁUŻBIE CYWILNEJ / Dziennik Gazeta Prawna
– To ruch w dobrą stronę, ale to wciąż nie jest nawet połowa tego, czego domaga się nasz związek. Jestem przekonany, że taka podwyżka nie zadowoli urzędników – mówi Robert Barabasz, szef sekcji związkowej Solidarność z Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Podczas prac nad budżetem w Radzie Dialogu Społecznego będziemy chcieli doprowadzić do zwiększenia kwoty bazowej – przekonuje.
– Mamy nadzieję, że te 370 mln zł trafi na podwyżki i nie spowoduje zmniejszenia środków na nagrody urzędników – dodaje Tomasz Ludwiński, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ „Solidarność”.
Zgodnie bowiem z art. 93 ustawy z 21 listopada 2008 r. o służbie cywilnej (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 1559) w każdym urzędzie dla członków korpusu musi być wydzielony specjalny fundusz nagród. Minimalnie należy na niego wpłacać 3 proc. planowanego wynagrodzenia osobowego, ale w praktyce to nawet 10 proc. tych wydatków. Związkowcy obawiają się, że za wzrostem liczby etatów pójdzie zmniejszenie wpłat do wymaganego ustawą minimum.
– Jednak z drugiej strony, jak mamy dbać o większą ściągalność podatków, skoro brakuje rąk do pracy? Ostatnio dyrektor izby skarbowej w Katowicach zakazał naczelnikom zatrudniania nowych osób z powodu braku pieniędzy – dodaje Tomasz Ludwiński.

Nie tylko pensja

Profesor Bogumił Szmulik z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego przyznaje, że zwiększenie kwoty bazowej generuje wyższe wydatki. Jest bowiem tylko punktem wyjściowym do kompleksowych podwyżek pozostałych składników wynagrodzenia. Wylicza, że w służbie cywilnej osoby z 20-letnim stażem mogą liczyć na dodatek za wieloletnią pracę wynoszący 20 proc. wynagrodzenia zasadniczego, który wzrasta wraz z podwyższeniem podstawowej pensji. Tak samo jest np. z trzynastką, która wynosi 8,5 proc. całorocznego wynagrodzenia za poprzedni rok.
– Rząd, odmrażając kwotę bazową, musi zabezpieczyć wszystkie środki związane ze wzrostem wynagrodzeń i to nie tylko pensji zasadniczej, ale też pozostałych składników, czyli jej pochodnych. To, że w służbie cywilnej podwyżki były wyczekiwane, nie budzi żadnych wątpliwości, ale automatyczne podwyższanie ich dla wszystkich stawia pytanie o racjonalność takiego działania – mówi prof. Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, były członek Rady Służby Cywilnej.
– Lepszym rozwiązaniem byłoby wartościowanie stanowisk i podwyższanie pensji tym urzędnikom, którzy najbardziej angażują się w swoją pracę, a nie każdemu, bez względu na ten czynnik – dodaje.