Od siedmiu lat obowiązują przepisy, które umożliwiają preferencyjne traktowanie niepełnosprawnych przy ubieganiu się o stanowiska w urzędach. Ułatwienia nie przyciągnęły jednak wymaganej liczby pracowników.
Od siedmiu lat obowiązują przepisy, które umożliwiają preferencyjne traktowanie niepełnosprawnych przy ubieganiu się o stanowiska w urzędach. Ułatwienia nie przyciągnęły jednak wymaganej liczby pracowników.
/>
Podczas zakończonego niedawno protestu rodzin osób niepełnoprawnych wielu posłów PiS wskazywało, że znakomita większość osób z dysfunkcjami mogłaby pracować zawodowo. Sprawdziliśmy, jak administracja otwiera się na tę grupę. Z naszej analizy wynika, że szefowie urzędów wolą co miesiąc dokonywać wpłat na rzecz PFRON, niż szukać niepełnosprawnych pracowników. Tymczasem, zdaniem ekspertów, to właśnie państwowe urzędy powinny wieść prym w zatrudnianiu takich osób. Tym bardziej że co roku w samej administracji rządowej jest kilka tysięcy ofert pracy.
Spada zatrudnienie
W 2011 r. pracownicy niepełnosprawni stanowili zaledwie 2,8 proc. zatrudnionych w administracji rządowej. Tę sytuację miała uzdrowić ustawa z 19 sierpnia 2011 r. o zmianie ustawy o służbie cywilnej i niektórych innych ustaw (Dz.U. nr 201, poz. 1183). Dzięki niej osoba z orzeczoną niepełnosprawnością ma pierwszeństwo w przyjęciu do pracy, jeśli przy naborze znajdzie się w piątce najlepszych kandydatów na dane stanowisko. Tym preferencyjnym mechanizmem objęto urzędy, w których niepełnosprawni stanowią mniej niż 6 proc. ogółu zatrudnionych (czyli nie przekraczają progu, powyżej którego nie trzeba płacić kar na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych). Jednak po siedmiu latach od wprowadzenia tych rozwiązań wielu urzędom wciąż nie udało się osiągnąć tego odsetka. Co więcej, ze sprawozdania szefa służby cywilnej za 2017 r. wynika, że liczba osób z dysfunkcjami pracujących w korpusie rządowym zaczyna maleć. W porównaniu z 2016 r. spadła o 0,1 pkt proc. i wynosi obecnie 3,9 proc. Przy czym w tym samym okresie zatrudnienie ogółem wzrosło o 0,4 proc.
– Pomimo nieznacznego spadku zatrudnienia osób z niepełnosprawnością 251 urzędów osiągnęło wskaźnik zatrudnienia tych osób powyżej 6 proc. – przekonuje Dobrosław Dowiat Urbański, szef służby cywilnej. Jako przykład podaje województwa, w których poziom zatrudnienia urzędników z dysfunkcjami znacznie przewyższył średnią dla korpusu, np. warmińsko-mazurskie (6,6 proc.), a także świętokrzyskie i pomorskie (6,5 proc.).
Płacą i płaczą
Gorzej wygląda sytuacja w resortach. Przykładowo Ministerstwo Spraw Zagranicznych zatrudnia tylko 0,93 proc. osób niepełnosprawnych. W ubiegłym roku na 32 konkursy zgłosiło się 32 kandydatów z dysfunkcjami. Ostatecznie żaden nie znalazł pracy. Z kolei w tym roku jeden kandydat z orzeczeniem zatrudniony został w MSZ na jednym z niższych stanowisk – podreferendarza ds. obsługi sekretariatu. Z naszych informacji wynika, że co miesiąc resort przekazuje do PFRON 157 tys. zł. Nieco lepiej jest w Ministerstwie Zdrowia, w którym średnia kwota comiesięcznych wpłat w 2018 r. wyniosła nieco ponad 35 tys. zł, i w Ministerstwie Środowiska – 27 tys. zł miesięcznie.
Podobnie jest w samorządach. Tam też wiele urzędów nie osiąga wymaganego progu zatrudniania osób niepełnosprawnych. W Warszawie ten wskaźnik wynosi niespełna 3 proc.
– Wpłata na PFRON w urzędzie za kwiecień 2018 r. wyniosła ponad 512 tys. zł – mówi Katarzyna Pieńkowska ze stołecznego Ratusza.
– Od 2017 r. Stowarzyszenie „Niepełnosprawni dla Środowiska EKON” realizuje na nasze zlecenie projekt „Praca dla Nas!”, którego celem jest zwiększenie zatrudnienia osób z różnymi niepełnosprawnościami i zwiększenie ich kompetencji do pracy w naszym urzędzie – dodaje.
Starają się, ale za mało
Pracodawcy wskazują jednak, że problem leży nie tylko po stronie administracji, ale też samych zainteresowanych, którzy nie czują się na siłach, aby pracować w urzędzie.
– W ogłoszeniach o pracę zachęcamy osoby niepełnosprawne do składania aplikacji. Ponadto informacje o możliwości zatrudnienia w administracji przekazywane są w trakcie uczestnictwa w targach pracy, praktyk czy też staży, a także do organizacji zrzeszających osoby niepełnosprawne – zapewnia Tomasz Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Niestety, pomimo naszego zaangażowania, brak wymiernych efektów w postaci zainteresowania pracą osób z dysfunkcjami – dodaje.
Samorządowcy to potwierdzają. W 2017 r. w Urzędzie Miasta Opola było 113 naborów na stanowiska urzędnicze, a w tym roku 42. W tym okresie tylko jedna osoba z orzeczeniem zgłosiła się do konkursu. – Staramy się zachęcić niepełnosprawnych do aktywizacji zawodowej, m.in. przez współpracę z organizacjami działającymi na ich rzecz. Przyjmujemy także stażystów z orzeczeniem o niepełnosprawności, dając im możliwość zdobycia wiedzy i doświadczenia w pracy dla administracji publicznej. A potem ubiegania się o zatrudnienie poprzez udział w ogłoszonych przez nas naborach – zapewnia Grzegorz Marcjasz, sekretarz miasta Opole.
Pomorski Urząd Wojewódzki, który jako jeden z nielicznych zatrudnia blisko 10 proc. osób niepełnosprawnych, przekonuje, że można przyciągnąć niepełnosprawnych do urzędu.
– Nasz urząd jest pracodawcą równych szans i wszystkie aplikacje są rozważane z równą uwagą, bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną czy też jakąkolwiek inną cechę prawnie chronioną – zapewnia Małgorzata Sworobowicz, rzecznik prasowy Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.
Eksperci uważają, że potrzebny jest program wspomagania zatrudnienia osób niepełnosprawnych, a także inne zachęty. – W administracji rządowej spada liczba osób ubiegających się o pracę, w tym również niepełnosprawnych. Likwidacja konkursów dla dyrektorów na początku 2016 r. była jasnym sygnałem, że praca w służbie cywilnej jest tylko po znajomości. Rada Służby Cywilnej zajmowała się odwołaniami osób niepełnosprawnych, które przegrywały konkursy, teraz tego nie robi – mówi Sławomir Piechota, poseł PO. Uważa, że w ekipie rządzącej – przez ostatni protest w Sejmie – zapanowała niechęć do osób z orzeczeniami. – W poprzednich latach było zalecenie premiera, aby otwierać administrację na takie osoby – wskazuje poseł. Jego zdaniem należałoby zagwarantować niepełnosprawnym, że nie stracą prawa do renty, jeśli będą pracować w administracji. – Obecnie po podjęciu pracy muszą się liczyć z tym, że ZUS ponownie będzie chciał weryfikować ich prawo do tego świadczenia – dodaje.
– Niepełnosprawni kandydaci powinni sami z siebie chcieć przystępować do konkursów – mówi Tadeusz Woźniak, przewodniczący Rady Służby Publicznej. Jego zdaniem o pracy w administracji głównie decydują kompetencje, a stopień niepełnosprawności jest drugorzędny.
Urzędy wolą płacić co miesiąc ciężkie pieniądze na PFRON niż zatrudniać niepełnosprawnych
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama