W wojsku brakuje lekarzy, ale tendencja spadkowa została zatrzymana, liczba wakatów nie rośnie – mówili przedstawiciele MON, prezentując sejmowej komisji obrony informację o systemie opieki zdrowotnej w resorcie.

Jak powiedział płk Piotr Napieraj, na ok. 1200 etatów lekarzy w jednostkach wojskowej służby zdrowia jest ok. 500 wakatów. Podkreślił zarazem, że tendencja spadkowa została zatrzymana.

Wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz mówił, że przejmując władzę rząd PiS zetknął się "z olbrzymimi problemami kształcenia kadr". "Na Uniwersytecie Medycznym w Łodzi przez szereg lat kształciliśmy znikomą liczbę" – dodał wskazując, że z powodu niedostatecznej liczby studentów kierunku medycyny wojskowej brakowało lekarzy, którzy zajmowaliby miejsca tych, którzy odchodzili.

Podkreślił, że zasługą Antoniego Macierewicza jako szefa resortu było zwiększenie liczby studentów tego kierunku. "W ubiegłym roku kształciliśmy 89 studentów, od października jest ich 120" – dodał. Resort zamierza utrzymać tę liczbę.

Wiceszef MON zapowiedział, że w miarę możności liczba studentów, a w przyszłości lekarzy wojskowych będzie rosnąć. Pytany o perspektywy przywrócenia Wojskowej Akademii Medycznej, która do 2003 r. funkcjonowała w Łodzi, ocenił, że oznaczałoby to "tworzenie od zera" takiej uczelni. Dlatego – dodał - resort zwiększa liczbę miejsc dla absolwentów szkół średnich chętnych studiować medycynę wojskową.

"Rozważamy otwarcie przy jeszcze jednej uczelni medycznej wydziału kształcącego lekarzy wojskowych" – powiedział. Przyznał, że niewielu lekarzy cywilnych jest zainteresowanych pracą w wojsku i na 10 oferowanych miejsc zgłosiło się pięciu chętnych.

"To, z czym się zmagamy, to problem całego systemu ochrony zdrowia – brak kadr" – powiedziała dyrektor departamentu wojskowej służby zdrowia MON Aurelia Ostrowska. Zaznaczyła, że w przypadku lekarzy wojskowych w grę wchodzą także ograniczenia wieku, do jakiego można pełnić zawodową służbę. Dodała, że kolejną przyczyna są zarobki – atrakcyjniejsze w cywilu. "Dlatego opracowujemy system umożliwiający dodatki dla lekarzy wojskowej służby zdrowia".

Przedstawiciele departamentu wojskowej służby zdrowia MON wskazali, że braki kadrowe, które odbijają się na zdolnościach do ewakuacji i leczenia np. poszkodowanych w ataku biologicznym, dostrzega także NATO. Akceptuje jednocześnie cel, jako postawiło sobie MON, by poprawić rekrutację i utrzymać w służbie jak najwięcej wojskowych lekarzy.

Przewodniczący Konwentu dziekanów Korpusu Oficerów Zawodowych kmdr Wiesław Banaszewski powiedział, że wojskowa służba zdrowia "jest wojskowa tylko z nazwy", a placówki nadzorowane przez MON "traktują żołnierza jak każdego innego pacjenta", który musi długo czekać na wizytę u specjalisty.

"Żołnierze służby czynnej od lat postulują umożliwienie im dostępu w systemie bezkolejkowym" – powiedział Banaszewski. Dodał, że brak kompleksowych rozwiązań dotyczących rehabilitacji kontuzjowanych i z uszczerbkiem na zdrowiu dotyczy wszystkich żołnierzy, którzy – przypomniał – podlegają corocznym sprawdzianom sprawności fizycznej.

Przedstawiciele MON podkreślili, że reforma systemu kierowania i dowodzenia siłami zbrojnymi musi objąć także służbę zdrowia, jej organizację i podział kompetencji między poszczególne organy.(PAP)