Otoczeni opieką prawną delegaci pracowników w każdej firmie to złamanie dotychczasowego monopolu związków zawodowych.
Związki zawodowe w liczbach
/
Dziennik Gazeta Prawna
Takie rozwiązania proponuje powołana przez rząd komisja kodyfikacyjna, która przygotowuje projekt nowego kodeksu pracy. Jak ustalił DGP, zmienić się ma sam model reprezentowania załogi – monopol w tym zakresie stracą zakładowe organizacje związkowe. Pojawią się za to nowe formy przedstawicielstwa pracowników. W firmach zatrudniających co najmniej 50 osób konieczne będzie powoływanie rady zakładowej, jeśli z takim wnioskiem wystąpi minimum pięciu zatrudnionych. W firmach zatrudniających co najmniej 10 osób na wniosek jednego pracownika trzeba będzie powoływać delegata załogi. W mikrofirmach o tym, czy delegat zostanie wybrany, zdecyduje pracodawca. Z radą lub delegatem trzeba będzie np. uzgadniać regulaminy pracy i wynagradzania oraz udostępniać im informacje dotyczące stanu zatrudnienia i sytuacji ekonomicznej firmy.
Nowi reprezentanci – podobnie jak związkowcy – będą chronieni przed zwolnieniem, ale i w tym zakresie możliwe są istotne zmiany. Aktualna wersja projektu kodeksu pracy nie przewiduje ogólnego zakazu zwolnień działaczy związkowych (lub nowych przedstawicieli załogi). Jeśli jednak taki zatrudniony uzna, że firma rozstaje się z nim właśnie ze względu na jego funkcję, to będzie mógł domagać się wstrzymania wypowiedzenia lub dyscyplinarki. Wniosek w tej sprawie skieruje do sądu, a ten będzie miał siedem dni na jego rozpatrzenie. Jeśli sędzia przychyli się do opinii działacza, jego umowa nie rozwiąże się aż do momentu wydania wyroku rozstrzygającego.
Ostateczny projekt nowego kodeksu komisja ma zaprezentować w połowie marca. Wówczas swoje stanowisko przedstawią rząd, pracodawcy i związki zawodowe
– Planowane zmiany modelu przedstawicielstwa pracowniczego mają na celu upodmiotowienie załogi, tak aby miała ona wpływ na funkcjonowanie zakładów pracy. Jednocześnie służą one upowszechnieniu dialogu na szczeblu firm – zawieraniu układów i porozumień zbiorowych – wskazuje prof. Jakub Stelina, członek komisji, przewodniczący zespołu ds. opracowania projektu ustawy – Kodeks zbiorowego
prawa pracy.
Zgodnie z obecną wersją projektu reprezentacja załogi w firmie może mieć trojaką formę – przedstawicielstwa związkowego (delegat związkowy i zakładowa organizacja związkowa), wybieranego (rada zakładowa i delegat załogi) lub wyłonionego w sposób przyjęty w danej firmie.
W zakresie przedstawicielstwa związkowego istotne jest to, że nie zmienią się zasadniczo reguły tworzenia związków – nadal będzie mogło go utworzyć co najmniej 10 zatrudnionych. Z propozycji komisji wynika jednak, że status zakładowej organizacji związkowej (która dziś jest podstawową reprezentacją załogi) mógłby zyskać jedynie związek, który spełnia kryteria reprezentatywności. Czyli ten, który zrzesza odpowiednią liczbę członków – 20 proc. załogi w przypadku związków zrzeszonych w centrali (np. „Solidarności” lub OPZZ) lub 30 proc. w przypadku pozostałych. Tym samym komisja proponuje podwyższenie progów z obecnych odpowiednio 7 i 10 proc. (w Sejmie trwają już prace nad projektem nowelizacji k.p. zakładającym podwyższenie do odpowiednio 8 i 15 proc.).
– Chcemy, aby związki reprezentatywne legitymowały się mocnym mandatem. Jednocześnie w celu spełnienia omawianych wymogów możliwe będzie tworzenie łącznej
reprezentacji kilku organizacji związkowych – tłumaczy prof. Stelina.
Jeśli jednak żadna organizacja nie osiągnie omawianych pułapów, status reprezentatywnej będzie miała ta, która uzyska poparcie załogi w referendum.
– To niezbyt fortunne rozwiązanie, bo związki mogą radykalizować swoje postulaty po to, aby zyskać jak największe poparcie – uważa prof. Monika Gładoch, wiceprzewodnicząca komisji kodyfikacyjnej, ekspert Pracodawców RP.
Pozostałe związki (czyli te niereprezentatywne) będą mogły działać nie jako zakładowe organizacje, lecz w formule delegata związkowego. W statucie określą sposób wyłaniania przedstawiciela, który będzie ich reprezentował wobec pracodawcy. Nie jest jeszcze ostatecznie przesądzone, czy takiego delegata należałoby wybierać spośród pracowników firmy, czy też mogłaby być to osoba delegowana np. przez ogólnopolską centralę, do której zwrócą się w tej sprawie pracownicy (takie rozwiązanie krytykują pracodawcy, bo ich zdaniem oznaczałoby to obecność w firmie osób z zewnątrz).
W przypadku mniejszych firm – gdzie trudniej założyć związek zawodowy – rolę reprezentacji załogi miałyby pełnić rady zakładowe lub delegaci załogi. Te pierwsze musiałyby być tworzone w firmach zatrudniających co najmniej 50 pracowników, o ile wniosek o przeprowadzenie wyborów do rady złożyłoby co najmniej pięciu zatrudnionych (w firmach mniejszych ich tworzenie byłoby możliwe, ale nie obligatoryjne). Z kolei w przedsiębiorstwach zatrudniających od 10 do 49 pracowników na wniosek choćby jednego konieczne byłoby powoływanie delegata załogi (w firmach liczących mniej niż 10 pracowników byłoby to możliwe, ale nie obowiązkowe).
Ostatnia z form przedstawicielstwa – ta wyłaniania w sposób przyjęty w danej firmie – w praktyce byłaby tworzona ad hoc, gdy w przedsiębiorstwie nie funkcjonuje żadna inna reprezentacja załogi, a jest ona potrzebna do zrealizowania konkretnej sprawy (np. uczestniczenia w konsultacjach dotyczących przejścia zakładu pracy).
– Tego typu wymogi są najczęściej przewidziane w prawie unijnym – wyjaśnia prof. Stelina.
O celowości omawianego zróżnicowania przekonują uprawnienia, jakie miałyby poszczególne reprezentacje pracownicze. Przedstawicielstwo związkowe (delegat związkowy i zakładowa organizacja) mogłyby m.in. zawierać układy i porozumienia zbiorowe, uczestniczyć w ustalaniu regulaminów pracy i wynagradzania, przeprowadzania konsultacji (w tym wypowiedzeń umów), wszczynać spór zbiorowy i prowadzić strajk. Reprezentacja wybierana (rada zakładowa lub delegat załogi) miałaby prawo zawierać porozumienia zbiorowe (ale nie układy), przeprowadzać konsultacje (jednak nie wypowiedzeń) oraz uzgadniać regulaminy pracy i wynagradzania (jeśli w firmie nie działają związki). Z kolei przedstawicielstwo wyłaniane mogłoby zawierać porozumienia i konsultować regulaminy, jeśli w przedsiębiorstwie nie działa ani reprezentacja związkowa, ani ta wybierana.
– Moim zdaniem proponowany model przedstawicielstwa jest zbyt niejasny. W rezultacie np., jeśli jeden delegat związkowy będzie musiał reprezentować kilkuset pracowników, to zapewne pojawi się żądanie powołania kolejnych delegatów lub osób, które mu pomogą w wypełnianiu funkcji – zauważa prof. Gładoch.
Istotne znaczenie mają też przepisy chroniące działaczy przed zwolnieniem.
– Pod tym względem komisja proponuje znaczącą zmianę, która może być korzystna dla firm – wyjaśnia prof. Gładoch.
Nowy kodeks nie będzie przewidywał generalnej ochrony działaczy przed zwolnieniem. Wskaże za to, że okoliczność pozostająca w związku z działalnością związkową pracownika nie może być przyczyną wypowiedzenia, dyscyplinarki lub jednostronnej zmiany warunków pracy lub płacy. Taka ochrona przysługiwałaby każdemu z przedstawicielstw pracowniczych (czyli np. związkowcowi, delegatowi załogi). Co więcej, osoby te mogą zyskać nowe zabezpieczenie. Jeżeli reprezentant załogi uzna, że firma zwalnia go ze względu na działalność w przedstawicielstwie, to przed sądem (w razie odwołania od decyzji pracodawcy) mógłby złożyć wniosek o zawieszenie skutków prawnych wypowiedzenia lub dyscyplinarki. Sąd miałby siedem dni na podjęcie decyzji w tej sprawie. Jeśli podtrzymałby wniosek pracownika, jego umowa nie rozwiązałaby się aż do momentu ostatecznego wyroku rozstrzygającego o tym, czy zwolnienie było zasadne, czy też nie.
Możliwe będzie tworzenie łącznej reprezentacji nawet kilku organizacji związkowych