W 2016 r. urzędy pracy lepiej radziły sobie z aktywizacją bezrobotnych niż rok wcześniej. Więcej osób skierowały do pracy, działały efektywniej, także pod względem kosztów.
W 2016 r. urzędy pracy lepiej radziły sobie z aktywizacją bezrobotnych niż rok wcześniej. Więcej osób skierowały do pracy, działały efektywniej, także pod względem kosztów.
Resort pracy wyliczył wskaźnik efektywności zatrudnieniowej pośredniaków. Była ona w zeszłym roku wyższa niż w 2015. Jednym z powodów, poza lepszą sytuacją na rynku pracy, mogło być to, że od skuteczności podejmowanych przez urzędników działań zależy to, czy urząd pracy dostanie dodatkowe środki z Funduszu Pracy (FP) na nagrody dla nich.
Gwarancja pracy
Zgodnie z przepisami ustawy z 20 kwietnia 2004 r. o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy (t.j. Dz.U. z 2017 r. poz. 1065 ze zm.) efektywność zatrudnieniowa i kosztowa jest obliczana dla wskazanych przez ministra rodziny instrumentów aktywizacji.
W 2016 r., podobnie jak rok wcześniej, były w tym zakresie brane pod uwagę: staże, szkolenia, roboty publiczne, prace interwencyjne, dotacje na podjęcie działalności gospodarczej oraz refundacje wyposażenia stanowisk pracy. Ministerstwo wyliczyło, jaki procent osób, które skorzystały z jednej z tych form pomocy, po zakończeniu lub przerwaniu udziału w niej, uzyskał w okresie do 3 miesięcy zatrudnienie. Na tej podstawie ustalono efektywność zatrudnieniową. Z kolei efektywność kosztowa jest obliczana jako relacja nakładów poniesionych na dany instrument wsparcia do liczby bezrobotnych, którzy po zakończeniu w nim udziału w okresie do 3 miesięcy znaleźli pracę.
Statystyki MRPiPS pokazują, że w 2016 r. przeciętny wskaźnik efektywności zatrudnieniowej osiągnięty przez PUP wyniósł 78,74 proc., co oznacza wzrost w porównaniu do 2015 r. (75,89 proc.). Efektywność kosztowa również była wyższa. Dwa lata temu zaktywizowanie bezrobotnego kosztowało średnio niemal 13 tys. zł, a w zeszłym roku 11,29 tys. zł.
– Staramy się stosować takie instrumenty, które dają największą gwarancję pracy dla bezrobotnego. Należą do nich staże, a od pracodawców, z którymi podpisujemy umowę, oczekujemy deklaracji, że po zakończeniu okresu finansowania zatrudnią osobę, która była nim objęta – mówi Tomasz Zawiszewski, dyrektor PUP w Bydgoszczy.
Dodaje, że jednocześnie ograniczona została liczba organizowanych szkoleń, bo chociaż wydawało się, że ich skuteczność powinna być wysoka, w praktyce sięgała tylko 30 proc.
Natomiast np. PUP w Nysie zmniejszył liczbę dotacji na prowadzenie działalności gospodarczej oraz doposażeń stanowisk pracy.
– Są one kosztowne, a nie dają trwałych miejsc pracy – informuje Małgorzata Pliszka, dyrektor PUP w Nysie.
Środki na nagrody
Dążenie do osiągania jak najlepszych wskaźników efektywności zatrudnieniowej i kosztowej ma też istotną motywację finansową. Od 2014 r. minister rodziny przekazuje PUP 2 proc. limitu środków FP ustalonego na rok poprzedni na realizację programów na rzecz promocji zatrudnienia i łagodzenia bezrobocia, z przeznaczeniem na sfinansowanie nagród (oraz należnych od nich składek) dla pracowników urzędów.
/>
Są one przyznawane przede wszystkim doradcom klienta oraz osobom zajmującym stanowiska kierownicze. Jednak aby te pieniądze zostały przyznane, pośredniak musi spełnić dwa z trzech wymienionych w przepisach warunków.
Pierwszym z nich jest osiągnięcie wyższego od przeciętnego wskaźnika efektywności zatrudnieniowej. Drugim – wykazanie się niższymi kosztami niż średnia efektywność kosztowa. Wreszcie trzeci warunek dotyczy albo posiadania wyższego od przeciętnego dla wszystkich PUP udziału doradców klienta w ogólnej liczbie pracowników, albo niższej od średniej liczby bezrobotnych przypadających na jednego doradcę klienta.
– Perspektywa finansowej gratyfikacji działa bardzo mobilizująco i jej wprowadzenie było dobrym rozwiązaniem – przekonuje Roland Budnik, dyrektor Gdańskiego Urzędu Pracy, który spełnił wszystkie wymagane wskaźniki.
Natomiast zdaniem Adama Panka, dyrektora PUP w Rzeszowie, taki sposób uzależniania możliwości uzyskania dodatkowych pieniędzy z FP nie uwzględnia regionalnych zróżnicowań i tego, że rynek pracy zupełnie inaczej funkcjonuje we Wrocławiu czy Poznaniu niż na Podkarpaciu.
– Dlatego chociaż udało się nam znacząco poprawić np. w zakresie efektywności zatrudnieniowej, to i tak było to za mało, abyśmy mogli otrzymać pieniądze na nagrody – podkreśla.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama