Centrala ZUS uspokaja, że wypłaty rent i emerytur nie będą zakłócone. W przyszłym tygodniu przedstawiciele organizacji związkowych działających w Zakładzie chcą się spotkać z kierownictwem Zakładu. Powodem konfliktu są podwyżki dla pracowników.
– Do końca tygodnia zaplanowane są spotkania organizacji zakładowych w sprawie dalszych działań. Dopiero w przyszłym tygodniu chcemy rozmawiać z pracodawcą. Od jej efektów uzależniamy dalsze nasze kroki. Nic nie jest przesądzone – tłumaczy Beata Wójcik, przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników ZUS.
Powodem oburzenia pracowników jest stanowisko pracodawcy przedstawione w czasie ostatniego (25–26 maja) spotkania z przedstawicielami zakładowych organizacji związkowych. Kierownictwo poinformowało o możliwości warunkowego podziału środków na podwyżki wynagrodzeń. Średnio na jedną osobę miało wypaść po 150 zł brutto. Jednocześnie pracodawca postawił warunek, że wzrost pensji jest uzależniony od tego, czy związkowcy zgodzą się na zmiany w zakresie: czasu pracy, etatyzacji oraz modelu organizacji w Zakładzie.
– Nie dostaliśmy żadnego dokumentu na piśmie. Przedstawiono nam tylko prezentację, z której wynikało, że w całej Polsce zostaną zlikwidowane stanowiska kierowników referatów. Te osoby dostaną wypowiedzenia zmieniające. Po ich przyjęciu będą zarabiać mniej niż wcześniej. Jednocześnie pracodawca zapowiedział, że wszystkie oddziały będą pracować do 18.00. Nie wyjaśniono jednak, jak będzie wyglądać nowy harmonogram pracy i czy będą płatne nadgodziny – tłumaczy Beata Wójcik.
Jednak najwięcej emocji wzbudza pomysł tzw. etatyzacji. Jak nam się udało ustalić, kierownictwo będzie określać, ile osób jest potrzebnych do wykonania konkretnego zadania, np. ustalenia prawa do emerytury. Nie jest też jasne, czy nowy zakres obowiązków będzie oznaczał zwiększenie zarobków. – Nie możemy się zgodzić na nadmierne obciążenie pracowników i to przed październikowym zwiększeniem liczby klientów, związanym z obniżeniem wieku emerytalnego – zauważa Beata Wójcik.
Związkowcy zażądali więc bezwarunkowego podziału środków posiadanych przez pracodawcę i realizację ciążących na nim zobowiązań wynikających z zakładowego układu zbiorowego pracy w zakresie corocznej podwyżki wynagrodzeń. Z ich wyliczeń wynika, że do końca tego roku wszyscy pracownicy zakładu powinni otrzymać średnio co najmniej 700 zł na etat.
Centrala ZUS potwierdza, że zarząd 26 maja otrzymał wystąpienie z żądaniami od organizacji związkowych w trybie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Ze względu na brak możliwości spełnienia wszystkich postulatów doszło do formalnego wszczęcia sporu. Jednocześnie pracodawca zaprosił związkowców do rozmów. – Jeśli te rokowania nie przyniosą rezultatu, spisany zostanie protokół rozbieżności i rozpoczną się mediacje, a w razie ich niepowodzenia możliwy będzie arbitraż. Formalnie dopiero po jego ewentualnym fiasku możliwy byłby strajk. Podkreślę, że to nie pierwszy spór zbiorowy w ZUS, więc obawy przed strajkiem w Zakładzie są przedwczesne – tłumaczy Radosław Milczarski z Biura Prasowego ZUS.