Procedura oświadczeniowa dla cudzoziemców zainteresowanych podjęciem pracy w naszym kraju pozostanie. Na pewno jednak zostanie zmodyfikowana - mówi w wywiadzie dal DGP Stanisław Szwed, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.



Dyrektywa w sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu zatrudnienia w charakterze pracownika sezonowego miała zostać implementowana do 30 września 2016 r. Pierwotnie zamierzali państwo wdrożyć ją do 1 stycznia 2017 r. Jednak i ten termin nie zostanie dotrzymany. Kiedy zatem będzie przyjęta?

Chcielibyśmy, aby nowe przepisy zaczęły obowiązywać od 1 kwietnia 2017 r. Z tym, że projekt ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, który implementuje dyrektywę, nie został jeszcze przyjęty przez rząd. Wciąż trwają konsultacje co do jego ostatecznego kształtu.

Jak od 1 kwietnia miałoby wyglądać ubieganie się o pracę w Polsce?

Pracodawcy, którzy będą chcieli zatrudnić cudzoziemca do prac sezonowych w takich branżach, jak rolnictwo czy turystyka, będą musieli wystąpić o zezwolenie na pracę sezonową, które będzie wydawane na osiem miesięcy w ciągu roku kalendarzowego. Pracownikom z zagranicy będą przysługiwały minimalne warunki płacowe, które obowiązują w Polsce (czyli minimalne wynagrodzenie czy minimalna stawka godzinowa).

Wycofali się państwo z likwidacji procedury oświadczeniowej, która pozwala obywatelom sześciu państw (m.in. Ukrainy, Rosji czy Białorusi) podjąć pracę w Polsce jedynie na podstawie oświadczenia złożonego w urzędzie przez pracodawcę.

To prawda. Wprowadziliśmy korekty do projektu. Chcieliśmy zrezygnować z procedury oświadczeniowej, ponieważ obecnie jest ona nadużywana. Cudzoziemcy nie korzystają z niej w celu podjęcia pracy w Polsce, ale przedostania się do strefy Schengen. Z raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że na Podkarpaciu ponad 80 proc. cudzoziemców, którzy przekroczyli granicę RP na podstawie tych dokumentów, w ogóle nie podjęło w Polsce legalnego zatrudnienia. Jedna z polskich firm złożyła np. 35 tys. oświadczeń o zamiarze powierzenia prac cudzoziemcowi. Teraz staramy się sprawdzić, ile rzeczywiście osób na tej podstawie wjechało do Polski. Musimy mieć nad tym większą kontrolę. Dlatego chcieliśmy uszczelnić ten system, ale to spotkało się z dużym oporem ze strony m.in. pracodawców. Zatem nie zrezygnujemy z procedury oświadczeniowej. Będzie ona obowiązywała nadal. Jest to spowodowane dwoma kwestiami.

Pierwsza to bardzo duże zapotrzebowanie polskich firm na cudzoziemców, zwłaszcza z Ukrainy. Druga kwestia to plany Komisji Europejskiej dotyczące wprowadzenia ruchu bezwizowego dla obywateli Ukrainy. To mogłoby spowodować, że Polska nie będzie dla nich już tak atrakcyjnym kierunkiem. Wjazd bez wizy dotyczyć będzie co prawda na razie niewielkiej grupy Ukraińców, bo tylko tych, którzy mają paszporty biometryczne. Szacuje się, że posiada je ok. 10 proc. obywateli Ukrainy. Ponadto wjazd do UE bez wizy będzie dotyczył tylko celów turystycznych czy biznesowych, a nie zatrudnienia. Zatem trochę dmuchamy na zimne.

Z tych powodów zostawiamy procedurę oświadczeniową, ale aby ukrócić obecne patologie, wprowadzimy w niej pewne modyfikacje.

Jakie?

Brane pod uwagę są dwa warianty. Pierwszy, proponowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej jest taki, że 1 kwietnia 2017 r. wprowadzimy opłatę w wysokości 30 zł za oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy (obecnie ich złożenie jest bezpłatne). Natomiast od 1 stycznia 2018 r. wprowadzimy większą kontrolę oświadczeń. Pracodawca, który je złoży, będzie musiał potwierdzić, że cudzoziemiec podjął u niego pracę. Potrzebny jest większy monitoring tego, co się dzieje z cudzoziemcami w Polsce. Musimy mieć wgląd w dane urzędów pracy, Straży Granicznej, ZUS. Powstanie system elektroniczny, który pozwoli to kontrolować. Jesteśmy jednak granicą z Schengen. Drugi wariant jest taki, że czekamy na propozycje zespołu Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów.

Nad czym on pracuje?

Poza tymi sprawami, które dotyczą procedury oświadczeniowej czy dyrektywy sezonowej, zajmuje się kompleksowo cudzoziemcami w Polsce, m.in. takimi zagadnieniami jak nauka. Pierwsze propozycje tego zespołu powinny zostać zaprezentowane już w styczniu.

Czyli zostanie wypracowany specjalny program działań związanych z cudzoziemcami w Polsce?

Taka jest intencja. Zależy nam bowiem na pracownikach wykwalifikowanych, dlatego chcemy wypracować cały system. Chciałbym, aby w Polsce przeważało zatrudnienie cudzoziemców na okres stały. Tymczasem obecnie preferowane jest krótkoterminowe zatrudnienie na umowy cywilnoprawne, które dla nas są najmniej korzystne, bo te osoby jedynie przyjeżdżają do Polski po to, aby zarobić i wyjechać. Tymczasem lepiej, aby u nas płaciły składki i podatki.

Obecnie w ZUS zarejestrowanych jest ok. 180 tys. obywateli Ukrainy. Biorąc pod uwagę to, że pracuje u nas ok. 800 tys., to wciąż niewiele.

Zapowiedzieli państwo, że będą starali się zbudować front przeciwko propozycjom Komisji Europejskiej, która zapowiedziała zmiany w dyrektywie o delegowaniu. Chodzi m.in. o zasadę równej płacy za równą pracę. Czy jest szansa na to, że propozycje KE zostaną zablokowane?

Niestety wszystko wskazuje na to, że nie uda się przekonać Komisji Europejskiej, aby wycofała się z projektu. Nie uda się też zbudować na tyle silnej koalicji z innymi państwami UE, aby zablokować projekt. Nie obronimy naszej pozycji. Jesteśmy w zdecydowanej mniejszości. Po brexicie nie możemy też liczyć na Wielką Brytanię. Jednak propozycja KE jest słabo przygotowana, zatem nie zostanie szybko uchwalona. Możliwa jest jeszcze modyfikacja niektórych jej zapisów.